Babcie miały rację [WYWIAD]
O tym, jak poprawić odporność jesienią za pomocą diety i czy superfoods muszą być drogie, z dietetyk Elżbietą Sternal z przychodni “Nasz Lekarz” rozmawia Anna Zglińska.
W jaki sposób za pomocą diety możemy poprawić swoją odporność?
O naszą odporność powinniśmy dbać przez cały rok, jednak jesień i zima to okres, który sprzyja przeziębieniom i różnym infekcjom. Teraz nasz organizm wysyła sygnały o większym zapotrzebowaniu kalorycznym, dlatego jemy więcej. Tymczasem ono w tym okresie wcale się nie zwiększa. Tu decydujący jest skład diety: produkty rozgrzewające, wypełniające, treściwe i pożywne, zawierające odpowiednią ilość białka, również pochodzącego z roślin strączkowych. Polecam wszystkie dania jednogarnkowe, do których możemy dorzucić kaszy lub strączków, dzięki czemu dłużej zostaną w żołądku i dzięki czemu będziemy dłużej nasyceni, co uchroni nas przed sięganiem po słodkie przekąski. Do naszego codziennego jadłospisu powinniśmy koniecznie włączyć warzywa i owoce, pomimo tego, że wydaje się, że teraz są one mniej dostępne. Mówi się, że dziennie powinniśmy spożywać około 500 gramów warzyw i 300 gramów owoców dziennie. To wcale nie jest dużo! Wybierając owoce i warzywa, powinniśmy skupiać się na tych, które zawierają witaminę C i beta-karoten, czyli te związki, które wpływają na naszą odporność. Warto uwzględnić w diecie: paprykę, natkę pietruszki, szpinak, kalarepę, marchew, buraki, ale i dynię. Warzywa powinniśmy uwzględniać do każdego naszego posiłku i wtedy te pół kilo nie staje się wyzwaniem. Do jesieni i zimy powinniśmy się przygotować, porobić różnego rodzaju przetwory, zapasy mrożonki, chociaż teraz jest dużo produktów dostępnych w sklepach.
Przetwory to nasza narodowa specjalność. Polak na zimę zbroi się jak na wojnę.
Tak! I to jest bardzo dobre! Szczególnie kiszonki dobroczynnie wpływają na nasze jelita, które, jak mówią niektórzy, są naszym drugim mózgiem. Wiem, że wiele osób kisi kapustę, ogórki, a ostatnio również pomidory, kalafior i rzodkiewki. Polecam zakwas z buraków, które są drogocennym źródłem witamin, podnoszącym poziom żelaza we krwi. Chciałam tu obalić pewien mit. Wiele osób obawia się korzystania z mrożonek, a przecież te owoce i warzywa są zbierane w najbardziej wartościowym okresie i jeżeli są prawidłowo mrożone, również zachowują swoje właściwości. Korzystajmy z nich bez obaw.
Z tego, co pani mówi, wynika, że nie trzeba dużych pieniędzy, żeby się zdrowo odżywiać. A domowe przetwory można znaleźć na większości targowisk.
Owszem, a takie miejsca są świetnym źródłem, żeby zapełnić swoją spiżarnię. Tam można znaleźć prawdziwe perełki, np. miody. Jeśli tylko mamy możliwość skorzystania z pasieki czy zakupienia miodu bezpośrednio od pszczelarza, skorzystajmy. Miód ma działanie przeciwzapalne i przeciwbakteryjne – to jest prawdziwy must-have. Pamiętajmy, aby dodawać go do niezbyt gorących napojów, by nie stracił swoich właściwości: wody z cytryną czy imbirem, pigwowcem. Przy okazji nawadniając się, będziemy uzupełniać składniki mineralne. Podobnie pomaga napar z pokrzywy, lipy. Nasze babcie miały rację, wypełniając spiżarnie przed zimą.
Co z suplementami? W trakcie pandemii atakują nas reklamy witamin, które mają uchronić przed chorobą, np. witamin D3 i C w wysokich dawkach.
Zacznijmy od tego, że prawidłowa dieta powinna dostarczyć nam wszystkich potrzebnych składników. Wyjątkiem jest witamina D3 w okresie jesienno-zimowym. Od kwietnia do października jesteśmy w stanie dostarczyć jej odpowiednich ilości pod warunkiem, że codziennie między godz. 10.00 a 14.00 faktycznie wystawiamy swoje ciało na promieniowanie słoneczne. Dziś wiadomo, że wszyscy możemy mieć jej za mało. Mamy również w społeczeństwie coraz więcej chorób autoimmunologicznych i osób o podwyższonej masie ciała – ta grupa może zażywać podwójną dawkę, nawet 4000 jednostek witaminy D3 dziennie. Wychodzę z założenia, że zanim kupimy tabletki, warto zrobić badanie krwi i poznać niedobory. Większe dawki należy zawsze konsultować z lekarzem. Co do witaminy C, pamiętajmy, nasz organizm jej nie magazynuje. Wystarczy jednak dostarczyć jej 70 miligramów dziennie w postaci jednego kiwi czy papryki, a na co dzień pamiętać o tym, że zawiera ją pigwa, cytrusy czy natka pietruszki. Na suplementację mogą zdecydować się osoby o podwyższonym zapotrzebowaniu na witaminę C: żyjące w stresie, zanieczyszczonym środowisku, palące papierosy.
A co z tzw. „superfoods”, znanymi z reklam?
Te mody żywieniowe cały czas się zmieniają. Ja sama jestem zaskakiwana nowinkami, które są wprowadzane na rynek. Mamy wiele polskich produktów, które są dostępne u nas na co dzień, które też są „superfoods”, tylko tak ich nigdy nie nazywaliśmy. Należy do nich np. siemię lniane czy olej lniany lub orzechy włoskie, które są doskonałym źródłem kwasów omega-3. Innymi stymulantami odporności, tanimi i dostępnymi w każdym sklepie, są imbir i kurkuma. Pamiętajmy jeszcze, że wszystko, o czym mówimy, to profilaktyka, która ma uchronić nas przed zachorowaniem. Imbirem i miodem możemy doleczyć przeziębienie, ale nie zastąpią konsultacji z lekarzem i lekarstw.