Żniwa dobiegły końca. „Tak dobrych nie było od kilku lat”
Rolnicy z Kujaw i Pomorza nie mają powodów do narzekania. Zapowiadanej suszy udało się uniknąć, nie sprawdziły się także prognozy nawalnych deszczy w sierpniu. Plony są większe niż w ubiegłym roku, a zboża nie trzeba było dosuszać. Ceny w skupach nie są jednak satysfakcjonujące, a wątpliwości rolników budzi znaczny wzrost cen żywności w sklepach.
Początek żniw nie nastrajał optymistycznie. Żniwa zaczęły się później niż zwykle, a brak deszczu w pierwszej połowie wiosny nie rokował zbyt dobrze. W marcu i kwietniu w kujawsko-pomorskim spadło niewiele ponad 11 l/m2. To mało. Plantatorzy martwili się o spadek plonów, który w tamtym okresie szacowali nawet na 10 proc.
Opady majowe i czerwcowe uratowały wiele upraw, ale nie podniosły wyraźnie wartości plonotwórczej. Zmiany klimatu zaczynają być bolączką rolników. Ich efektem jest chociażby nierównomierny rozkład deszczy w okresie wegetacyjnym, co doprowadza na zmianę do okresów posuchy, a potem lokalnych podtopień. To rzutuje na pracę w trakcie żniw, rolnicy muszą nauczyć się szybko przystosowywać do zmieniających warunków – ocenia Adam Piszczek, specjalista ds. zbóż w Kujawsko-Pomorskim Ośrodku Doradztwa Rolniczego.
Późnowiosenne deszcze były gwałtowne i sytuacja wilgotnościowa szybko się odwróciła. W ciągu godziny w niektórych regionach kujawsko-pomorskiego potrafiło spaść nawet 30 l/m2. Duża wilgoć na polach sprawiła, że zboża długo nie mogły dojść. Bardzo duża ich część uległa wylegnięciu, zwłaszcza jeśli uprawy były nadmiernie nawożone, a rolnicy zapomnieli o regulacji skracania. Potem zboża, odwrotnie, zaczynały przerastać. Rolnicy musieli wyczekiwać na odpowiedni moment, aby wyjechać w pole, bo zebranie zbyt wilgotnego zboża rodziłoby konieczność jego późniejszego dosuszania. Prognozy pogody wskazywały na nawałnice, ale te na szczęście nie nadeszły.
Rolnicy nie mają powodów do narzekania, plony były dużo większe niż w zeszłym roku, kiedy susza pustoszyła uprawy. Można powiedzieć, że tegoroczne żniwa były wręcz idealne, pogoda dopisała, zboża były bardzo ładne – mówi Danuta Kudlińska, rolnik z Zęgwirtu.
Na końcówce żniw rolnicy z Kujaw i Pomorza odetchnęli z ulgą.
Tak dobrych żniw nie było od czterech, pięciu lat – dodaje Andrzej Durmowicz, rolnik z Czernikowa. – Każdego roku życzylibyśmy sobie tak dobrych żniw, jak tegoroczne.
Rzepak, biorąc pod uwagę suchą zimę i przymrozki w kwietniu, plonował rewelacyjnie. Plony dochodziły do 4,5 tony z hektara. Pszenica obrodziła w granicach 8,5 tony z hektara. Bardzo dobrze plonował jęczmień, dając średnio 8,5 do 10,5 tony z hektara, a zdarzały się w kujawsko-pomorskim plantacje, gdzie zbiory dochodziły nawet do 12 ton.
Jęczmień jest teraz rośliną, która gwarantuje rolnikom uzyskanie jakiegokolwiek plonu. To zboże dobrze się sprawdza w trudnych warunkach, zwłaszcza przy gwałtownych deszczach, z którymi mieliśmy w tym roku do czynienia – wyjaśnia Adam Piszczek.
W kujawsko-pomorskim u niektórych rolników problem pojawił się tylko z owsem.
Owies przez deszcze powtórnie odbił, wyrzucił kolejną wiechę i trzeba było czekać z omłotami. W okolicach Osieka rolnicy mogli wyjechać kombajnem dopiero w trzecim tygodniu sierpnia – precyzuje Andrzej Durmowicz. – Poza tym żadnych problemów nie było, udało się zebrać duże plony.
Wielkość plonów wątpliwości nie budzi. Pozostaje jednak pytanie, co z jakością ziarna.
Jakość ziarna nie jest niestety zadowalająca. Znacznie zmniejszyły ją choroby kłosa, przede wszystkim choroby grzybowe, takie jak fuzariozy – tłumaczy Adam Piszczek. – Skutki zainfekowania zbóż ozimych przez grzyby widać najlepiej na pszenicy jakościowej, przeznaczonej na mąkę.
Rolnicy i specjaliści są zgodni w tej kwestii.
Jakość ziarna jest rzeczywiście słabsza niż w zeszłym roku. Na początku żniw było trochę za dużo deszczu. Rolnicy z naszych terenów nie musieli co prawda dosuszać ziarna, ale zboże nie trzymało wagi, było lżejsze. Potem było już coraz lepiej – dodaje Danuta Kudlińska.
Humory rolnikom dopisywały na polach, nie dopisują z kolei w skupach. Większe zbiory to mniejsze ceny. A te w niektórych przypadkach niższe są nawet niż w roku ubiegłym, co przy zwiększających się kosztach produkcji negatywnie przekłada się na dochodowość. Tym bardziej dziwi gwałtowny wzrost cen w sklepach, co do którego – jak twierdzą rolnicy – podstaw nie ma. Konsumenci z niedowierzaniem zerkają w portfele, a rolnicy rozkładają ręce i podsumowując tegoroczne żniwa, pytają, dlaczego wykorzystuje się sytuację epidemiczną do tak drastycznego podnoszenia cen.