Chleba naszego coraz droższego. Jak radzą sobie piekarnie w powiecie?
Zapach świeżego, dopiero co wyjętego z pieca bochenka chleba, kupionego w lokalnej piekarni, lubi wiele osób. Jednak za takie rzeczy trzeba obecnie płacić więcej. Wszystko to z powodu rosnących kosztów produkcji.
Małe piekarnie, często przekazywane z pokolenia na pokolenie, muszą mierzyć się z wciąż rosnącą konkurencją ze strony wielkopowierzchniowych marketów i dyskontów, które wprowadzają do swojego asortymentu coraz to nowe rodzaje pieczywa, często oferując je w promocyjnych cenach. Wciąż jednak znajdują się konsumenci, którzy wolą zapłacić więcej i otrzymać produkt wysokiej jakości z miejsca, które dobrze znają.
Sytuacji małym piekarniom nie ułatwia aktualna sytuacja na rynku. Wciąż trwająca pandemia koronawirusa oraz idący za nią lockdown gospodarki, wzrost wskaźnika inflacji, a w konsekwencji drastyczne podwyżki stawek energii powodują, że wiele przedsiębiorstw z różnych branż musiało zmienić swoje podejście do prowadzonego biznesu, choćby poprzez cięcie kosztów czy redukcję zatrudnienia. Dotyczy to także piekarni. W ostatnich dniach głośno było o zamknięciu najstarszej toruńskiej piekarni, mieszczącej się przy ul. Wiązowej. Zaczęła swoją działalność około 100 lat temu.
A jak sytuacja wygląda obecnie w powiecie toruńskim?
Koszty produkcji wzrosły znacząco – mówi Lech Polikowski z piekarni „Tradycja” w Chełmży, działającej od ponad 30 lat. – Nie mogę jednak teraz powiedzieć, jak duże to są wzrosty, gdyż jeszcze nie przyszły rachunki np. za prąd.
Podwyżka cen produktów, z których powstają wypieki, spowodowała konieczność szukania rozwiązań, które pozwalałyby choćby w pewnym stopniu zmniejszyć ponoszone wydatki.
Myślałem o tym, w jaki sposób zaradzić podwyżkom, myślałem także nad tym, by spróbować kupienia surowców wcześniej i ich zagospodarowania. Widoczny jest natomiast spadek produkcji o około 20 proc., a znam też firmy, w których jest on jeszcze większy – wyjaśnia Krzysztof Rumiński z Piekarni-Cukierni „Rumińscy” w Głogowie, funkcjonującej na rynku od drugiej połowy lat 80.
Wszystkie czynniki, które mają wpływ na cenę poszczególnych składników chleba, pieczywa oraz innych wypieków, mają także w konsekwencji odbicie na cenie końcowej, którą musi zapłacić każdy chętny na świeży bochenek klient.
Obecnie w naszej piekarni za chleb, i to już po wprowadzeniu zerowej stawki VAT-u, trzeba zapłacić 4,15 zł – mówi Rumiński.
Piekarz z Głogowa dodaje jednak, że są takie regiony w Polsce, w których jest drożej.
W zachodniej części kraju, np. w województwie lubuskim lub wielkopolskim, za półkilogramowy bochenek należy zapłacić nawet 5,40 zł.
Lech Polikowski uważa, że obniżenie VAT-u nie ma zbyt wielkiego wpływu na ceny pieczywa.
To jest niezbyt zauważalny spadek, o kilka groszy, nie wpłynie on na koszty produkcji. Obecnie w mojej piekarni kilogram chleba kosztuje około 9 zł. Nietrudno obliczyć, że za bochen półkilogramowy cena wynosi blisko 4,50 zł. Znacząco zdrożały kajzerki, tu wzrost wynosi 100 proc. A klientów ubywa…
Według danych Głównego Urzędu Statystycznego z grudnia zeszłego roku pieczywo podrożało średnio o 14,3 proc. w stosunku do cen z grudnia 2020 r. Analitycy uważają, że pomimo obniżki VAT-u raczej nie należy spodziewać się tego, by ceny wypieków przestały rosnąć.