Przyszło słońce, przyszedł uśmiech [FELIETON]
Ależ to w ostatnich tygodniach nasłuchałem oraz naczytałem się historii o naszych bohaterach z czarnego toru. Ilu znawców, tyle teorii, ale oczywiście po czterech kolejkach wydźwięk mógł być tylko jeden. „Anioły” są słabe, wszystko jest złe i w ogóle bez sensu. I o ile tak wysoką przegraną we Wrocławiu ciężko tłumaczyć – patrząc na pozostałe mecze Betardu – o tyle kolejne mecze były do przewidzenia. Wygrana z Ostrowem, minimalna przegrana, i to na własne życzenie, w Gorzowie oraz przegrana z bardzo mocnym, jak się okazuje, Lublinem. Ta ostatnia porażka boli najbardziej, wszak „Koziołki” przybyły do Grodu Kopernika bez Kubery. Jak się jednak okazuje, tam po prostu obecnie każdy dobrze jedzie, co pokazali tydzień później z Lesznem. A my? A my oczywiście mamy swoje problemy. W kwestie torowe wnikać nie chcę, niemniej widziałem w ostatnich latach jeszcze mniej porywające widowiska. Niektórzy zawodnicy mówili, że początek sezonu przywitał nas mega chłodem i potrzebują chwili na pewne korekty. Fala hejtu się wylała, nie dziwię się, takie prawo kibica, chociaż muszę przyznać, że niektóre artykuły w „Brankówkach” powalały teoriami. Pojechaliśmy do Grudziądza i mimo braku Krzysztofa Lewandowskiego, który ostatnimi czasy jedzie naprawdę fajnie, mimo przewagi gospodarzy ostatecznie mecz udało się wygrać. Zagrało wszystko to, co w poprzednich meczach po prostu nie działało. Drużyna walczyła po przegranych startach, ale miło się to oglądało. Cała drużyna zasługuje na gratulacje oraz chwilę oddechu, wszak zaraz przyjdą kolejne spotkania. Brawo, Panowie i dalej tak trzymać! Bo jakoś tak miło się wstawało w poniedziałek rano. Słońce mocno grzało za oknem, a na twarzy pojawił się uśmiech. Wiadomo! „Anioły” znów poleciały wysoko w Derbach!