O lękach i fobiach, czyli czego boją się kobiety?
Strach nie jest uczuciem, którego powinniśmy się wstydzić. Wprost przeciwnie. Towarzyszy wszystkim organizmom żywym, no, może poza gołębiami masowo rozjeżdżanymi na ulicach. To właśnie strach w wielu niebezpiecznych sytuacjach ratuje nam życie. Sprawia, że do nowych sytuacji podchodzimy z dozą nieufności. Uwalnia adrenalinę. Podczas gdy jedni uzależniają się od przyjemnego dreszczyku emocji, u innych strach w niektórych sytuacjach występuje w postaci lęku. Nadmierny, nieracjonalny i niemożliwy do kontrolowania strach nazywany jest fobią, od greckiego słowa phobos, czyli „strach, lęk”. Ludzie dotknięci fobią unikają sytuacji, które powodują u nich lęk, co w wielu przypadkach utrudnia im normalne funkcjonowanie w społeczeństwie.
Według Międzynarodowej Statystycznej Klasyfikacji Chorób i Problemów Zdrowotnych ICD – 10 opracowanej przez Światową Organizację Zdrowia rozróżniamy trzy typy zaburzeń lękowych: agorafobię, czyli lęk przestrzeni, fobie społeczne, czyli sytuacyjne, związane ze strachem przed wykonaniem konkretnej czynności na oczach innych, ze względu na możliwość upokorzenia oraz fobie specyficzne – przed określonym obiektem, sytuacją lub okolicznością. Według National Comorbidity Survey fobie specyficzne są najczęściej występującymi zaburzeniami wśród kobiet. W którymś momencie życia cierpiało na nie nawet około 30% kobiet. U mężczyzn plasują się na drugiej pozycji (19%), zaraz za nieprawidłowościami związanymi z używaniem substancji psychoaktywnych.
– Fobie społeczne występują nieco rzadziej. U kobiet jest to drugie co do częstości zaburzenie psychiczne, u mężczyzn czwarte – dodaje psychiatra, psychoterapeuta Ewa Dobiała. – Szacuje się, że częstotliwość występowania fobii w społeczeństwie kształtuje sie na poziomie 11% w przebiegu całego życia. To oznacza, że co dziesiąty z nas w którymś momencie życia będzie doświadczał objawów związanych z fobią.
Często osoby dotknięte fobią są świadome, że tak wielki strach jest nieracjonalny i przesadny. Jednak napotykając źródło swojego lęku, łatwo wpadają w panikę, doświadczają przerażenia na tak wielką skalę, że nie potrafią go kontrolować. Lękowi mogą towarzyszyć dreszcze, pocenie się, przyspieszony oddech, szybsze bicie serca, a nawet bóle w klatce piersiowej. Nierzadko pojawia się uczucie gorąca, suchość w ustach, dezorientacja oraz zawroty głowy.
– W momencie kontaktu z przedmiotem fobii często pojawia się reakcja walki lub ucieczki. Fizjologiczna i behawioralna reakcja jest często identyczna z tą, która towarzyszy rzeczywiście przerażającej sytuacji – opowiada psychiatra Ewa Dobiała.
Niezwykle rzadko fobie zaczynają się objawiać po trzydziestym roku życia, zazwyczaj formują się w dzieciństwie. Przyczyny mogą być różne: od stresującego doświadczenia czy traumatycznego przeżycia do członka rodziny, najczęściej rodzica, dotkniętego fobią, której dziecko może się „nauczyć”.
– Aż 58% osób cierpiących z powodu różnego rodzaju fobii jako źródło lęku podaje traumatyczne przeżycia. Podwyższone ryzyko zapadalności na fobie specyficzne (ale nie społeczne ani napady paniki) stwierdzono także u krewnych w pierwszej linii tych ludzi, którzy sami cierpieli na fobie specyficzne – tłumaczy Dobiała. – Czasami czynnik genetyczny stymuluje skłonność do zapadania na dowolną którąś z fobii specyficznych.
Marzena niedawno urodziła swoje pierwsze dziecko. Od zawsze wiedziała, że ma problem, ale od kiedy na świecie pojawiła się jej córka, fobia pogłębiła się na tyle, że Marzena zdecydowała się poszukać pomocy u specjalisty.
– Boję się o moich bliskich. Wiem, że takiego strachu doświadcza wiele osób, ale u mnie przybrało to formę najgorszego koszmaru. Gdy pomyślę, że coś złego może się przytrafić mojej mamie, tacie lub rodzeństwu, do oczu napływają mi łzy, robię się nerwowa i niespokojna. Staram się o tym nie myśleć, ale to nie pomaga – przyznaje Marzena. – Od kiedy urodziłam córkę, ten stan jeszcze się pogorszył. Gdy jestem poza domem, ona jest jedynym, o czym mogę myśleć. Gdy mój partner nie odbiera telefonu, wpadam w histerię, pędzę do domu na złamanie karku, przejeżdżam na czerwonym świetle. Nic mnie wtedy nie obchodzi, oprócz bezpieczeństwa mojego dziecka – opowiada Marzena. – Parę miesięcy temu wróciłam do pracy na pół etatu, żeby podreperować rodzinny budżet. Ostatnio musiałam zostać dłużej, ale po dwóch godzinach lęk o Helenkę tak się u mnie nasilił, że nie mogłam na niczym się skupić. Złapałam się na tym, że wykonuję niekontrolowane ruchy rąk i nóg, jakbym próbowała ją złapać i ochronić przed upadkiem. To właśnie jej upadku boję się najbardziej. Wyszłam szybciej, a po powrocie do domu zamknęłam się w łazience i zwymiotowałam. To właśnie wtedy podjęłam decyzję o kontakcie z psychologiem.
