Ruszyły żniwa. Kondycja zbóż jest dobra, a zbiory zapowiadają się lepiej niż w zeszłym roku
Na kujawsko-pomorskich polach pojawiły się już pierwsze kombajny. Rolnicy z zadowoleniem spoglądają na plony zbóż ozimych, całkiem nieźle rokuje rzepak. Prognozy wskazują, że tegoroczne zbiory mogą być nawet o 10 proc. większe niż w zeszłym roku. To dobra wiadomość dla konsumentów, bo nic nie wskazuje na to, że żywność zdrożeje.
Żniwa rozpoczęte. Rolnicy są w trakcie zbiorów zbóż ozimych i nie narzekają. Prognozy są dobre, nastroje dopisują. Zwłaszcza wobec niedawnych obaw o suszę, potęgowanych bezśnieżną zimą. Majowe deszcze pozwoliły odbudować potencjał plonowania.
Tegoroczne opady deszczu pojawiły się w ostatnim optymalnym momencie. Plony zbóż rzepaku, kukurydzy i roślin okopowych zostały uratowane. Zwłaszcza w naszych okolicach, rejonach Torunia i Chełmży, gdzie mamy stosunkowo dobre ziemie, sytuacja jest znacznie lepsza niż w innych regionach kraju – mówi Marek Radzimierski, główny specjalista ds. zbóż w Kujawsko-Pomorskim Ośrodku Doradztwa Rolniczego w Przysieku.
Wiosenna susza dała się nieco we znaki, ale w powiecie toruńskim rolnicy mogą odetchnąć. Zbiory jęczmienia ozimego w niektórych gospodarstwach przekraczają 8,5 tony z hektara. Sytuacja bardzo korzystnie wygląda, jeśli chodzi o rzepak – pierwsze plantacje zebrały rzepak o wilgotności poniżej 7 proc. przy plonie ok. 3,5 tony, w niektórych miejscach nawet powyżej 4 ton z hektara. Zaolejenie także jest dobre, bo przekracza 40 proc. Gospodarze z zadowoleniem przyznają także, że i sama cena rzepaku jest przyzwoita.
Myślę, że jeśli rolnicy zadbali o swoje uprawy i odpowiednio je zabezpieczyli agrotechnicznie i chemicznie, to nie mają teraz powodów do narzekania. Zbiór przebiega sprawnie, plony powinny być dobre – prognozuje Tadeusz Ziółkowski, wiceprezes Kujawsko-Pomorskiej Izby Rolniczej. – Na chwilę obecną nie ma żadnych podstaw, żeby twierdzić, że żywności zabraknie.
Wręcz przeciwnie, zbiory powinny być zdecydowanie większe niż w 2019 r. i w 2018 r., kiedy to na polach rolnicy walczyli z suszą.
Zbiory na większości obszarów kraju powinny być większe o 5 proc., może nawet o 10 proc. – informuje prof. Tadeusz Michalski, prezes Rady Polskiego Związku Producentów Kukurydzy. – Różnie może być ze zbożami jarymi, natomiast bardzo dobra sytuacja zapowiada się w odniesieniu do kukurydzy, lipcowe deszcze były dla niej idealne.
Nie we wszystkich regionach kraju sytuacja jest tak dobra. Na południu deszcze były tak intensywne, że doprowadziły do lokalnych podtopień. Ulewy, opady gradu i silne wiatry uszkodziły wiele upraw. Na polach pojawił się m.in. problem wylegania, czyli trwałego pochylenia zbóż u podstawy.
Wyleganie zbóż spowoduje obniżenie nie tylko wielkości, ale także jakości plonów. Zboża, które wyległy, są bardziej podatne na choroby. Na szczęście, wyleganie w tym roku dotyczy maks. 15 proc. upraw – podkreśla prof. Tadeusz Michalski.
Nawałnice ominęły co prawda Kujawy i Pomorze, nie oznacza to jednak, że rolnicy nie mają powodów do niepokoju.
Prognozy pogody na ten moment są niepokojące. Zapowiadają nawalne deszcze, a nawet burze z gradem. Tego się obawiamy – dodaje Tadeusz Ziółkowski.
Plony trzeba zatem zbierać szybko, żeby zdążyć przed niesprzyjającymi warunkami atmosferycznymi. Poza tym, przy częstych, przelotnych opadach, pojawia się problem wilgotności ziarna. Duża wilgotność płodów rolnych to prosta droga do rozwoju chorób grzybowych i spadku jakości zbiorów, zwłaszcza jakości wypiekowej. Zboże do zbiorów musi być jak najbardziej suche, bo to największa gwarancja dobrego przetrzymania nasion.
Żniwa w tym roku są kradzione – opowiada prof. Tadeusz Michalski. – Rolnik musi wyczekać odpowiedni moment, żeby móc wyjechać w pole.
Rolnicy próbują wykorzystać każde okno pogodowe. Nie jest to proste, bo nie każdy rolnik dysponuje odpowiednią ilością sprzętu. Wielu z nich musi czekać w kolejce.
Jakość tegorocznych zbiorów będzie bezpośrednio zależała od tego, jak dużo będziemy mieli deszczu i w jakiej formie zboże i inne rośliny zostaną zebrane. Jeśli rolnicy będą zbierać na mokro, to siłą rzeczy bardzo dużo nakładów trzeba będzie ponieść na dosuszenie plonów. Najwięcej problemów pojawia się wtedy, kiedy trzeba składować mokre, zawilgocone ziarno – przestrzega Marek Radzimierski.
Konsumenci nie muszą się jednak martwić. Na chwilę obecną nic nie wskazuje na to, że ceny żywności wzrosną. Rolnicy radzą jednak zachować ostrożność i nie chwalić dnia przed zachodem słońca. Ostatecznie, do końca żniw jeszcze daleko.