Jedyna spełniona obietnica PiS [FELIETON]
Inflacja pod rządami PiS sięga poziomów nienotowanych od dekad. Mateusz Morawiecki przekonuje, że wszystko to wina Putina, ale – jak to zwykle bywa w przypadku Morawieckiego – mówi nieprawdę. A zamiast walczyć z rosnącymi cenami, rząd dolewa oliwy do ognia.
A właściwie jest jeszcze gorzej, bo różne instytucje, zamiast współpracować, podejmują sprzeczne działania. Narodowy Bank Polski podnosi stopy procentowe. To sprawia, że raty kredytów hipotecznych szybują w górę i wiele rodzin ma kłopot z dopięciem domowych budżetów. Podwyżka stóp ma jednak w założeniu zdusić inflację. Problem w tym, że jednocześnie rząd planuje wpompować w gospodarkę miliardy złotych, a takie działanie inflację napędza.
Jak tłumaczy ekonomista, dr Bogusław Grabowski, poziom inflacji zależy od popytu sektora prywatnego oraz popytu generowanego przez sektor finansów publicznych. NBP ma wpływ tylko na sektor prywatny właśnie poprzez regulowanie poziomu stóp procentowych. Ale, mówi Grabowski, „nawet gdyby jakimś cudem NBP ograniczył ten dodatkowy popyt sektora prywatnego do zera, to nie będzie hamowania inflacji, jeśli budżet i cały sektor finansów publicznych zwiększy swój deficyt”.
A tak się właśnie dzieje. W zeszłym roku deficyt sektora finansów publicznych wyniósł trochę poniżej 2 proc. PKB, a w tym przekroczy 4 proc. PKB. Skutek? „Polityka antyinflacyjna NBP idzie na marne”.
Oznacza to również, że cierpienie rodzin z kredytami hipotecznymi właściwie nie ma sensu – chociaż płacą wyższe raty, to na skutek działań rządu inflacja i tak nie wyhamuje.
Pamiętają Państwo, jak siedem lat temu politycy PiS mówili o „Polsce w ruinie”? To nie była diagnoza stanu rzeczy. To była ich obietnica. Jedyna, którą spełniają.