Mieszkańcy Nowej Wsi alarmują o zniszczeniach przyrody przy rzece Drwęca. Inwestor i gmina problemu nie widzą
Połamane konary, młode drzewa powyrywane z korzeniami i rozjeżdżona ciężkim sprzętem droga, biegnąca wśród kilkusetletnich wierzb. Taki obraz okolic rzeki Drwęcy wyłania się ze zdjęć mieszkańców Nowej Wsi. „Kto za to odpowie?”, pytają rozgoryczeni, bo po raz kolejny ich apele odbiły się głuchym echem.
Budowa kolektora tłocznego, biegnącego od gminnej oczyszczalni ścieków do Torunia, spędza sen z powiek mieszkańcom Nowej Wsi. Na chroniony teren rejonu rzeki Drwęcy po raz kolejny wjechał ciężki sprzęt.
– To, co zauważyli mieszkańcy, to najprawdopodobniej rutynowe, standardowe działania wykonawcy po stwierdzeniu podczas prób ciśnieniowych nieszczelności, co zdarza się na tego typu inwestycjach i nie jest czymś nadzwyczajnym – wyjaśnia Władysław Majewski, prezes zarządu Toruńskich Wodociągów, które są inwestorem zadania.
Nieszczelności zostały już usunięte – mieszkańcy pytają jednak, jakim kosztem.
– Ten wandalizm trwa od marca. Wykopano rury, wyciągnięto potężne studnie. Wybudowano specjalnie drogę dojazdową dla ciężkiego sprzętu budowlanego. Droga ta biegnie pośród stuletnich wierzb, rosnących przy rzece – część z nich tego nie przeżyje. Młodsze drzewa wycięto, krzaki wykarczowano. A to wszystko dzieje się na chronionym terenie – opisuje Stowarzyszenie Nasza Drwęca Nasz Dom.
Zapytaliśmy Toruńskie Wodociągi, ile sztuk drzew zostało wyciętych oraz czy wycinka została poprzedzona uzyskaniem odpowiednich zgód i przeprowadzeniem inwentaryzacji. Nikt nam wprost na to pytanie nie odpowiedział. Inwestor zapewnił jedynie, że posiada niezbędne decyzje środowiskowe.
– Na karczowanie krzewów takich, jakie występowały na tym terenie, zgodnie z ustawą o ochronie przyrody nie potrzeba pozwolenia, a żadnych drzew nie wycinano – informuje z kolei Urząd Gminy Lubicz. – Fakt objęcia terenu ochroną krajobrazu nie wyklucza prowadzenia na nim jakichkolwiek inwestycji, które jednak muszą być wykonywane z poszanowaniem obowiązujących przepisów.
To właśnie brak szacunku dla przepisów chroniących takie obszary jak rejon Drwęcy mieszkańcy Nowej Wsi zarzucają wykonawcom, którymi są Wielobranżowe Przedsiębiorstwo Robót Inżynieryjnych z Gdyni i Senikal Lubicz.
– Po prostu brak słów! Kto za to zapłaci? Kto odpowie za tę bezpowrotnie zniszczoną przyrodę? Czy ktoś w gminie jeszcze myśli o mieszkańcach? – pytają rozżaleni członkowie stowarzyszenia Nasza Drwęca Nasz Dom.
Gmina twierdzi także, że nawet wjazd ciężkiego sprzętu na chroniony teren nie wymaga pozwolenia, a utwardzenie drogi jest zgodne z MPZP.
– Przygotowanie dojazdu do budowy nie wymaga pozwolenia. Trasa dojazdu została wytyczona na gruncie gminnym, który w miejscowym planie zagospodarowania przestrzennego jest przeznaczony pod drogę – dodaje Urząd Gminy Lubicz.
– Wystarczy obejrzeć zdjęcia, żeby zobaczyć, jak się chroni rzekę Drwęcę, która według gminy jest rzekomo jej największym dobrem… – kontrargumentują członkowie stowarzyszenia.
Interwencja Stowarzyszenia Nasza Drwęca Nasz Dom odniosła jednak skutek. Toruńskie Wodociągi zobowiązały bowiem wykonawcę do uporządkowania terenu po obu stronach Drwęcy, w miejscach, gdzie była realizowana inwestycja. Wyznaczony przez inwestora termin to 24 czerwca. Sprawą zainteresowała się także Regionalna Dyrekcja Ochrony Środowiska z Bydgoszczy. Po interwencji redakcji Poza Toruń pracownicy RDOŚ przeprowadzą wizję terenową, oraz dokonają szczegółowych ustaleń z gminą i inwestorem. Do tematu będziemy wracać.