Maraton za marzeniami
Nikt nie wie jak długo trzeba pracować, żeby spełnić sny. Jest jednak człowiek, który za swoim największym marzeniem biegnie od 44 lat i skrupulatnie notuje każdy pokonany kilometr.
Kazimierz Musiałowski urodził się w 1949 roku w Warszewicach. Służbę wojskową rozpoczął w roku 1968, a osiem lat później miało miejsce jedno z najważniejszych wydarzeń w jego życiu – wypłynął w swój pierwszy rejs statkiem. To było pierwsze wielkie marzenie jakie udało mu się spełnić, ale jego skutkiem było nowe, za którym biegnie już od prawie pół wieku.
– Koledzy na statku opowiadali mi o wszystkim, co widzieli podczas rejsów – mówi z uśmiechem Kazimierz Musiałowski. – Część tych historii była o Australii. Wtedy właśnie zamarzyło mi się ją kiedyś zobaczyć. Zwiedziłem naprawdę wiele krajów, uczestniczyłem w dwóch rejsach dookoła świata, ale do Australii nigdy nie dopłynąłem.
W 1980 roku Kazimierz odkrył kolejną pasję – bieganie. 1 czerwca tamtego roku postanowił rzucić palenie i zacząć biegać. Jego pierwszym treningiem było okrążenie ładowni na statku handlowym trzynaście razy. Od tego czasu zaczął biegać na pokładzie statku oraz w portach na całym świecie. Swój pierwszy maraton przebiegł w 1983 roku w Toruniu, a cztery lata później przebiegł maraton na pokładzie statku w trakcie jednego z rejsów przez Ocean Atlantycki.
W trakcie ostatnich kilometrów maratonu na Atlantyku, na pokładzie można było usłyszeć piosenkę The Beatles – Hey Jude. Utwór nie był przypadkowy, bo Kazimierz Musiałowski kocha morze, bieganie i The Beatles. Miłość do zespołu zaczęła się w jego młodości gdy w radiu Luksemburg usłyszał ich pierwsze przeboje. Kiedy udało mu się zdobyć jedną z ich płyt, odtwarzał ją po kilka razy dziennie.
– Z Beatlesami związane było kolejne marzenie, czyli rejs do Liverpoolu – opowiada maratończyk. – Nie udało mi się tego zrobić w trakcie pracy na statku, ale ostatecznie trafiłem tam zupełnym przypadkiem. Miałem zostać kilka tygodni, a mieszkałem kilka miesięcy. W tym czasie znowu połączyłem dwie pasje – tym razem bieganie i miłość do Beatlesów. Biegałem do miejsc związanych z życiami członków zespołu, a wszystko opisałem w książce 764 kilometry dla The Beatles.
Kazimierz Musiałowski spełniał kolejne marzenia – w Smogorzewcu powstała dzięki niemu uliczka The Beatles. Niestety, jedno z marzeń pozostaje niespełnione aż do dzisiaj – zobaczyć Australię. To ma się spełnić w tym roku. 15 września mieszkaniec Smogorzewca wystartuje w 2024 Sydney Marathon w Australii.
– Teraz muszę zrzucić trochę wagi i wyleczyć kontuzję kolana. – opowiada zafascynowany Kazimierz. – W sierpniu planuję zacząć ćwiczyć. Choćby nie wiem co się stanie, ukończę ten maraton, bo może być to mój ostatni. Marzenia mogą być największą motywacją, a pasje sposobem na spełnienie tych marzeń. Nikt nie wie jak długo trzeba pracować, żeby spełnić sny. Kazimierz Musiałowski biegnie za swoim marzeniem już od 44 lat i skrupulatnie notuje każdy bieg, póki co pokonał 143.250 kilometrów. Żeby dogonić swoje ostatnie marzenie musi przebiec jeszcze jeden maraton i zapisać w notesie kolejne, może już ostatnie, 42 kilometry i 195 metrów.
Po informacje z Torunia zapraszamy na nasz bliźniaczy portal tylkotorun.pl