Inflacja zabija rolnictwo. „Ceny będą rosły, tyle że coraz wolniej”
Mimo spadającej inflacji ceny towarów i usług pozostają wysokie, a czasami nawet rosną. Według ekspertów trudno spodziewać się poprawy tej sytuacji. Wielokrotnie rolnikom nie opłaca się zbierać własnych plonów. Koszty wynajmu sprzętu rolniczego przewyższają osiągane zyski.
W lipcu, w porównaniu z czerwcem, odnotowano spadek cen towarów i usług o 0,2 punktu procentowego. To już trzeci kolejny miesiąc stabilizacji cen, bowiem w maju i czerwcu ceny nie zmieniły się w porównaniu z kwietniem i majem. Niemniej jednak, według „Tygodnika Rolniczego”, inflacja w sektorze rolniczym w niektórych miesiącach osiągała nawet 50 proc.
Skutki fali upałów, która przetoczyła się przez całą Polskę, wpłynęły na niepewność na rynkach artykułów rolnych, zarówno jeśli chodzi o podaż, jak i ceny. Co do cen można jedynie stwierdzić, że są przewidywalne – idą ku górze.
– Nadal borykamy się ze zjawiskiem inflacji, która wprawdzie spada, ale nie ma co liczyć na to, że razem z nią będą spadać ceny – twierdzi ekspert rynków rolnych w londyńskim Chatham House. – Nie. One będą rosły, tyle że coraz wolniej.
Jeszcze w czerwcu resort rolnictwa oczekiwał poprawy sytuacji na rynku nawozów mineralnych. W ostatnim kwartale ubiegłego roku odnotowano spadek ich cen w porównaniu miesiąc do miesiąca. Niemniej jednak zwrócono uwagę, że spadek cen w porównaniu rocznym dotyczył tylko nawozów azotowych. Analitycy resortu rolnictwa przewidywali, że tendencja spadkowa będzie kontynuowana w kolejnych miesiącach tego roku. Jednak rolnicy mają inne zdanie i czują się wprowadzeni w błąd.
– Ceny zbóż zaczynają być porównywalne do tych sprzed dwóch lat – twierdzi rolnik z Łążyna i działacz Polskiego Stronnictwa Ludowego Tomasz Zakrzewski. – Jeszcze kilka miesięcy temu w skupie zboża za tonę pszenicy można było otrzymać około 1600 zł. Wierzyłem jednak w zapewnienia ministra Kowalczyka i dostarczyłem zboże do magazynu, płacąc 8 zł miesięcznie za każdą tonę. Teraz cena za tonę kształtuje się w okolicach 900 zł. Nawozy wciąż nie wróciły do cen sprzed dwóch lat. To, co mówi ministerstwo, a to, co dzieje się naprawdę, to dwie różne rzeczy.
W niektórych przypadkach nawet wynajmowanie kombajnu czy sieczkarni może stać się nieopłacalne. Plony pozostają na polu, ponieważ rolnicy nie są w stanie pokryć kosztów wynajmu usługodawcy.
– To prawda, takie sytuacje się zdarzają – mówi Tomasz Zakrzewski. – Usługodawca zakłada cenę wymłócenia za hektar w granicach 500 zł. Jeśli wymłóci 700 kg, to zaczyna się to mijać z celem. Wynajęcie sieczkarni, kiedy kukurydza sięga kolan, również nie ma najmniejszego sensu.
Rolnicy wyrażają także niezadowolenie wobec nowych wytycznych dotyczących ugorowania, które zobowiązują ich do pozostawienia części gruntów rolnych bez żadnej ingerencji. Według nich te regulacje wydają się zdumiewające. To tym bardziej przykre, że jak podkreślają, toczy się walka z widmem głodu. Z drugiej strony, Tomasz Zakrzewski przywołuje przykład młodego rolnika, który otrzymuje zaledwie 1,30 zł za litr mleka.
– Przecież wyprodukowanie litra mleka jest droższe od ceny, za którą jest skupowane od rolników – mówi Zakrzewski. – Już nawet zwykła butelka wody mineralnej w supermarkecie jest droższa od tej stawki. Czy tak to powinno wyglądać?
Ekolog
20 sierpnia 2023 @ 08:26
taa, narzekają i narzekają.. Nie pojmuje jak komuś od np 20 lat nie opłaca się produkcja mleka i od 20 lat dokłada to czemu dalej to robi?
To wszystko kłamstwa dla naiwnych ..
Jak żyli np przed wojna rolnicy na Ukrainie gdzie nie ma dopłat itd?
W te bajki rolników nikt już nie wierzy.