Marzena wielokrotnie zastanawiała się, skąd wzięła się u niej ta fobia.
– W mojej rodzinie wiele osób miało tzw. zszargane nerwy. Pamiętam sytuację, gdy moja mama, chcąc mnie przestraszyć, stanęła na barierce balkonu, mówiąc, że nie chce już żyć. Po chwili z niej zeszła, jednak ze mną zostało to do teraz. To chyba ta sytuacja była początkiem moich lęków. Gdy dodamy do tego babcię, która cierpiała na bezsenność, bo tak bardzo martwiła się o bliskich, wychodzi moja megafobia – opowiada Marzena. – Co z tego, że wiem, skąd się wzięła, gdy nie potrafię sobie z nią poradzić.
Pomoc specjalisty jest w takich sytuacjach niezbędna. Nieleczona fobia nigdy sama nie przejdzie, a unikanie stresowych sytuacji może nasilić objawy.
Inny problem ma Gosia. Jej fobie, jak twierdzi, nie wpływają w znacznym stopniu na codzienne funkcjonowanie.
– Mam trzy fobie, ale żadna z nich nie ogranicza mnie na tyle, żebym chciała porozmawiać na ten temat ze specjalistą – opowiada Gosia. – Odkąd usłyszałam dźwięk skrzydełek chrabąszcza majowego, odczuwam lęk przed insektami. W związku z tym unikam wycieczek do lasu lub leżenia na kocyku na łące. Trzy razy w życiu krztusiłam się wodą, co zaowocowało strachem przed duszeniem się. Moja ostatnia fobia jest dość popularna. Przerażają mnie ciasne przestrzenie, zwłaszcza takie, w których ramionami dotykam ścian i nie mogę ruszyć nogami. Ten strach towarzyszy mi, od kiedy pamiętam. Żeby sobie z nim poradzić, uczestniczyłam w cavingu. Pomogło. Nie całkowicie, ale wystarczająco.
Być może ze względu na ograniczoną liczbę sytuacji, w których Gosia musiałaby zmierzyć się ze swoimi lękami, nie przeszkadzają jej one w znacznym stopniu i próbuje poradzić sobie z nimi sama. Jak mówi, unikanie niekomfortowych okoliczności i racjonalizacja pomagają.
– Są momenty, że wpadam w panikę, pocę się, serce wali mi jak szalone i mam ochotę uciec. Wtedy nie zawsze udaje mi się sobie wytłumaczyć, że to irracjonalna reakcja. Na szczęście dzieje się to stosunkowo rzadko.
Zdarzają się również fobie mało popularne.
– W mojej rodzinie fobie są dość częste, ale wyjątkowo oryginalne – opowiada Marta. – Moja siostra brzydzi się ogórkiem. Nawet w niewielkiej ilości. Zawsze go wyczuje i nigdy nie zje niczego, co zawiera choćby najmniejszą ilość ogórka. Twierdzi także, że arbuz jest swojego rodzaju ogórkiem. Nie wiem, czy chodzi o zapach, czy konsystencję. W każdym razie arbuzów także nie jada. Natomiast moja ciocia nie dotyka guzików. Na samą myśl o nich aż się wzdryga. Uważa, że guziki są ohydne i nie nosi ubrań, które mają guziki.
Niektóre fobie mogą bawić, jednak należy pamiętać, że osoba cierpiąca z jej powodu męczy się, ma utrudnione funkcjonowanie w społeczeństwie i często jest bezradna wobec swojego strachu. Walczyć z fobiami można na wiele sposobów. Jedną z terapii zaburzeń lękowych jest ekspozycja. Istnieje ekspozycja in vivo, czyli przeprowadzona w realnym życiu, i wyobrażeniowa. Obydwie mają na celu zmniejszenie intensywności lęku, zmianę dysfunkcjonalnych przekonań na ten temat oraz ograniczenie unikania niekomfortowych sytuacji. Uważa się, że to właśnie unikanie źródła lęku wzmaga poczucie strachu. Ludzie boją się konfrontacji, bo boją się porażki. Nikt z własnej woli nie chce doświadczać nieprzyjemnych i trudnych sytuacji, ale często jest to najlepszy rodzaj terapii. Mierząc się ze swoimi słabościami, zwłaszcza w sztucznie stworzonych warunkach, gdzie czujemy się troszeczkę bezpieczniej, odzyskujemy pewien rodzaj kontroli.
Gdy zauważymy, że w niektórych okolicznościach ciężko nam funkcjonować z powodu obezwładniającego poczucia strachu, pierwszym krokiem, który powinniśmy zrobić, jest udanie się do psychologa lub psychiatry. Już sama rozmowa ze specjalistą bardzo pomaga. Fobie mają wysoki odsetek wyleczalności. Niestety nie istnieje jedna terapia dla wszystkich. Psychiatra Ewa Dobiała podkreśla, że każdy przypadek jest inny.
– Często mamy do czynienia z fobiami złożonymi, na które składa się kilka czynników i nie zawsze wystarcza sama psychoterapia. Istnieją sytuacje, gdy włączyć warto również terapię farmakologiczną. Jednak najważniejszym krokiem, który musi wykonać chora osoba, jest przyznanie się do problemu przed samym sobą i zdecydowanie, co z nim zrobić.