Aleksandra Kałucka jedzie na igrzyska olimpijskie z dobrym flow. „Mam jeszcze rezerwy”
Niedawno obroniła pracę licencjacką na Akademii Tarnowskiej, a za chwilę jedzie walczyć o medale igrzysk w Paryżu. Aleksandra Kałucka, zawodniczka AZS ANS Tarnów wywalczyła kwalifikację olimpijską we wspinaczce na czas i teraz chce spełniać swoje kolejne marzenia.
Dla Kałuckiej wyjazd do Paryża to ogromny sukces. Nie trzeba bowiem przypominać, że marzeniem każdego sportowca jest udział w igrzyskach olimpijskich. Status olimpijczyka zostaje bowiem na całe życie. – Do mnie to jeszcze nie dociera – mówi zawodniczka AZS ANS Tarnów. – Zobaczyłam skład olimpijski i jest tam moje nazwisko, ale wciąż dla mnie to surrealistyczna sprawa. Bardzo się z tego cieszę i nie mogę się wręcz doczekać. Cała przygoda olimpijska, wraz ze ślubowaniem to wielka duma i spełnienie marzeń, ale… wciąż nierealne dla mojej głowy!
Kałucka wywalczyła bilet do Paryża podczas zawodów kwalifikacyjnych w Budapeszcie. W finale pokonała Chinkę Yafei Zhou, a z czasem 6.50 s ustanowiła swój nowy rekord życiowy. – Złapałam dobry flow – wspomina start Kałucka. – Półtora roku szukałam tej dobrej passy na zawodach. Co prawda byłam bardzo szybka, ale nie umiałam utrzymać tej prędkości. Popełniałam błędy, ale teraz wszystkie te puzzle się układają i to jest superprognostyk do igrzysk. Nie mogę się już doczekać. A w Budapeszcie niby miałam życiówkę, ale patrząc na to, jaki był tam wiatr i moje poczucie fizyczności, to nie był jeszcze mój maks. Może więc być jeszcze szybciej.
Łyżką dziegciu może być jedynie fakt, że walka o ostatni bilet do Paryża (poprzedni wywalczyła Aleksandra Mirosław, rekordzistka świata), została rozegrana pomiędzy Aleksandrą, a jej siostrą bliźniaczką. Natalia odpadła jednak w 1/8 finału, a na placu boju pozostała jedynie Ola. – Byłyśmy przygotowane na to, że będziemy o to jedno miejsce walczyć między sobą – mówi przyszła olimpijka. – Nasza kadra jest bardzo mocna, jeśli chodzi o wspinaczkę na czas i wiedziałyśmy, że przed Budapesztem mamy gwarancję biletu do Paryża, ale nie wiedziałyśmy, czy wywalczę go ja czy Natalia. Przed wejściem do strefy rozgrzewkowej rozmawiałyśmy i stwierdziłyśmy, że niech wygra lepsza. Okazałam się to ja, ale sport jest taki, że tydzień później wyniki mogłyby być zupełnie inne. Rok temu to Natalia dostała się na Igrzyska Europejskie, a ja nie. Teraz losy się odwróciły. Smutne jest jedynie to, że musimy walczyć między sobą i liczyć punkty w głowie, a nie po prostu walczyć z innymi zawodniczkami. Natalia jest wyżej w rankingu od innych rywalek, ale to one pojadą do Paryża, bo jako kraj mamy tylko dwa miejsca.
Co ciekawe, po starcie w Budapeszcie, Kałuckiej próżno szukać na listach startowych kolejnych zawodów. Jej siostra wystartowała w Chamonix, ale Aleksandra odpuściła ten występ. – Mój ostatni start był wygrany, więc chcę zostać na tym flow. Podczas igrzysk będę miała w głowie, że startuję jako zwyciężczyni. Teraz szlifuję formę i odpuszczam zawody, bo przed nimi trzeba odpocząć, potem się zregenerować, co zabiera sporo czasu. Na startach jest też więcej stresu, więc chcę od tego wszystkiego odpocząć i spokojnie potrenować. To przemyślana decyzja. Tym bardziej, że niedawno obroniłam pracę licencjacką i to też generowało sporo nerwów – zaznacza zawodniczka AZS ANS Tarnów. Kariery zawodników z klubów AZS wspiera PZU, sponsor główny Akademickiego Związku Sportowego.
Kałucka pracuje więc nad tym, by w Paryżu wykorzystać swój pełny potencjał. – Myślę, że są jeszcze rezerwy – podkreśla. – Trzeba jednak pamiętać, że igrzyska olimpijskie to zupełnie inna impreza pod względem psychicznym. Dużo dzieje się w głowie i sporo może się wydarzyć. Na pewno będę jednak dobrze przygotowana pod względem psychicznym. Pracujemy nad tym. Jestem bardzo podekscytowana, chcę skupić się na moich biegach i oddać osiem szybkich prób. Zobaczymy jak to się wszystko skończy.
Czy zawodniczka AZS ANS Tarnów myśli o medalu w Paryżu? – Nie mówię „nie” – uśmiecha się Kałucka. – Nie skupiam się jednak stricte na wyniku, bo nie mam na niego bezpośredniego wpływu. Czynników decydujących o krążkach będzie naprawdę dużo. Chcę oddać jak najszybsze, bezbłędne biegi, a jakie miejsce to da, zobaczymy. Widzieliśmy w poprzednich latach, że na igrzyskach olimpijskich nie brakuje niespodzianek.