Z szambem na pole
Nieprzyjemny zapach szamba – z tym muszą często mierzyć się mieszkańcy. To dlatego, że część osób wylewa nieczystości z przydomowych oczyszczalni na pola, choć jest to niedozwolone. Jak gminy walczą z tym dokuczliwym zjawiskiem?
Problem jest zauważalny w wielu miejscach, szczególnie tam, gdzie występują tereny uprawne. Choć ci, którzy wylewają nieczystości, pozbywają się kłopotu, jednocześnie sprawiają go innym.
– Od pewnego czasu odczuwalny zapach w okolicy jest nie do zniesienia – mówi mieszkaniec jednej z gmin powiatu toruńskiego. – Chwilami wręcz nie da się oddychać. Jakby nam ktoś postawił cały rząd przenośnych toalet. Smród niesamowity. Wszystko przez tych paru, wydawałoby się, oszczędnych, którym żal jest zapłacić te kilkaset złotych raz na miesiąc i pozbyć się tych nieczystości normalnie. Zamiast tego wylewają to na swoje pola, teoretycznie po to, by je użyźnić. Ale czy oni sami nie czują, jak to śmierdzi?
Nielegalne usuwanie ścieków poprzez wylewanie ich na łąki, pola czy do okolicznych zbiorników wodnych jest karalne. Mandaty nakładane za takie działanie sięgają nawet 5 tys. zł. Warto też pamiętać o konsekwencjach zdrowotnych. Ścieki z szamba to siedlisko bakterii oraz wirusów bardzo niebezpiecznych dla życia, takich jak bakteria E. coli i salmonella. Pojawić się tam mogą także pochodzące z detergentów fosforany i azotany, które dostają się do gleby i wód gruntowych, powodując ich skażenie. Z kolei pałeczki okrężnicy mogą skazić warzywa. Mycie ich przed jedzeniem nie zapewnia pełnej ochrony.
Jak zauważa w rozmowie z naszą redakcją przedstawiciel jednej z firm asenizacyjnych, problem ten jest szczególnie widoczny na obszarach wiejskich i to mimo kontroli, które odbywają się w niektórych gminach.
– My jako przewoźnicy dostaliśmy swego czasu informację o kategorycznym zakazie wylewania ścieków i szamba na pola. Wielu rolników jest jednak nadal przekonanych, że może to robić – stwierdza Zbigniew Kluska z Łubianki. – Może to kwestia tego, że nie są oni jeszcze dostatecznie uświadomieni. Niedawno kłóciłem się z jednym rolnikiem, który uważał, że może wylewać szambo i że to nie jest karalne.
Zdaniem naszego rozmówcy wynikać to może z faktu, iż część osób posiadających szamba nie otrzymała odpowiedniej informacji, choć nie jest to jedyny powód:
– Chodzi także o pewne oszczędności. Taki rolnik nie zapłaci przewoźnikowi, tylko sam sobie to załatwi. Traktor zużyje 3 litry ropy. Problem jest jednak w tym, że my potem te brudy jemy w jakiejś formie, jeśli na tych użyźnianych polach coś się uprawia.
Interweniowanie w takich przypadkach nie jest łatwe, gdyż dany właściciel gospodarstwa może uznać, że rozwozi gnojowicę po polu, co jest legalne, ponieważ tego oczyszczalnia nie przyjmie. Nie można więc od razu udowodnić wylewania ścieków, chyba że ktoś zauważy czerpanie ze swojego szamba do beczkowozu.
– Uważam, że powinno się przedstawiać dokumenty, które świadczą o tym, że dana firma wykonuje usługę – dodaje Zbigniew Kluska. – Wiem, że jest sporo telefonów z gmin Lubicz i Obrowo, gdyż trwają zaostrzone kontrole, z kolei w gminie Łubianka zajmuje się tym straż miejska. Spodziewam się także działań w gminie Łysomice. Jednocześnie w ostatnim czasie na terenie powiatu cztery firmy zakończyły działalność, ale nadal widnieją w wykazach.
Z kolei Artur Balewski z firmy Jan-Kan uważa, że z tym problemem spotyka się coraz rzadziej:
– Teraz praktycznie mało kto wylewa szamba, właśnie z racji tego, że gminy zobligowały mieszkańców do zawierania umów. Wylewanie powoli przestaje się opłacać i nie widać tego w takiej liczbie jak jeszcze choćby dwa lata temu. Jesteśmy wzywani częściej do wykonania tego typu usług.
Firmom asenizacyjnym grożą wyższe kary za złamanie przepisów, wynoszą one nawet 50 tys. zł.
– Za kwestie związane z wywożeniem i opróżnianiem szamb są odpowiedzialne poszczególne gminy – wyjaśnia Władysław Majewski, prezes Toruńskich Wodociągów. – To one posiadają odpowiednie uprawnienia i procedury, by się tym zająć. My jako Toruńskie Wodociągi nie zajmujemy się zarówno inwentaryzacją tych przydomowych oczyszczalni, jak i nakładaniem kar na właścicieli, którzy łamią prawo.
Postanowiliśmy sprawdzić, jak to wygląda w gminach.
– Gmina Lubicz od ośmiu lat posiada ewidencję zbiorników bezodpływowych (szamb), przydomowych oczyszczalni ścieków i podłączeń do kanalizacji, która na bieżąco jest aktualizowana, dlatego przypadki wylewania nieczystości na pole zdarzają się tu sporadycznie – stwierdza Kamila Mróz z Urzędu Gminy Lubicz. – Najczęściej dotyczyło to sytuacji przejściowych, w trakcie podłączania lub budowy szamba. Po zadeklarowanym czasie potrzebnym na dokończenie inwestycji Referat Gospodarki Komunalnej przeprowadza kontrolę. Poza tym po podłączeniu nowej nitki kanalizacji jego pracownicy kontaktują się z właścicielami posesji, przypominając o obowiązku podłączenia domu do kanalizacji.
O prawdopodobieństwie występowania tego procederu jest przekonany Andrzej Czaster z Referatu Inwestycyjnego Urzędu Gminy Łysomice, jednak jego zdaniem występuje on sporadycznie:
– Nie otrzymaliśmy od bardzo długiego czasu żadnego sygnału, telefonu, wiadomości czy oficjalnego zgłoszenia od mieszkańców naszej gminy o takich działaniach.
Po informacje z Torunia zapraszamy na nasz bliźniaczy portal tylkotorun.pl
konkubent Wandzi
13 października 2024 @ 22:17
łatwo to obejść! trza Sr…ć i szczać na polu