Oszczędzanie w samorządach. Na pierwszy ogień poszły wydatki bieżące
Epidemia koronawirusa dała się we znaki nie tylko prywatnym firmom, borykającym się z problemami finansowymi. Mniejsze wpływy z udziału w podatkach stawiają w trudnej sytuacji również samorządowców, którzy jednak zachowują chłodną głowę i nie podejmują pochopnych decyzji, choć w przyszłość patrzą z obawami.
Przed gminami staje widmo finansowej niepewności. Dokładnych ubytków w planowanych budżetach nie da się jeszcze dokładnie oszacować, ale straty widoczne już są.
Mamy wiele obaw co do zrealizowania dochodów w zaplanowanym kształcie. Pierwsze wpływy z PIT-u wskazują, że mogą być z tym problemy – mówi Tomasz Krasicki, wójt gminy Czernikowo.
Niepewna sytuacja nie powoduje jednak paniki. Samorządowcy zgodnie twierdzą, że oszczędności szukają przede wszystkim w wydatkach bieżących. Z inwestycji rezygnować nie chcą, wskazując na fakt, że to jeszcze bardziej pogorszyłoby sytuację gospodarczą.
Wprowadziliśmy trochę oszczędności tam, gdzie się dało. W niektórych miejscach wyłączamy lampy na kilka godzin, rozmawiamy też z dyrektorami szkół o wprowadzaniu oszczędności. Staramy się oszczędnie gospodarzyć, stale analizujemy dochody gminy – podkreśla Andrzej Wieczyński, wójt gminy Obrowo. – Pełen obraz będzie pewnie dopiero jak zamkniemy półrocze, ale już teraz widać, że dochody maleją.
Przede wszystkim redukujemy wydatki bieżące. W wielu miejscach wstrzymaliśmy wydatkowanie pieniędzy. Sprawdzamy możliwości realizacji rozpoczętych inwestycji i budżetu – tłumaczy Jacek Czarnecki, wójt gminy Chełmża, i dodaje, że oszczędności nie będą dotyczyły np. oświetlenia. – Od lat oszczędzamy na oświetleniu, wyłączaliśmy je zawsze wcześniej, nie świecąc całą noc. Dlatego w tym roku nie wprowadzamy zmian w tym zakresie.
Oczkiem w głowie są dla władz inwestycje z wkładem unijnym. Ryzyko utraty pieniędzy ze środków zewnętrznych ustawia tego rodzaju inwestycje na końcu listy rzeczy, z których samorządy chcą rezygnować.
Szukamy oszczędności w wydatkach bieżących, ale inwestycje chcemy realizować w pełnym zakresie. Wiemy, że to także wsparcie dla gospodarki lokalnej. Nie korygujemy na razie planu inwestycyjnego, myślimy, by zrealizować go w pełni – dodaje Tomasz Krasicki.
Podobnie jest w gminie Chełmża.
Mamy sporo inwestycji ze środkami unijnymi. Staramy się przede wszystkim ich nie zatrzymać. Dotyczy to wszystkiego, co związane jest ze środkami zewnętrznymi. Część inwestycji na razie przytrzymaliśmy, ale tylko te, na które wydajemy wyłącznie środki własne. Dajemy ludziom pracę, więc nie możemy zatrzymać się inwestycyjnie – zaznacza Jacek Czarnecki.
Musimy też wyprzedzić pewne negatywne zachowania gospodarki. Nie wiemy, co będzie za trzy czy pięć miesięcy. Musimy patrzeć na budżet pod kątem tego, z czego można zrezygnować. Inwestycje realizowane w ramach środków zewnętrznych staramy się kontynuować, by te środki nie przepadły – mówi z kolei Andrzej Wieczyński.
Problemy finansowe dotkną jednak nie tylko gminy wiejskie. Problemy mają również miasta, które również już odczuwają straty w budżecie i wydatki starają się ograniczać.
Jesteśmy świadomi zmniejszonych przychodów – nie kryje Jerzy Czerwiński, burmistrz Chełmży. – Będą wynikać choćby z naszych uchwał o zwolnieniach i umorzeniach z podatku od nieruchomości, o mniejszych wpływach z czynszów za wynajmowane przez nas lokale użytkowe czy o przesunięciach terminów płatności. Zdajemy sobie również sprawę z wpływów z podatków. To nas dosięgnie.
Mimo to w Chełmży nie decydują się na pochopne działania. Nie jest jeszcze znana skala ubytków w budżecie, dlatego o rezygnacji z inwestycji nie ma póki co mowy.
Na ten moment zawieramy zaplanowane na ten rok umowy inwestycyjne. Bierzemy jednak oczywiście pod uwagę oszczędności. Być może niewielkie, ale będą – w oświacie, w ośrodku sportu czy w innych jednostkach – dodaje burmistrz. – Te oszczędności nie zrównoważą strat, ale na razie nie możemy podejmować decyzji o rezygnacji z inwestycji. Nie jesteśmy w stanie na tym etapie zrobić dokładnych wyliczeń i z nich rezygnować.
Z ostrożnością w przyszłość patrzy również Starostwo Powiatowe, choć w jego przypadku straty nie osiągną takiej skali jak w przypadku pozostałych samorządów.
Skala ubytków w budżecie powiatu nie jest jeszcze znana. Zbyt mało mamy danych, żeby to ocenić dokładnie, ale dochody na pewno się zmniejszą. Struktura budżetu powiatu jest trochę inna niż w przypadku miast czy gmin. Mniej mamy dochodów własnych, a to one przede wszystkim się zmniejszą – wyjaśnia starosta toruński Marek Olszewski. – W tej chwili wstrzymaliśmy do końca czerwca wszelkie nagrody i dodatki do wynagrodzeń, natomiast inwestycje biegną zgodnie z planem – w tej chwili wyraźnych zmian nie wprowadziliśmy. Nie oznacza to jednak, że w drugiej połowie roku nie będziemy musieli dokonać gruntownego przeglądu budżetu.
Przed samorządowcami staje więc trudne wyzwanie niepewnej przyszłości. Zaplanowanych budżetów najpewniej nie uda się zrealizować, być może ucierpią też na tym inwestycje. To jednak tylko w razie konieczności. Na razie pieniądze oszczędzane są tam, gdzie skutki cięć nie będą aż tak widoczne długoterminowo. Zaciskanie pasa jest konieczne, ale o tym, jak bardzo, dopiero się przekonamy.