Olimpijskie oczekiwania [FELIETON]
W niedzielę sportowcy zakończyli zmagania na arenach tegorocznej Olimpiady, kibicom organizatorzy zapewnili wspaniałe widowisko zamknięcia z Tomem Cruisem wywożącym flagę olimpijską, a w kraju rozpętała się dyskusja o marności naszego dorobku medalowego. Takich dyskusji po każdym nieudanym występie sportowców przewija się ogrom, mamy debaty, deklaracje, zmiany na stanowiskach i dalej nic się nie zmienia. W kraju istnieje 70 związków sportowych i prawie 15 tys. klubów wszelakiego rodzaju. 215 sportowców pojechało na olimpiadę i w sumie zdobyli 10 medali. Ogólna porażka systemu szkoleniowego, systemu wsparcia i systemu rozwoju. Na sport olimpijski przekazano przez ostatnie trzy lata prawie 500 mln zł. Rozmyły się pieniądze i wyniki. A może powinniśmy wytypować określone sporty, wdrożyć najnowsze trendy szkoleniowe i poczekać na efekty. Nowa myśl szkoleniowa na pewno bardzo by się przydała. Potrzeba tu odważnych decyzji dotyczących reformy zaplecza, a przede wszystkim zmiany w myśleniu działaczy.
Ale reformę polskiego sportu należałoby zacząć od zakorzenienia przeświadczenia, jak bardzo ruch jest ważny w rozwoju człowieka. Niby prawda oczywista, ale na zajęciach wf frekwencja w szkołach jest raczej słaba. Rodzice nie pomagają, bo z byle powodu zwalniają dzieci, z bądź co bądź, zajęć obowiązkowych. Koło się nakręca, bo szkolny wf prowadzony jest na różnym poziomie, od cotygodniowego grania w piłkę po profesjonalnie przeprowadzone zajęcia ogólnorozwojowe (ale z tego, co słyszę, to rzadkość). Jeśli spojrzeć na naszą młodzież na ulicach, raczej efektu sportowego brakuje. Rodzice zatem zapisują dzieci do klubów sportowych, licząc, że będą się tam rozwijać. Ale bez podstawowej bazy nic się nie osiągnie. I tak koło się zamyka, medali coraz mniej i pomysłów na polepszenie sytuacji jakoś na horyzoncie brakuje.
Chcesz przeczytać, co do przekazania mają inni nasi felietoniści? Kliknij tutaj, aby sprawdzić Tylko Toruń lub tutaj, aby sprawdzić Poza Toruń.