Od lat zajmuje się badaniem życia olendrów, osadników, którzy zamieszkiwali nasze okolice w minionych stuleciach. Dziś historią stara się zainteresować innych
O historii Polski mówi się zdecydowanie więcej niż o tej lokalnej. Nie znaczy to jednak, że jest ona mniej ciekawa. O tym, dlaczego warto się nią zainteresować, opowiedział nam dr Michał Targowski, badacz z toruńskiego Uniwersytetu Mikołaja Kopernika.
Na co dzień pracuje na UMK w Toruniu, gdzie zajmuje się m.in. badaniami nad olendrami, którzy między XVI a XIX w. zamieszkiwali okolice Torunia.
– To osadnicy pochodzący z Holandii i Niemiec, którzy potrafili gospodarować na terenach powodziowych. Rozwinęli specyficzną architekturę i zwyczaje – mówi dr Michał Targowski.
Jak sam twierdzi, stara się nie tylko prowadzić badania nad olendrami, ale też popularyzować wiedzę o nich. W ten sposób powstały m.in. książki, artykuły i filmy poświęcone temu tematowi oraz prelekcje i wykłady wygłaszane np. w Olenderskim Parku Etnograficznym w Wielkiej Nieszawce.
– W 2020 r. ukazała się moja książka wydana przez Muzeum Etnograficzne w Toruniu. Opowiada o olendrach mieszkających niegdyś w okolicach Wielkiej Nieszawki oraz w innych miejscach nadwiślańskich nizin – mówi Michał Targowski.
Większość z nich wyemigrowała z Polski po wojnie, ale ślady ich obecności znaleźć można tu do dziś. To stare cmentarze, długie drewniane domy budowane na sztucznych wzgórkach, a także system rowów i kanałów.
– Na bieżąco utrzymuję kontakt z ich potomkami, którzy dziś żyją w USA, Kanadzie czy w Niemczech. Dość często mam przyjemność oprowadzania ich po naszych terenach i są zachwyceni tym, co pozostało po olendrach i mennonitach – nie kryje Michał Targowski. – Mennonici są ważną grupą wśród olendrów. To anabaptyści, którzy wyrzekali się wojny i przemocy. W XVI w. byli prześladowani w zachodniej Europie. Wówczas w Polsce – również w okolicach Torunia – znaleźli dla siebie bezpieczną przystań. O tych rzeczach trudno dowiedzieć się w szkole, gdyż w programach nauczania zbyt mało miejsca poświęca się historii lokalnej. To ważne, by człowiek znał dzieje swojego miejsca zamieszkania i rozumiał ślady pozostawione przez dawnych mieszkańców. Dzięki temu utożsamiamy się bardziej z okolicą i nasze życie staje się bogatsze. Często jeździmy na dalekie wyprawy, nie dostrzegając ciekawostek, które mamy pod ręką. Nie doceniamy swojego najbliższego otoczenia, a warto to robić.
Duży wkład w poznawanie lokalnej historii mają pasjonaci. To oni potrafią najbardziej zgłębić tajemnice najbliższej okolicy i podzielić się nimi na portalach społecznościowych, w lokalnych mediach, a niekiedy nawet w publikacjach, które znaleźć można w gminnych bibliotekach.
– Również większe biblioteki, jak Książnica Kopernikańska w Toruniu, zbierają materiały dotyczące historii regionu. Wiele możemy dowiedzieć się także z internetu – z bibliotek cyfrowych czy nawet grup na Facebooku, w których ludzie udostępniają stare zdjęcia – to też sposób na przekazywanie wiedzy – dodaje nasz rozmówca.
Olendrzy są świetnym przykładem lokalnej historii, która choć ciekawa, to nie wysuwa się na pierwszy plan.
– To temat wspaniale łączący historię i przyrodę, a jednocześnie dość odległy od „wielkiej historii”, którą poznajemy w szkole – mówi Michał Targowski. – Badanie olendrów jest czymś w rodzaju odkrywania Atlantydy – szukamy śladów świata, którego już nie ma. To podróż w nieznane, podczas której wcale nie trzeba wyjeżdżać daleko.