Ekopodejście do świata [FELIETON]
Kilka dni temu w znanej telewizji wybuchła – zresztą nie po raz pierwszy – afera związana z wyrzucaniem pełnowartościowej, ale będącej na granicy przydatności do spożycia żywności. Jak się okazuje, w śmietnikach przy sklepach zarówno małych, jak i wielkopowierzchniowych lądują kilogramy jedzenia. Dominują owoce i warzywa, ale w śmietnikowych kontenerach można znaleźć cały asortyment produktów. Nasz rząd poruszony tym marnotrawstwem nakazał podniesienie naliczanej opłaty z 100 na 500 PLN za każdą tonę marnowanej żywności. Ta opłata obowiązuje wszystkich sprzedawców, którzy nie mają podpisanej umowy z jedną z organizacji zajmujących się odbiorem żywności. I rząd poinformował, iż będzie bardziej rygorystycznie egzekwował wszystkie związane z tym przepisy oraz dodatkowo wprowadza ewidencję marnowanej żywności. I tu nasuwają mi się refleksje: nasze państwo zamiast wspierać firmy i pomagać im, od razu sięga po system kar, a nie nagród. Na stronach gov.pl znajdziemy wytyczne i rozporządzenia dotyczące obowiązków dla sprzedających żywność, ale listy firm odbierających żywność nie zauważyłam. A zapewne ułatwiłoby to przekazującym pracę. Drugi aspekt to rozrost sprawozdawczości. Pojawiają się kolejni urzędnicy kontrolujący, czy wszystkie wymogi są spełnione przez przedsiębiorcę, a jak nie, to kara…
Uważam, że powinniśmy zmienić podejście do tego typu tematów. System zachęt jest bardziej efektywny niż system kar. A jak chcemy, aby społeczeństwo zachowywało się w określony sposób, to nawyki muszą być nauczane od urodzenia. Wzorce wynosimy najpierw z domu, później ze szkoły i pracy. Ochrona środowiska obecnie jest naszym priorytetem. Wszystko, co robimy, wpływa na środowisko, które cały czas się zmienia i to niestety na naszą niekorzyść.