Grzegorz Hedwig jedzie na trzecie igrzyska. „Dziadek sprawił psikusa”
Grzegorz Hedwig zapisuje się na kartach historii polskiego slalomu kajakowego. Kanadyjkarz Startu Nowy Sącz szykuje się do wyjazdu na swoje trzecie igrzyska olimpijskie. I jak zapewnia, do Paryża nie jedzie wyłącznie na wycieczkę. – Na poprzednich dwóch igrzyskach bywało u mnie różnie, ale liczę, że karta się odwróci i będzie dobrze w Paryżu – wierzy Hedwig.
35-latek we wrześniu ubiegłego roku świetnie spisał się na mistrzostwach świata w Londynie, zdobywając dla naszego kraju kwalifikację olimpijską w konkurencji C-1. Wynik ten dał mu przewagę nad krajowymi rywalami w wewnętrznym, reprezentacyjnym rankingu punktowym, To wiosenne Puchary Świata w Augsburgu i Pradze miały ostatecznie rozstrzygnąć kwestię wyłonienia olimpijczyków do Paryża. Hedwig nie ustrzegł się błędów w Niemczech i Czechach, ale obronił pozycję lidera w rankingu i tym samym przypieczętował wyjazd na swoje trzecie igrzyska. Spośród polskich kajakarzy slalomowych więcej olimpijskich startów od niego zaliczył jedynie inni kanadyjkarze. Cztery razy na igrzyskach w latach 2004-2016 był Marcin Pochwała (C-2), a po trzy – Krzysztof Kołomański z Michałem Staniszewskim (C-2, 1992-2000) oraz Krzysztof Bieryt (C-1, 1992, 2000 i 2008).
– Wiele osób stara się, żeby chociaż raz jechać na igrzyska, a mnie udaje się to po raz trzeci. I jestem mega zadowolony z tego faktu – mówi Hedwig, który wcześniej był na igrzyskach w 2016 roku w Rio de Janeiro oraz w 2021 roku w Tokio. Po starcie w Japonii, który został przesunięty o rok z uwagi na panującą pandemię koronawirusa, dużo działo się w życiu naszego reprezentanta. Jak sam przyznaje, w jego głowie krążyły różne myśli, ale finalnie pozostał przy slalomie. Sponsorem polskiej reprezentacji w slalomie kajakowym i kayak crossie jest PGE Polska Grupa Energetyczna S.A. – Nie ukrywam, że bywały gorsze chwile i miałem zamiar kończyć ze slalomem. Dużo osób stawiało, że tym razem kwalifikację wywalczy Kacper Sztuba, ale dziadek sprawił psikusa (śmiech) – przypomina 35-latek.
Teraz polscy olimpijczycy w slalomie kajakowym i kayak crossie mogą już w spokoju skupić się na zbudowaniu najwyższej formy. Od trzech tygodni Hedwig, Klaudia Zwolińska i Mateusz Polaczyk trenują w najlepszym możliwym miejscu, bo na torze olimpijskim w Paryżu, gdzie już za niespełna miesiąc rozpoczną walkę o medale igrzysk. Partnerami Polskiego Związku Kajakowego są Lotto i Suzuki Motor Poland.
– Wszystkie areny igrzysk, na których miałem okazję startować, są bardzo podobne, z tą różnicą, że w Tokio przez pandemię nie było kibiców i całej olimpijskiej otoczki. Startowaliśmy w Japonii z rocznym opóźnieniem, przez co ta magia igrzysk gdzieś też wygasła. Teraz w Paryżu widać, że dużo się dzieje. Przez ostatnie latach przeprowadzono duże zmiany na torze, poprzestawiano figury tak, że na pewno jest ciężko i specyficznie. Na całym kompleksie kajakowym na pewno czuć też powoli ducha igrzysk. Budynki są przygotowywane na przyjęcie zawodników, są instalowane bramki kontrolne. Jeszcze nie orientowaliśmy się natomiast, gdzie będzie ceremonia dekoracji medalistów. Spokojnie, najpierw trzeba dobrze pokazać się podczas zawodów, a ewentualnie później zajmiemy się takimi rzeczami – zaznacza Hedwig, który z wielkimi ambicjami podchodzi do startu w Paryżu. – Każdy, kto uprawia dyscyplinę olimpijską, chce z jak najlepszej strony zaprezentować się na igrzyskach. Nikt tutaj nie przyjedzie na wycieczkę. Na poprzednich dwóch igrzyskach bywało u mnie różnie, ale liczę, że karta się odwróci i będzie dobrze w Paryżu – dopowiada 35-latek, który w Rio de Janeiro był 12., a w Tokio 14.
Hedwig na swoje kolejne igrzyska wybiera się razem z narzeczoną Klaudią Zwolińską, która uchodzi za największą polską nadzieję na medal IO w Paryżu. – Jesteśmy razem 24 godziny na dobę przez 365 dni w roku, ale potrafimy się dogadać i sportowo dość dobrze nam to wychodzi. Jedno ciągnie drugiego na treningu. Chociaż jest między nami różnica wieku, to wciąż uczymy się od siebie, również na torze – opowiada nasz reprezentant, który mocno wierzy w sukces ukochanej w mieście nad Sekwaną. W trakcie igrzysk w Paryżu będą mogli liczyć nie tylko na wzajemnie wsparcie, ale i doping bliskich, którzy już zakupili bilety, żeby móc ich oglądać prosto z trybun. – Od Klaudii na pewno przyjedzie rodzina, ode mnie zapewne będzie brat z żoną. Już kupili bilety. Polska flaga z naszych stron na pewno pojawi się na trybunach – zapewnia Grzegorz.