Basiory atakują nocą. Ale czy na pewno trzeba bać się wilków?
Kilka dni temu udało się ocalić kundelka, którego wlókł do lasu basior. Wypuścił ofiarę z pyska, gdy zobaczył ścigający go samochód. Inne przydomowe czworonogi nie miały jednak tyle szczęścia. Po prostu znikały z łańcuchów. Odnajdywano je później rozszarpane w lesie. Myśliwi z koła łowieckiego „Wieniec” uważają, że w okolicy Zamku Bierzgłowskiego w gminie Łubianka grasuje wataha wilków.
W Zamku Bierzgłowskim ludzie częściej niż zwykle wyglądają przez okna. Wypatrują szarych sylwetek dzikich drapieżników, które coraz częściej podchodzą pod domy w poszukiwaniu łatwej zdobyczy.
W nocy z 28 na 29 listopada w Zamku Bierzgłowskim, przy ul. Sosnowej, miał miejsce atak wilków na psy – poinformowali członkowie koła łowieckiego „Wieniec” w mediach społecznościowych. – Wilki wtargnęły na posesję i wyciągnęły z niej dwa średniej wielkości psy rasy mieszanej trzymane na łańcuchu.
Zdaniem przedstawicieli koła wilki zadomowiły się w okolicy na stałe. Na początku października w korycie Strugi Łysomickiej znaleziono martwe zwierzę, najprawdopodobniej potrącone przez samochód. Nie notowano jednak w ostatnich latach przypadków zagryzienia psów przez wilki.
Od jednej z mieszkanek Zamku Bierzgłowskiego otrzymaliśmy informację, iż zagryzione zostały nie dwa, a trzy psy. Po kolejnej nocy znaleziono martwą sarnę.
Można przyjąć, że wilk zaatakował sarnę, jednak nikt nie jest w stanie udowodnić, że psy również zostały zagryzione przez wilki – mówi Piotr Korpal, behawiorysta zwierząt, który specjalizuje się w wyjaśnianiu ich zachowań. – Zwierzęta dzikie to główne pożywienie tych drapieżników, więc zagryzienie sarny jest zdarzeniem całkowicie normalnym. Według badań jest to około 97 proc. ich pożywienia. Natomiast należy pamiętać, że wilk jest zwierzęciem nieufnym wobec ludzkiego zapachu, dlatego niezwykle rzadko zdarza się, aby zagryzł on zwierzę znajdujące się w gospodarstwie. Co innego na polu czy pastwisku, gdzie jest lepszy przegląd terenu. Podkreślę, że koła łowieckie na pewno nie mają tak fachowej wiedzy, by móc naukowo sprawdzić, czy psy były zagryzione przez inne psy, czy przez wilki.
Jak podkreśla behawiorysta, technicznie nie jest możliwe, aby wyciągnąć psa wraz z łańcuchem.
Wilki unikają, jak mogą, posesji ludzkich – podkreśla Piotr Korpal. – Zaś jeśli chodzi o populację wilków, to sytuacja wygląda tak, że po II wojnie światowej w Polsce było ich bardzo mało. W latach 90. podjęto decyzję, aby objąć je ścisłą ochroną. Nawet w przypadku potrącenia wilka na drodze należy mieć pozwolenie, aby takie zwierzę dobić. W związku z tym praktycznie żaden myśliwy, który ma poniżej 100 lat, nigdy nie polował na wilki i nie ma wiedzy, by oszacować, jakie zwierzę dokonało zagryzienia. Dlatego dla mnie środowiska łowieckie są dość niewiarygodne, mają problem z rozróżnianiem gatunków.
Niezależnie jednak od tego, jakie zwierzę zagryzło psy na posesji, tego typu zdarzenia działają na wyobraźnię ludzi, szczególnie jeśli mówi się o wilkach. W związku z tym pojawia się strach.
Widziałem na własne oczy, jak wilk węszył przy budzie mojego psa – mówi jeden z mieszkańców Zamku Bierzgłowskiego. – Nikt mi nie powie, że to był dziki pies. Kilka dni później mój pies po prostu zniknął z łańcucha. Nie została nawet obroża. To co? Sam się odpiął?
Podobnych relacji wśród mieszkańców Zamku Bierzgłowskiego jest więcej. Ludzie mówią o wizytach drapieżników zwłaszcza po zmroku. Choć dotychczas potwierdzono zagryzienie trzech psów, to mieszkańcy zapewniają, że takich przypadków było już osiem.
