Wiele zawdzięczam moim pacjentom
O blaskach i cieniach zawodu fizjoterapeuty, poświęceniu i satysfakcji z działalności charytatywnej oraz stawianiu wszystkiego na jedną kartę rozmawiamy z Mariuszem Babiarzem, właścicielem kliniki Medical Clinic Babiarz w Krobi
Od zawsze wiedział pan, że zostanie fizjoterapeutą? A może pana pierwsze plany zawodowe były inne?
Tak, od samego początku zawsze lubiłem pomagać osobom starszym, niepełnosprawnym. Zawód fizjoterapeuty polega na przywracaniu ich do pełnej sprawności, do samodzielności. Celem fizjoterapeuty jest, by pacjent pomimo ograniczeń nie czuł się zredukowany do bycia osobą z niepełnosprawnością, by czuł, że jest tym samym człowiekiem, co przed wypadkiem czy chorobą. Ten zawód daje bardzo dużo możliwości pomagania drugiemu człowiekowi na każdym etapie jego problemów. W swojej pracy wykorzystujemy masaż, terapię manualną, kinezyterapię czy fizykoterapię. Odpowiednio dobrana i zastosowana terapia daje bardzo duże efekty w powrocie pacjenta do zdrowia.
Co daje panu praca fizjoterapeuty?
Praca daje mi bardzo dużo. Mam na co dzień kontakt z wieloma pacjentami w każdym wieku. Możemy porozmawiać o wszystkim, a bardzo ważne jest, by całościowo spojrzeć na problemy pacjenta w wymiarze zarówno psychicznym, jak i fizycznym. Od moich pacjentów nauczyłem się niejednego. Podziwiam ich wytrwałość, cierpliwość i niepoddawanie się w powrocie do pełnej sprawności, który bardzo często jest długotrwały, w zależności od dysfunkcji danej osoby.
Co uznaje pan za swój największy sukces w ciągu ostatnich lat pracy?
Pracuję w zawodzie fizjoterapeuty od 2007 r. Zawsze chciałem otworzyć własną klinikę i udało się – od 2018 r. prowadzę własną klinikę w Krobi. Obecnie mam ponad 1000 pacjentów. Ogromnym sukcesem jest stale rosnąca liczba pacjentów, pomimo że w okolicy jest bardzo dużo innych gabinetów, a moja klinika mieści się tuż pod Toruniem.
A co było dla pana największym wyzwaniem?
By móc otworzyć własną działalność, zrezygnowałem z pracy w Domu Opieki Społecznej w Dobrzejewicach (bądź co bądź szczególnie cenionej przeze mnie samego). Postawiłem wszystko na jedną kartę i zakupiłem nowoczesny sprzęt bardzo wysokiej jakości. Bałem się, czy zarobię na leasing i raty kredytu. Inne wyzwanie, z którego podjęcia jestem bardzo dumny, to moja decyzja, by od początku własnej działalności zaproponować bezpłatną opiekę rehabilitacyjną mieszkańcom domu opieki z Dobrzejewic. W tamtym czasie każdy mi mówił: „otwierasz prywatny gabinet, nie wiesz, czy sam zarobisz na siebie, na spłatę własnych zobowiązań, a od samego początku chcesz pomagać innym”. Ale się udało, z czego jestem bardzo dumny.
Miał pan moment kryzysu, zwątpienia? Jak pan sobie z nim poradził?
Dla każdego najgorszy był okres zamknięcia miejsc pracy z powodu Covid-19. U mnie też rehabilitacja w 2020 r. była zamknięta przez kilka miesięcy. Gdyby nie wsparcie mojej rodziny i pacjentów, którzy bardzo często podnosili mnie na duchu w smsach czy rozmowach, deklarując, że zawsze mogę na nich liczyć, to pewnie nie byłoby dzisiaj rehabilitacji w Krobi. Pacjenci wiedzieli, że mam wydatki, kredyty itp., więc po ponownym otwarciu kliniki rehabilitacji już w pierwszym dniu był komplet pacjentów. Ponadto bardzo dużo osób kupiło u mnie bony upominkowe, by rehabilitacja w Krobi przetrwała najgorszy okres. Za to każdemu będę zawsze wdzięczny.
Jak wspomina pan pracę w szpitalu, a później w Domu Kombatanta?
Bardzo dobrze wspominam pracę w szpitalu i domu opieki. Do dzisiaj mam kontakt z pracownikami i moimi pacjentami z tamtego okresu.
Czy praca fizjoterapeuty wymaga ciągłego dokształcania się?
Tak, praca fizjoterapeuty wymaga stałego dokształcania, dlatego bardzo często uczestniczę w szkoleniach i sympozjach, by jak najlepiej wykorzystać zdobytą wiedzę i doświadczenie podczas rehabilitacji z moimi pacjentami.
Bardzo dużo udziela się pan charytatywnie.
Tak. Od trzech lat rehabilitują się u mnie mieszkańcy Domu Opieki „Dom Kombatanta” w Dobrzejewicach. Ponadto objąłem partnerstwo medyczne nad klubem sportowym Start Mentzen Toruń, a także – pod patronatem gminy Obrowo – nad bardzo utalentowanym Danielem Rumińskim z Brzozówki. Zafascynował on mnie swoimi umiejętnościami – wykonywanymi przez niego akrobacjami na rowerze. Wcześniej sam zgłosiłem się do gminy, by ewentualnie wskazali utalentowanych sportowców, którym mógłbym pomóc w rehabilitacji. Sportowcy bardzo często ulegają kontuzjom podczas treningów, zawodów itp. Moje wsparcie to objęcie ich kompleksową rehabilitacją, która ma na celu przywrócić ich do szybkiego powrotu do zdrowia i dalszego uprawiania sportu. Chętnie podejmę się także podobnych działań we współpracy z gminą Lubicz.
Ponadto wraz z mieszkańcami Krobi zbieramy nakrętki dla toruńskiej fundacji „Światło”, która prowadzi ośrodek opieki dla osób w śpiączce. Specjalny pojemnik na nakrętki w kształcie serca z mojej inicjatywy postawiono przed siedzibą Medical Clinic Babiarz.
Czym jest dla pana działalność charytatywna, dlaczego się jej pan podejmuje?
Działalność charytatywna to pomoc drugiemu człowiekowi. Odkąd pamiętam, moja mama i dziadkowie podkreślali, by pamiętać o drugim człowieku. Z naszego punktu widzenia pomoc może wydawać się niewielka, ale dla potrzebującego to może być ogromne wsparcie.
Jakie ma pan plany na przyszłość? Co chciałby pan jeszcze osiągnąć?
Dalsze plany to dalsza pomoc osobom potrzebującym, objęcie ich partnerstwem medycznym. Następnym działaniem, jakie obecnie podejmuję, to poszerzenie zakresu zabiegów z medycyny estetycznej. Chciałbym, by zabiegi były dostępne dla każdego. Zabiegi będą na najwyższym poziomie w bardzo atrakcyjnej cenie, by każdy mógł pozbyć się zbędnych kilogramów i tkanki tłuszczowej. Sam osobiście mam problem z tkanką tłuszczową i wiem, jak to jest, a nie każdego stać na tego typu zabiegi. Dlatego też przygotowałem liczne, atrakcyjne cenowo akcje z szerokim wachlarzem tego typu zabiegów, dla tych, którzy mają inne, ważniejsze wydatki i nie mogą pozwolić sobie w obecnej chwili na tego typu zabiegi albo też ich część. Więcej szczegółów już wkrótce na moim fanpage’u na Facebooku: „Medical Clinic Babiarz”.