Kupujmy polską żywność [WYWIAD]
O działalności Narodowego Instytutu Kultury i Dziedzictwa Wsi i promowaniu tradycyjnej, regionalnej kuchni rozmawiamy z Janem Krzysztofem Ardanowskim, posłem na Sejm RP, Doradcą Prezydenta ds. Rolnictwa i Obszarów Wiejskich, byłym ministrem rolnictwa i rozwoju wsi.
Czym zajmuje się Narodowy Instytut Kultury i Dziedzictwa Wsi?
To nowa instytucja, nawiązująca do tradycji podobnego instytutu, utworzonego w 1936 r. i zlikwidowanego przez Niemców. Jako minister rolnictwa utworzyłem go rok temu i przekonuję się, że była to decyzja słuszna. Instytut ma bardzo szerokie pole działania. Z jednej strony ma upamiętniać wszystko, co z wsią jest związane, czyli złożoną, skomplikowaną historię, zarówno w nurcie chłopsko-włościańskim, jak i ziemiańskim, ale i wpływ Kościoła na kształtowanie postaw, wpływ grup etnicznych, które żyły w Polsce – Niemcy, Żydzi, Rosjanie, Olendrzy, Mennonici, Kosznajdrzy, by wymienić tylko tych, którzy żyli tu, na terenie województwa kujawsko-pomorskiego wśród nas, Polaków. Każdy zostawił jakiś ślad w historii polskiej wsi. To wszystko jest wartością naszej kultury narodowej. Właśnie na tym polega jej bogactwo, że jest szalenie złożona, wielowątkowa. Wieloetniczna, wielokulturowa Europa była tu przez wieki. Warto to upamiętniać.
Mowa tu też o regionalnej żywności?
Kuchnia to bardzo ważny element dziedzictwa kultury, więc Instytut jak najbardziej zajmuje się tym w całej Polsce. Różne dania, które kiedyś były popularne, były elementem szeroko rozumianej kultury materialnej, ale i duchowej polskiej wsi. Jesteśmy Słowianami, lubimy biesiadować, dobrze zjeść, wykorzystać to jako czas na rozmowy.
Ważne jest pokazywanie ludziom, że kupowanie dobrej, polskiej żywności jest także działaniem patriotycznym, na rzecz dobra Polski, bo dzięki temu rolnicy mają dochody, a konsumenci dobrą żywność. Zachęcanie ludzi, by kupowali polską żywność, nie jest żadnym nacjonalizmem, nie jest żadnym działaniem pejoratywnym. Każdy kraj europejski podkreśla swoje produkty. Smakujmy to, co inni osiągnęli w kulinariach, szczególnie w tym, czego nie produkujemy ze względu na klimat. Ale podstawowa żywność, „chleb powszedni”, o który codziennie się do Pana Boga modlimy, powinien pochodzić z polskiego rolnictwa. To i zdrowe, i rozsądne, i stosunkowo niedrogie.
Jaką rolę odgrywa skrócony łańcuch sprzedaży?
To coś, co i w innych krajach Europy z trudem przebijało się na rynku, a jest niezmiernie ważne. Jak skrócić łańcuch żywnościowy, czyli drogę produktu od rolnika do konsumenta? Konsument płaci za produkt finalny. Jeżeli uczestników tego łańcucha jest wielu, to każdy z nich zgarnie jakąś część marży końcowej. Niestety, rolnicy, którzy przy wytwarzaniu surowców żywnościowych najbardziej się napracują, mają najmniejszy udział w tym, za co płaci konsument. Wprowadziliśmy w Polsce rozwiązania, które pozwalają rolnikom bezpośrednio sprzedawać produkty. Wprowadziliśmy rolniczy handel detaliczny, pozwalający legalnie przetwarzać w gospodarstwach, przy stosunkowo ograniczonych wymaganiach ze strony weterynarii i sanepidu, chociaż wszędzie bezpieczeństwo musi być zapewnione. Z żywnością nie ma żartów, nie wolno lekceważyć zasad czystości, bo żywność może budować naszą siłę i zdrowie, ale może też nas zatruć. Minimalny poziom kontroli jest utrzymywany, ale rolnicy mogą sprzedawać wszystko bezpośrednio.
Krótki łańcuch pozwala konsumentowi kupować żywność świeżą, bo od wytworzenia do kupna mija stosunkowo krótki czas. Żywność nie musi być konserwowana, żeby podróżować miesiącami po świecie. Następuje racjonalne ułożenie ceny – konsument płacąc mniej, sprawia, że producent zarabia więcej, bo nie ma pośredników, którzy zgarniali swoje części.
Chodzi o to, żebyśmy nie kupowali żywności anonimowej. Kupujmy coś, o czym jesteśmy przekonani i uwiarygodnieni oznaczeniami, że jest to naprawdę wysoka jakość. Ten zakup to patriotyczne działanie na rzecz Polski.
Jak można zachęcić ludzi, żeby sięgali po produkty bezpośrednio od producenta? W miastach dominuje raczej marketowe robienie zakupów.
Nie pozostaje nam nic innego, jak dobra promocja. Przekonanie, dotarcie do świadomości ludzi. Bardzo mocno rozwija się sprzedaż internetowa. To coś, czego jeszcze kilka lat temu nie było. Wydawało się, że sprzedaż internetowa jest zastrzeżona dla najdroższych produktów, szczególnych, ekskluzywnych. W tej chwili dostawy kurierskie zrobiły się stosunkowo tanie. Wielu klientów zamawia przez internet, a poczta kurierska dostarcza im na próg wszystko, czego chcieli, w ciągu maksymalnie 48 godzin. Tak sprzedaje się coraz więcej produktów ekologicznych. Kilka miesięcy temu w całej Polsce uruchomiona została platforma polski e-bazarek. To gromadzone od producentów w całej Polsce informacje, które każdy konsument może sprawdzić – gdzie w jego okolicy są rolnicy mający dany produkt. Podstawową sprawą jest świadomość konsumenta. Żeby zrozumiał, że to on jest panem sytuacji i swoim portfelem decyduje o kierunkach rozwoju państwa. Kupując w krótkim łańcuchu żywnościowym, ma gwarancję świeżości, jakości i dobrej ceny.