Odbudować relacje na nowo. Jak wygląda powrót do szkół?
Po niemal roku nauki w domach nikt już nie ma wątpliwości, że pewne zaległości w zdobywaniu wiedzy powstały. Te można jednak łatwo nadrobić. Dużo poważniejsze są zaległości społeczne, m.in. problemy natury emocjonalnej i odzwyczajenie od budowania bezpośredniej relacji rówieśniczej. Uczniowie cieszą się na ponowne spotkanie, a szkoły podkreślają, że teraz najważniejsze będzie, aby po prostu ze sobą pobyć.
Zaraz po majówce na szkolnych korytarzach pojawiły się klasy I-III, a od 17 maja klasy IV-VIII, szkoły ponadpodstawowe, placówki kształcenia ustawicznego i centra kształcenia zawodowego przechodzą na naukę w tzw. systemie hybrydowym. Nauka stacjonarna w pełnym wymiarze wraca 31 maja. Szkoły przygotowują się do tego zarówno w wymiarze teoretycznym, jak i praktycznym.
– Odbyliśmy szkolenia dotyczące postępowania z dziećmi pod kątem ich ewentualnych problemów psychologicznych, czyli związanych m.in. z ponowną adaptacją w grupie czy wzajemną akceptacją. Zostaliśmy także doposażeni w materiały dydaktyczne dotyczące tematu bezpiecznego powrotu do szkoły – opisuje Honorata Żeglarska, dyrektorka Szkoły Podstawowej w Łubiance.
Rodzice pytają o sens powrotu do szkół na kilka tygodni, a dzieci boją się zalewu sprawdzianów.
– Niektórzy nauczyciele powiedzieli nam, że będą robić sprawdziany dopiero po powrocie do szkoły i tym się bardzo martwimy, że wszystko na nas spadnie pod sam koniec, a przed nami jeszcze egzamin ósmoklasisty – mówi Wiktoria Rumińska, uczennica z Zespołu Szkół w Dobrzejewicach, członkini Młodzieżowej Grupy Doradczej wójta gminy Obrowo.
Do nadrabiania zaległości w ostatnim tygodniu namawia sam minister Czarnek. A zaległości są.
– Nauka zdalna jest zupełnie inna niż nauka stacjonarna. Oczywiście, materiał był realizowany zgodnie z podstawą programową. Ale nie ukrywajmy, zaległości powstały. Nikt nie nauczy nikogo jeździć rowerem bez roweru, a nauka zdalna tak wyglądała. Nauczyciele robili, co mogli, ale nie mieli takich możliwości jak przy stacjonarnych lekcjach. Nadrobienie zaległości potrwa co najmniej rok – wyjaśnia Aldona Orzeł-Chechłowska, dyrektorka Szkoły Podstawowej w Ostaszewie. – Inna rzecz, że dzieci mają kłopoty z motywacją do nauki w formie zdalnej.
Dyrektorzy podtoruńskich szkół są zgodni co do tego, że pomysł nadrabiania braków merytorycznych w ostatnich trzech tygodniach przed wakacjami zakrawa na absurd. Nie ma szansy nadrobić zaległości z całego roku w ciągu kilkunastu dni. Nie to powinno być teraz priorytetem.
– Powinniśmy się skupić na odbudowaniu interakcji społecznych. Kwestia komunikacji pomiędzy uczniami została mocno zaburzona. Chcemy, żeby dzieci pobyły ze sobą, odżyły. Program będziemy oczywiście normalnie realizować, ale musi się to odbywać spokojnie – tłumaczy Jacek Wyborski, dyrektor Szkoły Podstawowej nr 5 w Chełmży.
– Zamierzamy skupiać się na rozmowie z dziećmi, realizowaniu projektów grupowych, wspólnych wyjściach. Planujemy wycieczki rowerowe, objazdy z PTTK, zorganizowanie Nocy Kupały. Nie wykluczam, że w pierwszych zajęciach będzie uczestniczył psycholog. Trzeba rozpocząć odbudowywanie relacji, abyśmy we wrześniu mogli wrócić do normalnej pracy – dodaje Dariusz Chrobak, dyrektor Szkoły Podstawowej i Zespołu Szkół w Czernikowie. – Będę przeciwdziałał próbom nadganiania materiału przez nauczycieli w ostatnich tygodniach.
