Dorota Borowska ślubowała w Paryżu. „Największą i najcięższą wojnę już wygrałam”
– Już nie mam nad sobą żadnej presji, bo największą i najcięższą wojnę wygrałam. Teraz trzymam wiosło w ręku i wszystko zależy ode mnie – mówi Dorota Borowska, polska kanadyjkarka, która dowiodła swojej niewinności przed Trybunałem Arbitrażowym ds. Sportu w Lozannie i może wystartować w igrzyskach w Paryżu. Polka w poniedziałek złożyła ślubowanie olimpijskie, a już we wtorek po raz pierwszy pokaże się na torze w Vaires-sur-Marne.
Od 15 lipca Polka żyła w stresie, że jednak nie uda jej się pojechać na igrzyska. Przez splot nieszczęśliwych okoliczności do jej organizmu dostały śladowe ilości środka dopingującego. Polka poddała się wszelkim badaniom, by udowodnić, że nie przyjęła żadnej substancji świadomie. Stało się to na skutek leczenia jej psa, któremu włoski lekarz weterynarii przypisał lek w aerozolu na poranione łapy. Okazało się, że w tym leku znajdowała się zabroniona dla sportowców substancja. Borowska i jej pies przeszli badania w laboratorium w Strasburgu, by udowodnić, że ta historia jest prawdziwa. Dopiero w niedzielę wreszcie zapadła uniewinniająca decyzja.
– Nastawienie miałam pozytywne przede wszystkim dlatego, że wiedziałam, iż jestem niewinna. Najtrudniejsza dla mnie była ta bezsilność i czekanie, bo w czasie, gdy jeszcze zbieraliśmy dowody i działaliśmy to ten czas jakoś płynął. Ale, gdy już wysłaliśmy wszystko, to ten czas się zatrzymał i był dla mnie dość trudny. Przekonałam się, jak bardzo ważny jest dla mnie sport. Zawsze wiedziałam, że jest ważną częścią mojego życia, ale myślałam, że jednak troszkę mniej, a tu się okazało inaczej – przyznaje Borowska.
A czy nie obawiała się, że nie uda jej się udowodnić swojej niewinności? – Wiedziałam, że to się uda. Tak naprawdę w głębi serca czułam, że sprawiedliwość musi zwyciężyć. Stresowałam się jedynie tym, że nie uda się nam zdążyć przed igrzyskami, ale wiedziałam, że po igrzyskach na pewno. Jestem więc oczywiście przeszczęśliwa, że wyszło, że jestem tutaj i igrzyska są teraz dla mnie tylko i wyłącznie nagrodą. Ja już nie mam nad sobą żadnej presji, bo największą i najcięższą wojnę wygrałam. Teraz trzymam wiosło w ręku i wszystko zależy ode mnie – dodaje polska kanadyjkarka.
Ostatnie tygodnie były dla Borowskiej nerwowe. W jaki sposób może przełożyć się to na starty w paryskich igrzyskach? – Wydaje mi się, że ta złość sportowa troszeczkę pobudzi jeszcze moc na starcie, więc mam nadzieję, że teraz już będzie tylko lepiej, niż było w Japonii, gdzie zajęłam czwarte miejsce – dodaje. Polskich kajakarzy wspierają sponsor główny PGE Polska Grupa Energetyczna S.A. oraz Lotto, partner Polskiego Związku Kajakowego. Rywalizacja na torze kajakowym rozpocznie się we wtorek. Borowska popłynie w eliminacjach w konkurencji C2 500 metrów w parze z Sylwią Szczerbińską, dwa dni później rozpocznie rywalizację w C1 200 metrów. Rywalizacja o medale w kajakowym sprincie zakończy się w sobotę.