„Ja go nie zabiłem”. Zapadł wyrok w sprawie zabójstwa w Kończewicach [ZDJĘCIA]
12 lat pozbawienia wolności – taki wyrok usłyszał dziś w Sądzie Okręgowym w Toruniu Mateusz S., oskarżony o zabójstwo Marka Ż., 51-letniego mieszkańca Kończewic. Prokuratura w mowie końcowej wnioskowała o karę 15 lat więzienia, obrona chciała uniewinnienia. „Z tym zabójstwem nie mam nic wspólnego” – bronił się w ostatnich słowach Mateusz S.
Do zbrodni w niewielkiej podchełmżyńskiej miejscowości doszło w nocy z 30 czerwca na 1 lipca 2017 r. Nad ranem policja otrzymała informację o znalezionych w jednym z domów zwłokach.
Wysłani na miejsce zdarzenia śledczy z Wydziału Kryminalnego Komendy Miejskiej w Toruniu stwierdzili na ciele denata szereg ran kłutych. Jeszcze tego samego dnia policja zatrzymała podejrzanego.
Był nim mieszkaniec Kończewic, 25-letni Mateusz S. Zastosowano wobec niego areszt tymczasowy. W oficjalnym komunikacie Komendy Miejskiej Policji w Toruniu napisano, że „czynności dowiodły, że to on jest sprawcą tego śmiertelnego zdarzenia”.
Mateusz S. od lipca 2017 r. przebywał w tymczasowym areszcie. W piątek zamknięto przewód sądowy i prokurator oraz obrońca wygłosili mowy końcowe.
– W sprawie tej nie wszystko było i jest wiadome dla organów ścigania – mówiła prokurator Elżbieta Lipińska z Prokuratury Rejonowej Toruń-Wschód. – Nie jest to kwestia komfortowa dla oskarżenia. W tej sprawie posiłkować należy się zasadami logicznego rozumowania i mechanizmami związku przyczynowo-skutkowego. Wiemy, że dwaj mieszkańcy Kończewic nie prowadzili życia, które byłoby wzorem do naśladowania. Obaj mężczyźni się znali, spędzali ze sobą dużo czasu. Oskarżenie nie zamierza negować informacji pochodzących od świadków w sprawie, mianowicie, że Mateusz S. wspomagał przyjaciela, opiekując się nim i robiąc zakupy, w tym także kupując alkohol. Nie neguje także oceny, które przed sądem przedstawiła część mieszkańców wsi Kończewice, że Mateusz S. był osobą nieszkodliwą. Jednak do czasu. Do wieczora 30 czerwca 2017 r., kiedy w mieszkaniu Marka Ż. doszło do zdarzeń, które doprowadziły do rozprawy. Wieczorem doszło do kłótni, spięcia między Markiem Ż. a Mateuszem S. Oskarżony poczuł się urażony słowami kolegi, który obrażał jego rodzinę. Sięgnął po nóż w kuchni i co najmniej czterokrotnie ugodził nim pokrzywdzonego. Obaj mężczyźni byli pijani, co przyczyniło się do uwolnienia emocji. W wersji przedstawionej przez oskarżonego, iż to Marek Ż. był prekursorem kłótni, oskarżenie nie przyjmuje. Marek Ż. nie podjął działań, przed którymi S. musiałby się bronić. Sprawca ugodził kilka razy przypadkowym narzędziem Ż., rozładowując złość. Przeciągnął ofiarę z kuchni na tapczan do pokoju i pozostawił samego sobie. Z uwagi na okolice ciała, w które zadawane były ciosy, oskarżenie stanowczo twierdzi, że S. działał z zamiarem pozbawienia Marka Ż. życia. Świadczy o tym także opinia biegłego z zakresu medycyny sądowej. Oskarżenie nie uznaje za wiarygodne twierdzeń Mateusza S. przedstawiając coraz to inne wersje wydarzeń. Oskarżony odwoływał swoje zeznania. Żadnego odbicia w materiale dowodowym nie znajdują także wskazania na innych możliwych sprawców. Zebrane dowody i opinie wskazują na to, że sprawcą zabójstwa Marka Ż. jest Mateusz S.
