W każdym człowieku jest dużo dobra [WYWIAD]
O motywacji do podejmowania akcji charytatywnych i istocie tego typu działań rozmawiamy z Robertem Kożuchowskim, przewodniczącym Rady Gminy Łysomice i lokalnym społecznikiem.
Jest Pan osobą, która bardzo chętnie angażuje się w różnego rodzaju akcje charytatywne. Co Pana skłania do podejmowania tego typu działań?
Przede wszystkim chęć pomagania innym. Wolontariat wiąże się dla mnie z dużą wrażliwością na los osób, które są trudnej sytuacji, wymagającej pomocy. Chodzi o to, aby nie być obojętnym na potrzeby drugiego człowieka.
Takimi działaniami można też zachęcić innych do wolontariatu. Stawia Pan przed sobą taki cel?
Myślę, że w każdym człowieku jest dużo dobra. Często jest jednak tak, że potrzeba iskry, aby to dobro wyzwolić. Osoby, które inicjują działania charytatywne i inspirują innych do pomagania mogą właśnie wyzwalać tą iskrę. Warto, żeby społecznicy swoją aktywnością zarażali innych. Potrzeba osób, które popchną do działania. Staram się włączać rodzinę, pracowników firmy, radnych i innych samorządowców do akcji pomocowych. Uważam, że możemy aktywizować w ten sposób lokalne środowisko.
Okres pandemii wiele zmienił, także w podejściu do pomocy drugiemu człowiekowi. Zauważa Pan nasilenie akcji charytatywnych przez ostatni rok?
Każdy z nas zetknął się z pandemią, jej skutki stały się namacalne i to jest duży bodziec do tego, aby zacząć działać. Poza tym, media elektroniczne zdecydowanie ułatwiły inicjowanie takich akcji i rzeczywiście, można zauważyć ich nasilenie. Myślę, że to też wynik tego, że w obliczu nieszczęścia – a takim jest z pewnością pandemia – ludzie się mobilizują. Nawet najwięksi wrogowie potrafią wówczas działać ramię w ramię. Zwiększoną mobilizację społeczną widać chociażby po tegorocznym WOŚP-ie, który w większości organizowany był zdalnie, a mimo tego wynik przeszedł najśmielsze założenia organizatorów. W gminie Łysomice także pobiliśmy rekord.
Ostatnią akcją charytatywną, w której brał Pan udział, było „Milion kilometrów dla Matildy” i przepłynięcie kajakiem Strugi Toruńskiej. A wcześniej?
Takich akcji było naprawdę wiele. To przede wszystkim morsowanie w szczytnym celu, m.in. na WOŚP-ie, a także charytatywne rajdy rowerowe. Z jednej strony można w ten sposób pomóc drugiej osobie, ale także propagować aktywność fizyczną i zdrowy styl życia. Warto podkreślić, że grupa osób, które chcą uczestniczyć w WOŚP-owym morsowaniu, jest z roku na rok coraz większa, co tylko pokazuje, jak wielkie serce ludzie potrafią okazać. Największym przedsięwzięciem pomocowym, w którym uczestniczę jest jednak Wielka Orkiestra Świątecznej Pomocy. Wspólnie z pracownikami i radnymi od wielu lat przygotowujemy również Szlachetną Paczkę. To zarówno wsparcie organizacyjne, jak również finansowe. Jako firma sukcesywnie pomagamy też fundacji, zajmującej się pomocą dla zwierząt.
Ma Pan plany na organizacje kolejnych pomocowych wydarzeń?
Myślimy o tym, żeby spróbować pobić rekord Guinnessa w charytatywnym morsowaniu. Moim zdaniem mamy szansę, bo jak na tak niedużą gminę, to potrafimy się mocno zmobilizować do działania i wychodzi to super.
Na koniec zapytam w takim razie także o plany, ale nie charytatywne, a związane stricte z rozwojem gminy.
Gmina Łysomice, co widać, rozwija się sukcesywnie. Oddaliśmy niedawno do użytku ośrodek zdrowia, Szkołę Podstawową w Ostaszewie. Teraz rozbudowujemy miejsca rekreacyjne dla mieszkańców. Cały czas inwestujemy też w infrastrukturę drogową, w tym w rozwój ścieżek rowerowych. Realizujemy kanalizację w Tylicach , Różankowie i Łysomicach oraz budowę oczyszczalni przydomowych. Za chwilę nasza gmina będzie prawie w pełni skanalizowana. Pięknieje Jezioro Kamionkowskie, gdzie pojawił się nowy pomost i ścieżka spacerowa. Zamierzamy jako Rada Gminy Łysomice, kontynuować w przyszłości inicjatywy służące mieszkańcom i odpowiadające na potrzeby lokalnej społeczności.