My się po prostu boimy o nasze dzieci – twierdzi pani Anna, mieszkająca w pobliżu lasu. – Parę dni temu mój brat zobaczył, jak wilk chwycił jego psa i zaczął uciekać z nim do lasu. Brat wsiadł w samochód i trąbiąc, i krzycząc, ruszył w pościg. Najpierw wilk nie chciał puścić zdobyczy, ale jak auto się do niego zbliżyło, to porzucił pieska i uciekł do lasu. Jak człowiek takie coś zobaczy, to od razu się zastanawia, czy jego dzieci są bezpieczne. Przecież dla takiego basiora złapać dziecko to żaden problem. Zgłosiliśmy wszystko do gminy, ale nikt się tym nie zajął, no bo po co pomagać mieszkańcom?
Działające w gminie Łubianka koło łowieckie „Wieniec” informuje, jak należy zachowywać się, kiedy w okolicy pojawiają się wilki. Podkreśla, że należy dbać o przydomowe zwierzęta, unikać fotografowania dzikich zwierząt, nie porzucać odpadków żywności w pobliżu zabudowań.
Powinniśmy przyjąć do wiadomości, że na terenach leśnych wilki żyły, żyją i żyć będą – stwierdza Piotr Korpal, behawiorysta zwierząt. – Jeśli obawiamy się, pomimo tego, iż wilk raczej unika skupisk ludzkich, wizyty tego zwierzęcia, możemy zrobić kilka rzeczy. Nie wyrzucać żadnych odpadków mięsnych za płot, w pobliżu gospodarstwa czy ogólnie w odkrytym miejscu, gdyż te odpady mogą przyciągać pojedyncze dzikie zwierzęta, nie tylko wilki, ale także np. dziki. Warto także zabezpieczyć swoje psy, zapewniając im miejsce w kojcu. Należy pamiętać, że psa nie można trzymać na łańcuchu dłużej niż 12 godzin dziennie.
Może jednak zdarzyć się tak, że spotkamy wilka podczas wędrówki leśnej. Wtedy najlepiej nie reagować gwałtownie.
Są sytuacje, gdy wilk się zatrzymuje i patrzy na człowieka – wskazuje behawiorysta. – Wynika to z tego, że on, choć to paradoksalne, widzi gorzej od nas. W takim wypadku należy nie robić nic, a zwierzę samo ucieknie i uniknie konfrontacji.
Niektórzy komentujący w internecie uważają, iż problem z wilkami jest taki, że występuje ich za dużo.
W końcu ktoś musi zdjąć z tych zwierząt ochronę – apeluje jeden z internautów.
Piotr Korpal nie zgadza się z takim podejściem.
Nie mam pojęcia, co to znaczy „za dużo”. Istnieje pojęcie pojemności niszy ekologicznej, czy danego terytorium, na którym mogą rozwijać się dane gatunki – dodaje behawiorysta. – Jedna wataha wilków, zgodnie z badaniami naukowców, potrzebuje kilkuset kilometrów kwadratowych powierzchni do życia. Problem jest np. z nadmiarem dzików. Wiem, że leśnicy robią często błędy przy zliczaniu wilków. Nie prowadzą ich ewidencji, robią to instytucje badawcze. Na terenie kilkuset kilometrów kwadratowych znajduje się około 4-5 leśnictw. Każde z nich informuje, że widziało 5 wilków. Łącznie w statystyce daje to 20-25 zwierząt, ale tak naprawdę mogą to być te same osobniki. Żaden instytut nie potwierdza, że występuje nasycenie wilków.
Ania
24 grudnia 2022 @ 12:35
do Mieetek,: ja mieszkam na terenie opisywanym w artykule i saren jest tu zatrzęsienie, a niby to właśnie tu grasują wilki, więc co z tymi wilkami?
A tak wogle to aż się dziwię że w dzisiejszych czasach ludziom nie jest głupio, że psy na łańcuchu trzymają .
Mieeetek
23 grudnia 2022 @ 22:01
Pan kochający wilki wie że to nie wilki zabiły te psy.. Najpewniej zrobili to kosmici, bo przecież nie wilki…
Skoro nie ma przesycenia wilkiem to..gdzie są sarny? Na toruńskim poligonie..nie ma Po drugiej stronie Wisły są tylko nad Wisłą..ale już za zlotoria, w Nowej Wsi, i całym tym kompleksie leśnym…pojedyncze niedobitki. Jelenia nie ma.. No ale to nie przez wilki..to ciągle ci kosmici..