Protest mieszkańców Złotorii przeciwko wycince lasu
W Złotorii w gminie Lubicz odbył się protest mieszkańców przeciwko wycince lasu przy ul. Leśnej. Mają nadzieję, że szersze nagłośnienie tematu przyniesie efekt i uda im się uratować brzozowy las przed wycinką.
Wczoraj w Złotorii odbył się protest mieszkańców w sprawie wycinki lasu brzozowego przy ul. Leśnej. W jego trakcie zbierano podpisy pod petycją do Nadleśnictwa Dobrzejewice, które twierdzi, że cała sytuacja to nieporozumienie.
– Mieszkańcy wokół tego brzozowego, 79-letniego lasku o powierzchni mniejszej niż 1 ha, spotkali się z leśnikami już dwukrotnie – informuje Nadleśnictwo Dobrzejewice. – W 2016 i 2021 roku. Na ostatnim spotkaniu była obecna pani Sołtys. W trakcie rozmów mieszkańcy zaakceptowali przedstawiony pomysł modyfikacji cięć: zachowania pokrycia powierzchni drzewami od strony zabudowań z jednoczesnym rozpoczęciem procesu wymiany pokoleniowej drzew w tle. Starzejące się brzozy stają się niebezpieczne. To nie jest gatunek długowieczny. Dlatego stopniowo – robiąc miejsce dla nowych nasadzeń – zapewnione będzie następstwo, by las w tym miejscu trwał, bez drastycznej zmiany krajobrazu. Posadzone zostaną młode drzewa, by przez następne 80-90 lat cieszyć mieszkańców widokiem lasu. Gdyby zaniechać i przesuwać w nieskończoność te działania, las stałby się niebezpieczny, nie mógłby być udostępniony do spacerów. Byłby niczym rezerwat z zakazem wstępu. Państwo chcecie mieć las dla pięknego widoku, spacerów i to wspaniale! Leśnicy też tego chcą! Rezerwat z łamiącymi, przewracającymi się brzozami na porolnym terenie, nie jest tu wskazany ze względu na niebezpieczeństwo. Te wszystkie informacje zostały przekazane okolicznym mieszkańcom. Uzyskało ich akceptację, włącznie z akceptacją Pani Sołtys. Oczywiście Nadleśnictwo zareaguje na petycję. Wygląda jednak to na nieporozumienie, które koniecznie trzeba w tym wypadku wyjaśnić.
Mieszkańcy twierdzą jednak, że nadleśnictwo dąży do niemal pełnego zrębu. W trakcie piątkowego spotkania z leśnikami wycofano się z wcześniejszych propozycji dotyczących zakresu wyrębu. Uratowanych miało zostać jedynie kilka pojedynczych drzew.
– Trudno uwierzyć, że to nieporozumienie – pisze w mediach społecznościowych Jacek Byliński. – W piątek zostałem poinformowany dosłownie godzinę przed spotkaniem (dzięki uprzejmości sąsiada), że przyjeżdża pan Leśniczy Roman Kowalski wraz ze swoim przełożonym z Nadleśnictwa Dobrzejewice, żeby dookreślić zakres wyrębu. Panowie definitywnie wycofali się z wcześniejszych i tak narzuconych przez nadleśnictwo propozycji. Pomimo naszych próśb i powoływania się na wcześniejsze ustalenia – wskazali dosłownie kilka pojedynczych drzew do pozostawienia (żadnych pasów ochronnych). Panowie jednoznacznie wskazali, że w najbliższym tygodniu całość idzie pod wyrąb. Zasłanianie się w tej sytuacji nieporozumieniem jest dla mnie próbą ratowania wizerunku Nadleśnictwa.
Z kolei Nadleśnictwo Dobrzejewice twierdzi, że było to spotkanie terenowe służb leśnej i nie niesie ono za sobą ostatecznych decyzji.
– Było to spotkanie terenowe służby leśnej, które jest robocze, a nie jest ostateczne – pisze Nadleśnictwo Dobrzejewice. – Nadleśnictwo dopilnuje, by zostały zachowane wzajemne ustalenia i wypracowany wspólnie konsensus.