Chłop potęgą jest i basta! [FELIETON]
Serdecznie witam. To moje pierwsze spotkanie z Państwem. Uznałem, że te felietony ukazywać się będą pod jednym, wspólnym tytułem – parafrazującym klasyka: „Chłop potęgą jest i basta”. Byłem, jestem i będę rolnikiem, tyle tylko, że teraz z niezbadanych wyroków opatrzności sprawującym urząd Ministra Rolnictwa i Rozwoju Wsi.
Niedawno obchodziliśmy 100-lecie odzyskania niepodległości. Była to okazja do przypomnienia roli polskich chłopów w tym wielkim dziele.
Większość z nas zna dokonania ministra Grabskiego, ale już niewielu pamięta o zasługach reformatora rolnictwa ministra Juliusza Poniatowskiego. Dobrze, że te dokonania zostały przypomniane. Jednak rocznicowe obchody są już za nami, ale co w nas po nich zostało?
Co mieszkańcy czy ludzie niemający związku z historią wsi, zapamiętali o jej roli w życiu społeczeństwa? Sto lat temu ludzie z trzech zaborów, gdzie istniały inne systemy, potrafili wznieść się ponad podziałami i podjąć odbudowę zniszczonego po „Wielkiej Wojnie” kraju.
W szybkim czasie wybudowali Gdynię i Centralny Okręg Przemysłowy. Dziś mamy inne otoczenie, ale czy potrafimy wyzbyć się przedkładania swoich spraw ponad interes ogólny?
Ostatnio rolnicy podejmowali akcje protestacyjne. Rozumiem ich. Mają niewątpliwie sporo racji, ale mamy inne możliwości rozwiązywania problemów.
Spotykam się ze wszystkimi. Rozmawiam, spieram się. Dyskutuję. Funkcjonuje ponad 100 związków i organizacji rolniczych. Każda z nich ma swoje racje i swoje interesy. To też rozumiem.
Rolnictwo to system naczyń połączonych. Rozwija się najlepiej wówczas, kiedy każdy z jego elementów jest odpowiednio silny. Tymczasem postulaty poszczególnych grup rolników są czasem sprzeczne.
Nie mogę jednak zrozumieć, dlaczego środowisko nie jest w stanie stworzyć jednej silnej płaszczyzny porozumienia. A przecież potrzebny jest silny, spójny, rolniczy głos. Osiągnąć to możemy tylko przez wspólne rozmowy wszystkich zainteresowanych – producentów, przetwórców, konsumentów.
Wiele problemów wynika wprost z wyprzedaży zakładów przetwórczych w latach 90. ubiegłego wieku. To jednak nie oznacza, że nic nie można zrobić. Można, tak samo jak mogli odbudowywać Polskę nasi przodkowie 100 lat temu.