Prokurator wniosła o uznanie S. winnego zbrodni zabójstwa i wymierzenie mu kary 15 lat pozbawienia wolności z możliwością przedterminowego zwolnienia po 13 latach.
Obrona, przywołując wszystkie niejasności związane ze sprawą, zeznania świadków, a także podkreślając zachowanie policjantów tuż po zatrzymaniu, wnosiła o uniewinnienie.
– Do tego zabójstwa się nie przyznam, bo się go nie dopuściłem – brzmiały ostatnie słowa Mateusza tuż przed wydaniem wyroku. – Nie mam z nim nic wspólnego. Nie zabiłem mojego kolegi.
Wyrokiem sądu Mateusz S. skazany został na karę 12 lat pozbawienia wolności.
–W mojej opinii wyrok jest rażąco niesprawiedliwy – komentuje adwokat Katarzyna Bórawska, obrońca S. – W sprawie zebrano ponad 80 dowodów biologicznych, badano krew, DNA i odciski palców. Krew w mieszkaniu denata była dosłownie wszędzie: na ścianach, drzwiach, kołdrze i nożach. Biorąc pod uwagę, jak twierdzi sąd, że między mężczyznami doszło do kłótni i gwałtownych dźgnięć nożem, nie jest możliwe, by ślady nie znajdowały się na sprawcy. A tych na ubraniu Mateusza S. nie było. Nie znaleziono u denata żadnych, absolutnie żadnych materiałów biologicznych oskarżonego. W mojej opinii wszystkie dowody wskazują na to, że Mateusz nie jest sprawcą tego zabójstwa. Na żadnym z 17 noży nie ma jego odcisków palców. Jeden z najbardziej prawdopodobnych, według nas, sprawców od dłuższego czasu się ukrywał. Od miesiąca znamy jego adres pobytu. Sąd oddalił jednak mój wniosek o sprawdzenie, czy jego DNA znajduje się na nożach w mieszkaniu Marka Ż. To jednak należało wyjaśnić priorytetowo. Z całą pewnością złożymy apelację do Sądu Apelacyjnego w Gdańsku.
Jak zaznaczyła obrończyni Mateusza S., sąd stwierdził, że nie ma znaczenia to, że nigdzie nie było odcisków palców, a dał wiarę wyjaśnieniom oskarżonego, w których się przyznał do zbrodni. Mateusz miał zrobić to podczas pierwszych przesłuchań. Następnie zeznania te odwołał, tłumacząc, że został do nich zmuszony. Przed sądem tłumaczył, że policjanci kazali pić mu mocz.
– Funkcjonariusze potraktowali Mateusza S. gazem łzawiącym, kazali spać w kajdankach, a także leżącemu naciskali kolanami na kark – relacjonuje adwokatka. – W sprawie funkcjonariuszy toczy się już postępowanie dyscyplinarne.
Obecni na sali rozpraw przyjaciele skazanego wciąż wierzą, że Mateusz jest niewinny. O tym także zapewniali już wcześniej sąd.
– On nie skrzywdziłby nawet muchy, a co dopiero człowieka – zeznawał kilka miesięcy temu Roman Ł., mężczyzna, który odnalazł ciało denata. – Oni obaj bardzo się lubili, byli przyjaciółmi.
– Dusza człowiek – mówiła o oskarżonym świadek Beata S. – To niemożliwe, żeby zabił.
Podobnego zdania jest matka oskarżonego, która od samego początku nie godzi się z zatrzymaniem syna.
– To skandal, że trzymają niewinnego, a prawdziwy morderca jest ciągle na wolności – powiedziała dziś nam w sądzie. – Odwiedzamy Mateusza w areszcie. Cały czas mówi, że jest niewinny, że on tego nie zrobił. Naszym zdaniem w śledztwie popełniono wiele błędów.
Kasia
30 marca 2019 @ 09:46
Oby odpowiednie służby się za to wzięły ile osób ma jeszcze napisać że Mateusz jest nie winny!!!!!!!! Wierzę w to że razem z rodziną Mateusz wyjdzie z tego wszystkiego. Tylko szkoda że ten czas musi siedzieć niewinny człowiek. Co musi czuć Mateusz jak czytając i dowiadują się o takich informacjach człowiek nie może się uspokoić