Czasami drużyna potrzebuje kogoś, kto ma zupełnie inne spojrzenie [WYWIAD]
Zapraszamy na wywiad z trenerem Dariuszem Durdą. Od momentu jego zatrudnienia Legia Chełmża rozegrała 7 spotkań, wygrała 6 z nich i jedno zremisowała.
Objął pan klub w trakcie sezonu. Jak przyjęli to zawodnicy?
Znałem większość z nich. W poprzednim sezonie byłem trenerem w Pomorzaninie, więc graliśmy między sobą. W związku z tym nie miałem problemów z wejściem do szatni. Potrzebny był człowiek, który poukłada schemat gry i system gry. Zawodnicy to zaakceptowali.
Przejął pan zespół, który po 12 kolejkach miał na koncie 11 punktów, tylko 3 wygrane mecze i zajmował 15. miejsce w tabeli. Długo zastanawiał się pan nad przyjęciem tej propozycji?
Nie. Znałem potencjał tej drużyny. Zmieniliśmy system gry, ponieważ wcześniej zespół grał na trzech obrońców. Obecnie gramy systemem 4-2-3-1, co jest zupełnie inną bajką. Po wynikach widać, że nowy system gry się przyjął, zawodnicy są zadowoleni i przede wszystkim nie przegrywamy meczów. Sytuacja była trudna, ale było 16 piłkarzy, którzy chcieli odwrócić losy tej drużyny i to się nam udało.
6 wygranych i 1 remis – spodziewał się pan aż tak dobrego startu przygody z Legią?
Staraliśmy się nie tracić bramek, bo to jest najważniejsze i to się nam udało. Mamy dobrego bramkarza i defensorów. Mamy także zawodników, którzy potrafią kreować grę. Oczywiście, że gdyby mi ktoś powiedział, że wygramy 6 meczów z rzędu, to pewnie bym powiedział, że boisko wszystko zweryfikuje.
Od kiedy przejął pan zespół, Legia stała się zupełnie inną drużyną. Co miało na to największy wpływ?
Na pewno zmiana taktyki, ale też czasami drużyna potrzebuje kogoś, kto ma zupełnie inne spojrzenie, kto inaczej podchodzi do treningów, życia i rozmów. Być może tego ta drużyna potrzebowała. Myślę, że to wszystko poszło w dobrym kierunku i drużyna nabrała świeżości. Zawodnicy chcieli także udowodnić wszystkim, że nie są chłopcami do bicia i to im się udało.
Mimo świetnej serii nie udało się awansować do grupy mistrzowskiej. Żałuje pan, że nie objął pan klubu trochę wcześniej?
Nikt nie wie, jak to wszystko by się potoczyło, gdybym trafił do klubu wcześniej. Staraliśmy się, jak mogliśmy. We wcześniejszych meczach też można było wyrwać jakiś dodatkowy punkt. Zaważyły też cztery niewykorzystane rzuty karne w końcówkach meczów. Szkoda, ale czasu się nie cofnie. Gramy dalej i mam nadzieję, że ta drużyna pokaże swój pazur.
Brak awansu spotkał się z dużym rozczarowaniem wśród zawodników?
Zdawaliśmy sobie sprawę z tego, że to nie jest łatwe. Kilka drużyn musiałoby zagrać „pod nas”. Pogoń Mogilno miała przed sobą mecze, które powinna wygrać i je wygrała. Niestety zabrakło tej odrobiny szczęścia. Nie płaczemy jednak nad rozlanym mlekiem, trzeba dograć do końca rundę.
Wiele mówi się o problemach finansowych klubu. Czy zawodnicy mają przez to problemy ze skupieniem i zaangażowaniem?
Bronimy się wynikami. Zawodnicy skupiają się na meczach i treningach. Kwestia finansowa jest sprawą drugorzędną. Oczywiście zdajemy sobie sprawę z tego, co dzieje się wokół nas i każdy o tym mówi. Jeśli jednak chodzi o treningi i mecze, to jest stuprocentowa frekwencja.
Jakie cele stawia pan sobie i drużynie na resztę sezonu?
Chcemy jak najdłużej wytrwać bez przegranego meczu. Nie będzie to łatwe, ponieważ każdy będzie chciał się utrzymać w lidze. Mamy dużo punktów, ale jeśli trafi się seria kilku przegranych spotkań, to możemy znaleźć się w strefie spadkowej. Dlatego chcemy jak najszybciej zagwarantować sobie ligowy byt. Chcieliśmy załapać się do najlepszej siódemki, gdzie można by było zrobić psikusa tym wszystkim wielkim, którzy się tam znajdują. To się niestety nie udało i teraz, jako „lider” grupy spadkowej musimy odeprzeć napór innych drużyn, które wiedzą, że nie przegrywamy spotkań i na pewno będą chciały pokazać, że jednak jesteśmy do ogrania.
Czy może pan na tę chwilę powiedzieć coś odnośnie przyszłego sezonu? Czy pozostanie pan na stanowisku?
Mój kontrakt obowiązuje do 30 czerwca. Nikt nie wie, co będzie dalej. Na razie skupiamy się na tym, aby jak najlepiej wypadać z meczu na mecz. W czerwcu usiądziemy do rozmów i zobaczymy, jak to wszystko będzie poukładane. Pieniądze są potrzebne. Jest pandemia i zdajemy sobie sprawę z tego, że ciężko jest pozyskać sponsorów. Mam jednak nadzieję, że osoby rządzące miastem w pewnym momencie się obudzą i powiedzą, że sport jednak jest ważny, a przede wszystkim ten, który jest najpopularniejszy, czyli piłka nożna.