Rozgarty: Mieszkańcy pomagali usuwać zniszczenia po wichurach [ZDJĘCIA]
Potężny orkan przeszedł przez Polskę, apogeum osiągając w weekend z piątku na sobotę. Duże straty odnotowano w podtoruńskich miejscowościach, m.in. w Rozgartach w gminie Zławieś Wielka. Uszkodzone budynki, pozrywane dachy i powalone drzewa tworzyły obraz zniszczeń. Mieszkańcy nie załamali się jednak – zamiast tego zakasali rękawy i wzięli się do roboty.
W sobotę orkan Eunice zmusił straż pożarną do rekordowej liczby interwencji. Nad usuwaniem skutków wichury pracowali jednak nie tylko strażacy.
– Kilka domów w Rozgartach zostało mocno uszkodzonych. Razem z sołtys miejscowości postanowiliśmy skrzyknąć mieszkańców do pomocy w sprzątaniu po wichurach. Pogoda okazała się jednak niesprzyjająca i początkowo odwołaliśmy tą akcję, ze względów bezpieczeństwa. Ludzie jednak i tak przyszli, nie przestraszyli się, chęć pomocy była silniejsza – opowiada jeden z mieszkańców i współorganizator akcji, Maciej Gralak.
Prace nad uporządkowaniem zniszczonych posesji i okolicznego lasku rozpoczęły się rano i trwały do godzin popołudniowych. Stawiło się ponad 40 osób.
– Jedna z lokalnych wypożyczalni sprzętu udostępniła nam dwie piły, na telefon, w ogóle nas nie znając. Od jednego z marketów budowlanych dostaliśmy z kolei gogle do pracy, zupełnie bezpłatnie. Wszyscy uwierzyli nam na słowo. Byłem tym bardzo mocno, ale pozytywnie, zaskoczony – dodaje Maciej Gralak.
Skala zniszczeń była bardzo duża, ale tylko motywowało to obecnych do większego zaangażowania. Kobiety pracowały ramię w ramię z mężczyznami. Na miejsce akcji pomocowej dotarli także żołnierze Wojsk Obrony Terytorialnej.
– Przyjechało do nas trzech żołnierzy, w tym jedna kobieta – pracowała z taką werwą, że niejednego mężczyznę by zawstydziła! Wszystkim należą się ogromne podziękowania – dzięki współdziałaniu udało się uprzątnąć posesje, drzewo jest pocięte, uporządkowane, teraz z pomocą gminy trzeba jeszcze tylko wywieźć gałęzie – mówi Czesława Walkowiak, sołtys Rozgart. – Miłe zaskoczenie, że pracowali nie tylko starzy mieszkańcy, ale pomagać przyszli także ci, którzy nie tak dawno się wprowadzili.
Cała akcja zakończyła się drobnym poczęstunkiem.
– To jest bombowe, że przy dzisiejszym pędzie życia, ludziom tak się chciało. Duch w narodzie nie zginął – podsumowuje Maciej Gralak.