Czy w Gronowie cięto drzewa zgodnie z prawem?
Przycięte drzewa stały się przyczyną sporu, jaki wybuchł w Spółdzielni Mieszkaniowej „Nauczyciel” w Gronowie. Jedna z jej mieszkanek jest zaniepokojona sytuacją i nie akceptuje decyzji o ścince, z kolei zarząd tłumaczy, że były ku temu istotne powody, a wszystko odbyło się zgodnie z obowiązującymi przepisami.
Do naszej redakcji zgłosiła się lokatorka, która zauważyła, że jarząby rosnące na podwórku przed blokiem, w którym mieszka, zostały mocno przycięte.
To były stare drzewa, miały bodajże ponad 60 lat. Kwitły pod moimi oknami, dzięki czemu miałam dobry widok – mówi mieszkanka bloku. – Nagle jednego dnia przyszli i wycięli. Próbowałam interweniować w referacie środowiska Urzędu Gminy, bo miała to być tylko delikatna przycinka drzew, a nie całkowite ich ścięcie. Z tego co wiem, o przycięcie prosiły dwie osoby. Wydaje mi się, że nie można raczej ścinać tak, jak się chce, bez żadnych uzgodnień.
O wyjaśnienie tej sprawy zwróciliśmy się do Urzędu Gminy w Lubiczu:
Panie z Referatu Rolnictwa i Ochrony Środowiska pojechały 17 stycznia na miejsce zdarzenia – odpowiada Kamila Mróz, rzeczniczka prasowa UG. – Po oględzinach w referacie zostało wszczęte postępowanie dotyczące tej sprawy, które jednak zawieszono do wiosny, kiedy to będzie można sprawdzić żywotność przyciętych drzew.
Na pytanie, czy prace były wykonane zgodnie z przepisami, nie otrzymaliśmy odpowiedzi. Jednak zdaniem Rafała Derdy, prezesa Spółdzielni Mieszkaniowej „Nauczyciel”, wszystko odbyło się bez naruszania prawa.
Przedstawiciele urzędu stwierdzili na miejscu, że jest tak, jak być powinno – uważa Derda. – Wycinka odbyła się zgodnie z obowiązującymi przepisami. Lokatorzy oczywiście mogą mieć własną opinię. Dostałem od trzech osób prośbę na piśmie o dokonanie tej wycinki. A trzech lokatorów to już jest połowa bloku. Dlatego nie mogłem nie zareagować.
Pytany o przyczyny tego działania prezes wyjaśnia, że chodziło o względy bezpieczeństwa:
Z tych drzew opadały na chodnik liście i jarzębina. W momencie, gdy pojawiał się lód, tworzyła się przez to dodatkowa powłoka, a ludzie mieli problem, by bezpiecznie dostać się do swojego bloku. Mieszkają tam osoby starsze, więc miałem do wyboru: albo narazić je na połamanie kończyn, albo dokonać ścinki. Uważam, że podjąłem decyzję najlepszą z możliwych.
Prezes Derda dodaje, że w momencie zgłaszania prośby nie było żadnych głosów sprzeciwu, nad którymi można byłoby się zastanowić i je przedyskutować.
Nie było protestów, bo nie wiedzieliśmy wcześniej o wycince – kontruje mieszkanka, która powiadomiła nas o sprawie. – Dopiero jak usłyszałam warkot piły mechanicznej, zorientowałam się, że coś się dzieje. Nieco mnie dziwi zapowiedź z urzędu, że sprawa będzie badana na wiosnę, bo może będzie coś tu rozkwitać. W jaki sposób? Obawiam się, że na tym się wycinki nie skończą.
Wiele wskazuje na to, że faktycznie dopiero wiosną będzie można sprawdzić, czy przycięte jarząby utrzymają swoją żywotność i czy wytrzymają kolejne lata. Jak na razie wiadomo, że opadające liście już nie zagrażają bezpieczeństwu mieszkańców.