Donald Trump czy Kamala Harris?
Amerykanie głosują. Obywatele Ameryki czekają na oficjalne wyniki, czeka cały świat, czeka i Polska. No właśnie! Jak te wyniki wpłyną na sytuację w Europie i w Polsce?
Lewicowo-liberalna strona codziennie zapewnia Polaków, że zwycięstwo Donalda Trumpa będzie dla Polski katastrofą. „Tylko Kamala Harris” – powiadają. Natomiast konserwatyści znad Wisły składają modły za Donalda Trumpa. Wszystko to oczywiście dzieje się na poziomie emocji, które w Polsce są znane od lat. Zasadniczo w polityce zagranicznej USA (tutaj moja teza): nic się nie zmieni, czy prezydentem będzie Kamala Harris, czy Donald Trump! Administracja amerykańska prowadzi politykę w Europie od lat taką samą.
Polska bez względu na to, czy prezydentem był Aleksander Kwaśniewski, czy Andrzej Duda, również uważała Amerykanów za partnera strategicznego (można dyskutować o zbytniej podległości). Więc nienawiść do tego, co prawicowe, konserwatywne, przysłania polskim dziennikarzom i komentatorom realną ocenę sytuacji. Jako konserwatysta oczywiście chciałbym, aby wygrał Donald Trump. Powody mogę podać w dłuższym wywodzie. Jednak doceniam dyplomatyczny kunszt demokraty Anthony’ego Blinkena, który kieruje polityką zagraniczną (wszyscy wiemy, że prezydent Joe Biden już nie orientuje się w poczuciu czasu i przestrzeni). Więc emocje wyborcze a realna geopolityczna strategia Amerykanów to dwie różne sprawy. I doradzałbym je jednak odróżniać.