Przyjechał do Chełmży w interesach. Tam przeżył koszmar
Poznali się w internecie. Tam snuli plany o prowadzeniu wspólnego interesu. I właśnie ta chęć zarobku przywiodła jednego z nich do Chełmży. Biznesowe spotkanie nie wyglądało jednak tak, jak sobie wyobrażał. Przez trzy dni był bity i poniżany, nie mogąc opuścić mieszkania swojego „wspólnika”. Wszystko to działo się w centrum miasta, zaledwie kilkadziesiąt metrów od chełmżyńskiego rynku.
K. (25 l.) miał zamiłowanie do ciemnych interesów. W Chełmży mieszkał całe życie. Był kimś stąd. Swoją ofiarę upolował w internecie. Połączyć ich miał wspólny biznes. Nieoficjalnie K. miał opowiadać o swoim planie na łatwy zarobek. Prosty sposób na wzbogacenie się. Planowanie interesu z internetowym wspólnikiem szybko przerodziło się w chęć spotkania na żywo.
W sobotę 20 lutego na chełmżyński dworzec przyjechał pociąg, z którego wysiadł pochodzący z powiatu puckiego (woj. pomorskie) 21-latek. K. czekał tam na swojego biznesowego partnera wraz z kilkoma tutejszymi znajomymi. Razem udali się do mieszkania przy ul. Chełmińskiej, z którego 25-latek wymieniał się wiadomościami ze swoim gościem. Wtedy okazało się, że wspólny biznes nie wygląda do końca tak, jak wyobrażał sobie gość znad morza.
Najgorzej było na początku. Chełmżyńscy koledzy od razu pokazali, kto tu rządzi. 21-latek miał być bity i poniżany, grożono mu nożem. Związali go, by nie mógł uciec. Zabrali należące do niego dwa telefony i laptopa. Próbowali go wykorzystać także w innym celu. Chcieli go zmusić do zaciągania pożyczek przez internet. Na to ich ofiara nie chciała się zgodzić. To z kolei wywoływało wściekłość K. i jego kolegów. Byli panami sytuacji i natrafili na sprzeciw. W mieszkaniu zgotowali piekło mężczyźnie znad morza. Mieli go przekonywać, że po wszystkim go wypuszczą. On jednak pożyczek zaciągać nie chciał. Skala przemocy była wyjątkowo duża.
21-latek spędził tam trzy dni. Z czasem oprawcy mieli go rozwiązać i pozwolić chodzić po mieszkaniu. Nigdy jednak nie był sam. Nie miał możliwości realnego zwrócenia na siebie uwagi kogoś z zewnątrz, choć próbował. Za każdym razem napotykał jednak zamknięte drzwi. Jak tylko mógł, sprawdzał, czy jest w stanie się wydostać. Mieszkanie, w którym był uwięziony, znajduje się tuż koło centrum – zaledwie kilkadziesiąt metrów od rynku. Każdego dnia ulicę przemierzały dziesiątki chełmżan, nie mając pojęcia, że za ścianą od podwórka dochodzi do tak drastycznych scen. Pomocy nie wezwał również nikt z sąsiadów.
We wtorek 23 lutego nastąpił przełom. K. nie dopilnował swojego więźnia. Udało mu się wezwać policję. Oznaczało to koniec koszmaru, rozgrywającego się w kamienicy przy ul. Chełmińskiej. Trzy dni męki zostały przerwane, a oprawcy trafili w ręce mundurowych. Zatrzymania trwały dwa dni. Część zaangażowanych w uwięzienie 21-latka mężczyzn została zatrzymana jeszcze tego samego dnia. Pozostali wpadli dzień później, w środę. Zatrzymano łącznie pięciu mężczyzn w wieku od 19 do 25 lat, z czego czterem postawiono zarzuty. Odpowiedzą oni m.in. za pozbawienie wolności ze szczególnym udręczeniem i dokonanie rozboju na swoim biznesowym wspólniku. Teraz grozi im od 3 do nawet 12 lat więzienia. Piąty z zatrzymanych okazał się nie być zaangażowanym w działania pozostałych i został wypuszczony. Zarzutów nie usłyszał.
W piątek 26 lutego policjanci z Komendy Miejskiej Policji w Toruniu doprowadzili zatrzymanych chełmżan do sądu. Ten, na wniosek prokuratury, zadecydował o zatrzymaniu całej czwórki w areszcie. Tam spędzą najbliższe trzy miesiące. Jaki spotka ich los, dowiemy się, kiedy w sprawie zapadnie wyrok.
Jak to możliwe, że koszmar mężczyzny w Chełmży trwał tak długo i nikt w tym czasie nie zorientował się, że coś jest nie tak? Nie wiadomo, jak sprawa mogłaby potoczyć się dalej, gdyby przetrzymywany wbrew swojej woli mężczyzna nie dał rady wezwać pomocy. Ta historia jest przestrogą dla wszystkich, którzy liczą na szybki zarobek, oferowany przez nieznajomych w internecie. Nieuczciwych w sieci nie brakuje, a skuszenie się na z pozoru łatwe pieniądze może okazać się zgubne. Przykład 21-letniego mieszkańca powiatu puckiego pokazuje, że warto zwracać uwagę na znajomości, jakie zawieramy online.