Młyn w płomieniach. Co dalej z zabytkiem?
Zabytkowy młyn w Płutowie stanął w ogniu. Z pożarem walczyło aż 29 zastępów strażaków, których ściągano z terenu trzech powiatów. Obiekt miał około 20 metrów wysokości.
Do pożaru doszło w poniedziałek 26 sierpnia. Informacja dotarła do służb około 18:40. Na miejscu strażacy zobaczyli pożar dachu czteropiętrowego, opuszczonego budynku – płomienie widać było również przez okna na trzecim piętrze. Mieszkańcom udało się opuścić budynek przed przyjazdem straży pożarnej. Do młyna nie były podłączone żadne media.
Po dojeździe na miejsce zdarzenia zastano pożar dachu w czterokondygnacyjnym opuszczonym budynku młyna, płomienie wydobywały się także otworami okiennymi na trzecim piętrze – informuje kpt. Kasper Korczak, oficer prasowy KP PSP w Chełmnie. – Dodatkowo zagrożone były budynki przylegające do budynku od strony południowo-wschodniej, dwukondygnacyjny budynek mieszkalny i jednokondygnacyjny budynek gospodarczo-garażowy.
Ze względu na wielkość pożaru poproszono o zadysponowanie dodatkowych sił i środków, w tym dodatkowych drabin i podnośników z sąsiednich powiatów. Potem działania prowadzono przy użyciu drabiny mechanicznej SD30 z JRG Świecie i podnośnika hydraulicznego SCH42 z JRG 2 Bydgoszcz. Strażak-operator z OSP Unisław, dzięki kamerze termowizyjnej – używając drona, przekazywał informacje o największych źródłach ognia, gdyż zagrożony był budynek mieszkalny przylegający do młyna.
Pomimo zaangażowania strażaków budowli nie udało się w pełni ocalić. Zastęp OSP Płutowo, po zakończonej akcji gaśniczej, pełnił dodatkowo nocny dyżur w celu zabezpieczenia pogorzeliska. Po ugaszeniu pożaru i przelaniu zarzewi ognia wyznaczono jednostki z gminy Kijewo Królewskie w celu dozorowania pogorzeliska do rana. Następnego dnia pojawiały się jeszcze zarzewia ognia. Przedstawiciele nadzoru budowlanego oraz Starostwa Powiatowego w Chełmnie dokonali oględzin.
Nadzór wyłączył możliwość mieszkania w przybudówce – wyjaśnia wójt gminy Kijewo Królewskie, Arkadiusz Stefaniak. – Jeśli rodzina mieszkająca w przybudówce, czyli małżeństwo z dwójką dorosłych dzieci, chce tam wrócić, musi zabezpieczyć dach swojego budynku przed ewentualnym spadaniem luźnych elementów z objętego wcześniej pożarem obiektu. W tym celu, jak powiedzieli nam przedstawiciele nadzoru nadzoru, trzeba zamontować do ściany daszek chroniący.
Rodzina musi to zrobić na koszt swój lub właścicieli, od których wynajmuje swój lokal mieszkalny. Stary młyn jest bowiem w prywatnych rękach.
Gmina dała rodzinie lokal w Trzebczyku. To lokal zastępczy, tymczasowy, na kilka dni – podkreśla wójt Stefaniak. – Stary młyn miał do niedawna dwóch właścicieli. Jeden zmarł, przejęła po nim własność żona. Była też właścicielka drugiej części, ale zmarła niedawno. Prawdopodobnie jest tam syndyk masy upadłości.
W sprawie losu młyna wypowiedzieć będzie się musiał konserwator zabytków. Oceni on stan budynku i uzna, czy trzeba obiekt zburzyć, czy naprawić i zabezpieczyć przed dalszym niszczeniem.
Po informacje z Torunia zapraszamy na nasz bliźniaczy portal tylkotorun.pl