Złów i daruj życie. Jacy są nowocześni wędkarze?
Łowienie ryb, jakie znamy z dawnych lat, nie jest już dla nich satysfakcjonujące. Nowocześni wędkarze nie tylko nie zabijają okazów, które złowią, ale zmieniają też swoje otoczenie, angażują w ekologię i tworzą zgraną społeczność działającą nie tylko dla własnej korzyści.
Zmiany przyszły powoli i stopniowo. To przede wszystkim zasługa powiewu świeżości, jaką wnieśli ludzie, dla których sam proces łowienia, a nie pozyskiwania mięsa, stał się pasją. A z pasji się nie zabija.
– To, że coś się zmienia, to efekt pojawienia się ludzi, którym się chce – mówi Walerian Witkowski, członek zarządu Koła Miejskiego Polskiego Związku Wędkarskiego nr 8 w Chełmży. – Mamy teraz w końcu w kole członków pozytywnie zakręconych, którzy chcą zmian, czystego jeziora, dzielenia się pasją i przyjemnością, jaka z tego płynie.
Członkowie kół chcą zmienić to, co działało przez lata. A przynajmniej wydawało się, że działa. Najważniejsze dla nich jest postępowanie w zgodzie z naturą, rytmem i sposobem, jaki jeziora same sobie wymyśliły. Kiedy zarybiają, to we współpracy z ichtiologiem, aby poznać ekosystem i być pewnym, że ich działanie przyniesie korzyść dla jeziora.
– W ostatnich latach udało nam się wpuścić ponad 3 tony ryb drapieżnych do Jeziora Chełmżyńskiego – opowiada Witkowski. – Skorzystaliśmy z pomocy specjalisty, który ocenił, jakie osobniki mogą być wpuszczone, aby odbudować naturalny ekosystem jeziora. W poprzednich latach zarybianie było prowadzone w zupełnie inny sposób, co doprowadziło do dewastacji akwenu. My wpuściliśmy aktualnie „lekarzy” dla jeziora – drapieżne gatunki, które będą przerzedzać resztę populacji. Dzięki temu zachowamy balans.
Choć wydawałoby się, że skupiają się tylko na samych jeziorach, wędkarze organizują wiele akcji charytatywnych. Oprócz regularnych akcji sprzątania brzegów jeziora bardzo często angażują się także w pomoc członkom koła i ich rodzinom. W ostatnich miesiącach zyski z organizowanych przez siebie zawodów przekazują na pomoc Tomkowi Barańskiemu, bratankowi jednego z wędkarzy, który choruje na białaczkę.
– Jesteśmy bardzo zgranym zespołem – mówi wędkarz. – Ostatnio udało nam się odnieść sukces i stworzyliśmy nad jeziorem miejsce do łowienia dla osoby z niepełnosprawnością. Dbamy nie tylko o ryby, ale też o ludzi.
Ich działanie przynosi zdecydowany sukces – do działań chełmżyńskiego koła przyłącza się coraz więcej osób, organizowane wydarzenia przyciągają całe rodziny. Dodatkowo przekazują też pasję swoim najbliższym.
– Niedawno do koła dołączył 10-letni syn jednego z członków – opowiada Walerian Witkowski. – Jest na tyle zaangażowany, że włącza się we wszystkie akcje, upomina spotykanych na spacerach wędkarzy, jak należy poprawnie łowić, a ostatnio został nawet mistrzem na zawodach spinningowych.
Dla wędkarzy bardzo ważne jest dbanie o czystość na brzegach Jeziora Chełmżyńskiego. Regularnie organizują akcje sprzątania, odnawiają pomosty, tworzą kosze na śmieci, a nawet sadzą drzewa. Proekologiczne aktywności podobają się też samorządom – wójt gminy Chełmża chętnie wspiera pomysły członków Koła Wędkarskiego i chwali za dbanie o środowisko.
Co w takim razie jest tą największą przyjemnością w wędkowaniu w nowoczesny sposób?
– Złowienie ryby, zrobienie jej zdjęcia i darowanie jej życia – podsumowuje Witkowski.