Rocznica wywózki na Sybir bez ostatniego świadka
Jutro (22 litego) władze miasta, poczty sztandarowe, uczniowie chełmżyńskich szkół i mieszkańcy wezmą udział w obchodach rocznicy wywózki chełmżan na Sybir z 1945 r.
W piątek o godz. 10 rozpoczną się obchody 74. rocznicy wywózki chełmżan na Sybir. Nie weźmie w nich udziału ostatni z sybiraków Leszek Masłowski, troskliwy kustosz pamięci po deportowanych przez NKWD w 1945 r., z których wielu już do ojczyzny nie wróciło. Leszek Masłowski zmarł w styczniu.
Obchody rozpoczną się mszą w Bazylice Świętej Trójcy. Po nabożeństwie uczestnicy przejdą pod tablicę pamiątkową przy ul. Sądowej 2, gdzie zapalą znicze i złożą kwiaty. To pod tym adresem NKWD przetrzymywała aresztowanych, których po kilku dniach zmuszono do pieszego marszu do oddalonego o 200 km Ciechanowa.
Tej trasy wielu nie przeżyło z powodu mrozu i wycieńczenia. Pozostali zostali załadowani do bydlęcych wagonów i powiezieni na Wschód.
Jednym z ponad 600 chełmżan, którzy przeszli przez piekło deportacji, był Leszek Masłowski, wtedy nastolatek. Udało mu się wrócić do rodzinnej Chełmży, gdzie stał się opiekunem pamięci o tych tragicznych wydarzeniach.
Własne wspomnienia opublikował w książce „Zraniona młodość”. Chętnie spotykał się zwłaszcza z młodzieżą, by przybliżać jej tragiczne dzieje narodu, w które wpisany był jego własny los.
– Leszek Masłowski przez wiele lat, zmuszony do milczenia przez władze komunistyczne, nie mógł podzielić się z innymi swoją historią. Gdy w 1990 r. w wyniku przemian ustrojowych można już było otwarcie mówić, o tym co się naprawdę wydarzyło w tamtych okropnych czasach, włączył się w działania organizacji sybirackich, by zachować pamięć o okropnościach, jakich doznali wywiezieni z Polski na Syberię. Z jego inicjatywy w Chełmży sybiracy obchodzili uroczystości związane z tamtymi wydarzeniami. Często uczestniczyła w nich młodzież. Pan Leszek Masłowski wraz z innymi starali się nam przybliżyć trudną zesłańczą rzeczywistość – wspomina przewodniczący Rady Miejskiej Janusz Kalinowski. – Pomimo traumatycznych przeżyć Leszek Masłowski potrafił cieszyć się życiem i tą radością dzielił się z innymi. W wolnych chwilach malował obrazy, przeważnie zimowe pejzaże.
Mimo to pod koniec życia mówił w rozmowie z Marcinem Seroczyńskim: „Jestem przekonany, że zesłańcy widok obozowych baraków mieli do końca życia w pamięci. Bo ja nigdy tego nie zapomniałem. Nie potrafię. Ani ścinającego krew w żyłach mrozu, ani głodu i pragnienia, ani wszechobecnych wszy i pluskiew. Mimo że byłem młody i silny, zapłaciłem za pobyt w kazamatach wysoką cenę”.
Za swoją działalność na rzecz zachowania pamięci o wydarzeniach z 1945 r. Leszek Masłowski otrzymał wiele wyróżnień. Wśród nich są przyznawane przez marszałka województwa Złoty Medal Opiekuna Miejsc Pamięci Narodowej oraz Medal Unitas Durat Palatinatus Cuiaviano-Pomeraniensis – najwyższe regionalne wyróżnienie.