Podobnie, rada pedagogiczna w Szkole Podstawowej w Łubiance także zdecydowała, że nie będzie nastawiać się na nadrabianie materiału.
– Chcemy podsumować to, co udało się osiągnąć w trakcie nauki zdalnej. Mamy jednak świadomość, że teraz najważniejsza będzie reintegracja grupy. Przejście od komunikacji zdalnej do bezpośredniej rozmowy może być dla dzieci trudne. W ramach zajęć edukacyjnych wychowawcy planują zajęcia na świeżym powietrzu na terenach gminnych oraz wyjazdy do Biskupina, Chełmna i Torunia. Wszyscy zdajemy sobie sprawę, że ten rok powinien się zakończyć przede wszystkim w zdrowiu – fizycznym i psychicznym. Na to stawiamy nacisk – podkreśla Honorata Żeglarska.
Osobną kwestią jest kondycja psychiczna młodzieży, wynikająca z sytuacji domowej.
– Dzieci przyjdą z bagażem doświadczeń po długiej przerwie. Obserwując ich zachowanie, zyskamy dużo więcej informacji o tym, jak funkcjonują relacje rodzinne i w razie czego, będziemy mogli reagować – dodaje Honorata Żeglarska. – Warto pamiętać, że nikt z nas nie jest supermanem i wszyscy wrócimy do szkoły nie tylko z pozytywnymi odczuciami po czasie pandemii.
Reintegracja i nauka funkcji społecznych na nowo jest dużo bardziej istotna, niż mogłoby się wydawać. Okazuje się bowiem, że pandemia znacznie nasiliła zaburzenia emocjonalne wśród dzieci i młodzieży. Dzieci zaczynają się odzwyczajać od podtrzymywania relacji między sobą.
– Odsetek depresji wśród nastolatków znacząco się zwiększył. Badania z neuroobrazowania mózgu jasno wskazują, że gdy człowiek narażony jest na odrzucenie, brak kontaktu, to w mózgu pojawiają się te same substancje, które odpowiadają za odczuwanie fizycznego bólu. Do mojego gabinetu zgłasza się dużo więcej dzieci i młodzieży potrzebujących wsparcia psychologicznego. Najczęstsze problemy to właśnie depresja, ale też zaburzenia zachowania – mówi Ewelina Witczak, psycholog z Przychodni Rodzinnej w Przysieku. – Grupa rówieśnicza w okresie szkolnym jest dla młodzieży znacznie ważniejsza niż autorytet rodziców. W momencie, gdy uczniowie zostali odcięci od tej grupy, to negatywnie przełożyło się to na poszerzanie ich możliwości rozwojowych.
Pokolenie stracone – tak często mówi się o młodzieży szkolnej z czasu pandemii. Określenie to jest jednak dla niej bardzo krzywdzące. Pedagodzy zwracają uwagę, że owszem – uczniowie coś stracili, ale nie oznacza to, że nie mogą tego odzyskać. Zwłaszcza że sama społeczność uczniowska także odczuwa dużą potrzebę odnowienia bezpośrednich relacji. Smartfon nie jest w stanie ich zastąpić.
– Widzę w powrocie do szkół więcej plusów niż minusów. Brakuje nam kontaktu z rówieśnikami. Pandemia nam go odebrała, przeniosła nas w inny świat. Mamy wrażenie, że nas od siebie odizolowano. Staliśmy się trochę aspołeczni. Nasze relacje mocno się pogorszyły. Myślę, że damy radę je odbudować, ale potrzeba na to czasu – podsumowuje Wiktoria Rumińska.
Najbliższe tygodnie będą doskonałym sprawdzianem dla szkół. Nie w kontekście przekazywania wiedzy. Ostatecznie szkoła ma zadanie nie tylko edukować, ale też – a może przede wszystkim – wychowywać.