Chełmżyńskie mażoretki z Mistrzostw Świata wróciły z workiem medali. “Nie spodziewałyśmy się aż tak dobrych występów”
Mażoretki Chełmżyńskiego Ośrodka Kultury „Astro” zostały mistrzyniami świata. Pod koniec czerwca w chorwackiej Crikvenicy stawały na najwyższym stopniu podium zarówno drużynowo, jak i w konkurencjach indywidualnych. Dziewczyny nie spoczywają na laurach i już przygotowują się do kolejnych występów.
Chełmżyńskie mażoretki uzyskały nominację na Mistrzostwa Świata federacji WAMT dzięki bardzo dobremu kwietniowemu występowi na Mistrzostwach Polski w Węgorzewie. Nie spodziewały się jednak, że pod koniec czerwca z Chorwacji przywiozą ze sobą worek medali. Mażoretki zdobyły mistrzostwo świata w kategorii mini open baton oraz wicemistrzostwo świata kadetek w kategorii scena baton tradycyjny. Do tego wytańczyły wysokie miejsca w konkursach indywidualnych – trenerka grupy Adriana Müller zdobyła mistrzostwo świata w kategorii solo open baton grand seniorki, a wraz z Klaudią Jabłońską dorzuciła do tego mistrzostwo w kategorii duo/trio open baton.
Dla chełmżanek sukcesem było jednak już samo to, że na mistrzostwa udało się pojechać. Dużą przeszkodą były finanse. Start w zawodach i podróż na dwa dni do Chorwacji to duże koszty, ale chęć zmierzenia się z najlepszymi okazała się większa.

– Gdyby nie zaangażowanie, pomoc i determinacja rodziców, nic by się nie udało. Ja przygotowałam zespół, ale całą resztę zrobili oni – podkreśla Adriana Müller.
– Wszystko działo się bardzo szybko. Od nominacji na Mistrzostwa Świata do samych zawodów było bardzo mało czasu, a potrzebowaliśmy do tego dużych środków. Nie poddaliśmy się, prowadziliśmy zbiórkę, zorganizowaliśmy licytację i ostatecznie udało się zebrać pieniądze – wspomina Katarzyna Łańska, mama jednej z dziewczyn z mistrzowskiej ekipy.
Zawody trwały przez dwa dni, a na sali trzeba było wytrzymać przez kilkanaście godzin.
– To niesamowite wrażenie. Wystąpiło prawie 2 tys. tancerek z 18 krajów, a przez dwa dni zobaczyłyśmy prawie 500 choreografii – dodaje Adriana Müller. – Konkurencja była bardzo duża, tym bardziej cieszę się, że dziewczyny osiągnęły takie wyniki. Nie spodziewałyśmy się aż tak dobrych występów. Jechałyśmy tam z myślą, że zdobędziemy doświadczenie, nauczymy się czegoś, podpatrując najlepszych. Czeszki czy Węgierki to naprawdę potęgi, jeśli chodzi o szkolenie mażoretek.
Jak przygotować się do Mistrzostw Świata? Chełmżyńskie mażoretki na co dzień ćwiczą w dwóch grupach – kadetki do 11 lat i juniorki do 15 lat. Przed zawodami trenowały po cztery razy w tygodniu. To dziesiątki godzin spędzonych w sali Chełmżyńskiego Ośrodka Kultury, setki powtórzeń tych samych ruchów, które opanowane do perfekcji przynoszą efekty.

– Trzeba włożyć dużo pracy, by wszystko zagrało, by wszystkie elementy były spójne, równo wykonane. To wiele godzin ćwiczeń i powtarzania elementów choreografii – mówi trenerka.
Po Mistrzostwach Świata chełmżanki nie mogły sobie pozwolić na odpoczynek. Niedawno wróciły z zawodów w Chełmnie, a w kalendarzu zaplanowane są też występy w Toruniu czy Sopocie. W najbliższym czasie wystąpią też na Dniach Chełmży. Trenerka nie kryje, że w mieście mażoretki stają się coraz bardziej rozpoznawalne.
– Cała społeczność żyje tym, co robimy, naszymi sukcesami – mówi.
Plany na przyszłość trzeba jednak snuć ostrożnie. O ile dzięki zaangażowaniu rodziców udało się zebrać środki na wyjazd do Chorwacji, tak na dłuższą metę potrzebne jest większe wsparcie.
– Nasza przyszłość zależy od sponsorów. Obecnie musimy sobie radzić w większości sami. Dostajemy wsparcie z miasta, starostwa czy Urzędu Marszałkowskiego, ale nie tak duże, jak duże są potrzeby. Koszt jednego kostiumu to nawet 400 zł. A jak trenujemy w 30 osób, to łatwo policzyć, ile potrzebujemy pieniędzy na same stroje – dodaje trenerka chełmżyńskich mażoretek.
Adriana Müller zaczęła prowadzić zespół niespełna 2,5 roku temu – tuż przed wybuchem pandemii, która znacznie ograniczyła możliwości, ale nie przeszkodziła w rozwoju.

– Kiedy obejmowałam zespół, było nas bardzo mało, około 12-13 osób. W tej chwili jest nas już 35 – mówi.
– Pani Adriana to trenerka z prawdziwego zdarzenia. Widać, że jest pasjonatką i zaraża tą pasją dziewczyny – twierdzi Katarzyna Łańska.
W przyszłości chełmżanki chciałyby wystartować w zawodach organizowanych pod szyldem federacji MWF, w których rywalizacja jest najbardziej zacięta. Jeśli po drodze nie pojawią się żadne problemy, będą miały szansę na kolejne wielkie sukcesy.