Kajakiem po marzenia. Antoni Łapczyński z Browiny w kajaku odnosi sukcesy, ale nie może liczyć na stypendium
18 lat skończy dopiero w grudniu, a już ma na koncie medale Mistrzostw Polski i wysokie miejsca na Mistrzostwach Świata i Europy. Antoni Łapczyński z Browiny w gminie Chełmża mimo licznych sukcesów w kajakarstwie nie łapie się do żadnego stypendium, bo do kolekcji medali brakuje mu złota. W pogoni za marzeniami od lat wspierają go rodzice, którzy poświęcają synowi swój czas i pieniądze.
Antek, jak mówi na niego mama, na co dzień trenuje w klubie KST Włókniarz Chełmża. Wcześniej mierzył się z innymi dyscyplinami, aż w końcu spróbował swoich sił w kajaku i okazało się to strzałem w „10”.
– Od razu czuł kajak. Medale zdobywał już od pierwszych zawodów – wspomina Monika Łapczyńska, mama Antka.

W kajaku jest już od 7 lat. Szybko utarł sobie drogę do kadry narodowej, a od 4 lat uczy się w Szkole Mistrzostwa Sportowego w Olsztynie. Aktualnie Antek przebywa na zgrupowaniu kadry narodowej, skąd wróci 21 listopada. Za jego sukcesem, oprócz wielu godzin treningów, kryje się duże zaangażowanie jego rodziców, którzy poświęcają swój czas i pieniądze.
– Dla nas to naprawdę duże koszty. Robimy, co możemy, by pomóc synowi w utrzymaniu się w czołówce. Antek dopiero skończył etap juniora i jest w kadrze U-23. Na zgrupowaniu już przebywa z seniorami, z najlepszą osiemnastką w kraju. Jest tam ze starszymi, doświadczonymi zawodnikami, którzy za sobą mają już Olimpiady i Mistrzostwa Świata. Chłopak, który dopiero skończy 18 lat, już z nimi rywalizuje. By utrzymać się na tym poziomie, potrzebuje takiego sprzętu, na jakim ćwiczą oni.
Sprzęt jest kosztowny, a państwo Łapczyńscy od samego początku nie oszczędzali na pasji syna. Roczne wydatki sięgają kilkudziesięciu tys. zł, w co wliczają się też koszty utrzymania podczas nauki w odległym Olsztynie. A rodzina Łapczyńskich oprócz Antka ma jeszcze dwójkę dzieci – 15-letnią Marysię i 20-letniego Jana, który też jest sportowcem i trenuje hokej na lodzie w Toruniu.
– To ogromny wysiłek, włożony w dzieci. Od kilku lat nasze życie jest podporządkowane pod naszych sportowców. Jako rodzice zawsze jakoś zaciskaliśmy pasa i mówiliśmy dzieciom, by się realizowały, a my damy radę. Braliśmy kredyty, by kupować sprzęt, by dzieci mogły się realizować – opowiada Monika Łapczyńska.
Antek do stypendium się nie łapie, bo choć na koncie ma całą masę medali, to oficjalnie żadnych zawodów nie wygrał. Zdobywał za to II i III miejsca na Mistrzostwach Polski Młodzików, później Juniorów Młodszych, a ostatnio także Juniorów. Zaliczył też niemałe sukcesy na arenie międzynarodowej – 2 lata temu zajął VII miejsce na Turnieju Nadziei Olimpijskich, a w tym roku zdobył VI miejsca w kategorii Juniorów kolejno na Mistrzostwach Europy w Poznaniu i Mistrzostwach Świata w Portugalii. A to tylko część jego osiągnięć.
– W domu mamy około 70 medali. Samych medali rangi Mistrzostw Polski Antek ma 11. To głównie medale zdobyte indywidualnie, rzadziej w osadach – mówi mama kajakarza.
Do stypendium potrzeba złotego medalu Mistrzostw Polski lub jakiegokolwiek medalu rangi międzynarodowej. A do nich zawsze przynajmniej trochę brakowało. Pomóc mogliby sponsorzy, ale póki co żaden się nie zgłosił, a mama Antka nigdy nie śmiała nikogo o to prosić.
Rodzice bardzo wierzą w syna i wspólnie pokonują wiele kilometrów, by dowieźć go na zawody czy zgrupowania. Z kajakiem na dachu samochodu przejeżdżają nieraz pół Polski, by stworzyć Antkowi możliwość rywalizacji z najlepszymi. A on sam powoli staje się jednym z nich.