Poza Toruń jak bibuła
Jest w tej sprawie coś nieprzyzwoitego, wręcz niesmacznego. Oto w gminnej spółce, której celem jest koszenie trawników, odśnieżanie, dbanie o gminną infrastrukturę wodno-kanalizacyjną, zarabia się pieniądze takie, jak głowa państwa. 20 tysięcy miesięcznie… Tyle właśnie co miesiąc inkasuje Grzegorz Karpiński, prezes Zakładu Usług Komunalnych w Lubiczu.
W materiale na łamach „Poza Toruń” sprawdziliśmy jak na podobnych stanowiskach zarabia się w innych samorządach. Efekt wprost poraża. Grzegorz Karpiński zarabia średnio dwukrotnie więcej, niż jego odpowiednicy w podobnych spółkach – zarówno gmin jak i miast, w których przedsiębiorstwa komunalne borykają się ze znacznie szerszym zakresem obowiązków. W zasadzie samo to porównanie wystarczy za komentarz i zmusza do postawienia pytania, czy prezes ZUK w Lubiczu powinien pobierać tak wysokie uposażenie – w końcu to przecież pieniądze pochodzące z budżetu gminy, a więc publiczne.
Ale to nie wszystko. Podwyżkę, prawie podwajającą zarobki pana prezesa przyznano… w roku szczytu pandemii, w 2020r. Wtedy, gdy przez samorządy przebiegła lawina kłopotów finansowych wynikających ze spadku gospodarczego. Trudno chyba było znaleźć gorszy moment, aby tak znaczącą podwyżkę przyznawać.
Co ciekawe, prezes Karpiński zarabia znacznie więcej, niż wójt gminy, Marek Nicewicz. A przecież odpowiedzialność spoczywająca na wójcie, obciążenie (także psychiczne) wynikające z jego obowiązków jest nieporównywalnie większe, niż prezesa spółki zajmującej się sprawami komunalnymi! O dziwo, za podwyżką dla prezesa Karpińskiego stoi… właśnie wójt Marek Nicewicz, bo to on ustala zasady wynagradzania prezesów spółek zależnych od gminy.
Być może jednak prezes Karpiński na takie zarobki zasłużył, bo kierowany przez niego ZUK przemienił gminę Lubicz w drugi Singapur. Zdaje się, że mieszkańcy gminy tej opinii nie podzielają, bo ostatnie tygodnie obfitują w liczne awarie sieci wodociągowej, z którymi ZUK szybko poradzić sobie nie potrafi. W czasach, gdy Grzegorz Karpiński kieruje ZUK nie przeprowadzono też żadnej większej inwestycji, nie poprawiono radykalnie żadnego aspektu działalności ZUK, w taki sposób, aby odczuli to mieszkańcy. Jakby tego było mało, prezes Karpiński, na łamach toruńskich „Nowości” z rozbrajającą szczerością przyznał, że podczas zanieczyszczeń sieci kanalizacyjnej był zmuszony podejmować decyzje o spuszczaniu do Drwęcy ścieków z odpadami ropopochodnymi w ramach czyszczenia komór oczyszczalni. Od specjalisty z takim uposażeniem oczekiwać by można nieco bardziej wyrafinowanego działania, a nie paskudzenia we własne gniazdo, czyli do Drwęcy.
Nasza publikacja na łamach „Poza Toruń” poruszyła mieszkańców gminy Lubicz – odbieramy w tej sprawie wiele wiadomości, telefonów. Zdaje się, że komuś w urzędzie gminy to się nie spodobało, bo właściciele sklepów, a także ich pracownicy, informują nas, że w punktach kolportażu „Poza Toruń” pojawiali się dziś pracownicy ZUK i urzędu gminy, którym bardzo zależało na zabraniu jak największej liczby wczorajszego wydania naszej gazety. Szkoda, że właścicielem „Poza Toruń” nie jest jakiś amerykański koncern, bo wtedy być może ktoś by wyjaśniłby odpowiedzialnym za ten proceder, że takie zagrywki nie tylko nie działają, ale przynoszą dokładnie odwrotny efekt. To, co zakazane – rozchodzi się znacznie szybciej. Także informacja.