Jego szpik uratował życie 4-letniego chłopca
Adam Humienny z Grabowca w gminie Lubicz oddał swój szpik. Dzięki temu 4-letni chłopiec z Kanady dostał swoją szansę. Na życie.
Kilka tygodni temu obchodziliśmy Dzień Dawcy Szpiku Kostnego. To doskonała okazja, by porozmawiać o tym ważnym, ale ciągle mało znanym społecznie zagadnieniu.
Szpik kostny to miękka, silnie ukrwiona tkanka znajdująca się wewnątrz jam szpikowych kości długich oraz w małych jamkach w obrębie istoty gąbczastej kości. Masa całego szpiku u osoby dorosłej wynosi ok. 2,5 kg.
Przeszczepienie szpiku to zabieg polegający na podaniu pacjentowi preparatu zawierającego komórki macierzyste krwiotworzenia, które są w stanie odtworzyć jego układ krwiotwórczy.
Święto Dawstwa Szpiku i Leczenia Nowotworów Krwi przypada 13 października. W naszym kraju obchodzone jest dopiero od 2002 r. W tym dniu dawcy szpiku dzielą się swoimi doświadczeniami, by zachęcić innych do pójścia w ich ślady.
Jak zostać dawcą szpiku? Można całkowicie przypadkowo. Jak Adam Humienny.
– Byliśmy z całą rodziną w galerii na Bielawach – mówi żona Adama, Marta Humienna. – Podeszli do nas wolontariusze z DKMS-u. Zapytali, czy zgodzimy się pobrać wymaz z ust w celu ewentualnego zostania w przyszłości dawcą szpiku. Oczywiście niezobowiązująco. Pomyśleliśmy: dlaczego nie?
O tamtego czasu minęło ponad 6 lat. Państwo Humienni zdążyli o tym epizodzie dawno zapomnieć. Aż pewnego dnia zadzwonił telefon. Okazało się, że znalazł się biorca, wykazujący się dużą zgodnością ze szpikiem pana Adama. Dopiero teraz zaczęły się poważne rozmowy. Wszystko sprowadzało się właściwie do odpowiedzi na jedno zasadnicze pytanie: czy zgadza się oddać swój szpik.
Mężczyzna nie miał wątpliwości. Powiedział: tak.
– Procedura była bardzo długotrwała – dodaje Marta Humienna. – Mąż musiał przejść szereg badań. Na każdym kroku uświadamia się dawcę, że zdrowie biorcy jest najważniejsze. Jeśli dawca nie jest absolutnie pewny, to proszą go, żeby nie przechodził do kolejnego etapu. Bo od pewnego momentu nie ma już odwrotu. Nie można się wycofać, ponieważ biorcę skazuje się wtedy na śmierć.
Mężczyznę w ankiecie wypytano go dosłownie o wszystko. Musiał zobowiązać się, że przez dwa lata będzie dbał o swoje zdrowie szczególnie troskliwie, nie ryzykując zachorowania.
– Uwielbiam motocykle, ale w tym okresie musiałem to odłożyć na bok, bo poprosili mnie, żebym na siebie uważał – wyznaje Adam Humienny. – Wystarczy złamać rękę czy nogę, albo przyjmować jakieś leki, i wszystkie starania na nic. Musiałem również zobowiązać się, że w tym czasie nie zrobię sobie tatuaży czy kolczyków. Może bowiem dojść do remisji choroby u biorcy i może być potrzebne dodatkowe pobranie szpiku.
Dawca nie wie, komu jego szpik zostanie oddany. Dopiero po przeszczepie fundacja podaje trzy informacje: kraj, wiek i płeć biorcy. Po jakimś czasie Adam Humienny dowiedział się, że oddał szpik 4-letniemu chłopcu z Kanady. Na wiadomość, jak się udał zabieg, przyszło czekać jeszcze okrągły rok… Tego dopiero można dowiedzieć się, gdy już z całą pewnością jest wiadomo, czy się powiodło. Pewnego dnia w skrzynce pojawia się wiadomość mailowa.
– To był piękny list – przyznaje Marta Humienna. – Mówił, że chłopiec jest zdrowy i czuje się dobrze. Dużo czasu spędza z bliskimi. Nie wiemy, czy nawet po latach udostępnią nam jego dane, żebyśmy chociaż mogli poznać jego imię.
Ludzie ciągle bardzo się obawiają oddawania szpiku. Czy jest czego się bać?
– Przyszła chwila, że mogłem zrobić coś sensownego – dodaje Adam Humienny. – Nie miałem wątpliwości, co zrobić. Też mam dwójkę dzieci, a zachorować może każdy. Czy się bałem? Dzisiejsza medycyna sprowadza pobranie szpiku de facto do pobrania krwi. Więc bałem się tyle, ile każdy facet boi się pobrania krwi. A serio: zrobiłem to, więc może to zrobić każdy. Chciałbym, żeby inni też to robili. Tak niewiele trzeba, by komuś pomóc.