Życie jest najcenniejsze [WYWIAD]
O jednostkach nadwiślańskich oraz o tym, jak postępować w trakcie powodzi – z brygadierem Sławomirem Grudzińskim, komendantem miejskim Państwowej Straży Pożarnej w Toruniu, rozmawia Arkadiusz Włodarski.
Strażacy specjalizują się nie tylko w walce z ogniem. Szkolą się do pomocy w czasie różnorodnych innych zagrożeń, także powodzi. Jednostki z terenów położonych blisko rzek i zbiorników wodnych dbają o to, żeby mieć odpowiedni sprzęt. Państwowa Straż Pożarna w Toruniu dysponuje jednostkami nadwiślańskimi. W jaki sposób mógłby je pan opisać?
Na cały powiat toruński zasoby zarówno ludzkie, jak i sprzętowe są dysponowane w miarę potrzeb oraz istniejących zagrożeń. Wiadomo, że jednostki OSP działają na terenie swoich gmin, ale mogą też być rozdysponowane do innych gmin, na podstawie porozumień związanych z Krajowym Systemem Ratowniczo-Gaśniczym. Jako komendant dysponuję tymi zasobami stosownie do sytuacji, które zaistnieją na terenie Torunia i powiatu.
Jak to wygląda od strony sprzętu, w jaki sposób straż jest przygotowana?
W zasobach PSP są cztery łodzie ratownicze, po jednej w każdej z Jednostek Ratowniczo-Gaśniczych, które podlegają komendzie. Trzy z nich są w Toruniu, zaś czwarta znajduje się w Chełmży. Posiadamy także pompy, które pomagają w zwalczaniu skutków powodzi oraz wszelkiego rodzaju podtopień. Przydają się one przy wypompowywaniu wody.
W jaki sposób strażacy przygotowują się do tego, aby działać na wodziew razie sytuacji kryzysowej?
Każdy strażak, zatrudniając się, przechodzi szkolenie podstawowe. Już wtedy, na pierwszym etapie, ma wdrożone zasady ratownictwa wodnego oraz reguły dotyczące tego, jak działać w przypadku powodzi. Potem, w trakcie swojego doskonalenia szkoleniowego, ma cały program. Jedną z wielu tematyk jest doskonalenie ratownictwa wodnego i w trakcie powodzi. Odbywają się ćwiczenia na Wiśle lub innych akwenach, gdzie trenujemy podejmowanie ludzi z wody oraz ewakuację. Gdyby zaistniała sytuacja kryzysowa, będą mogli tę wiedzę i umiejętności zastosować w praktyce. Oprócz tego rokrocznie odbywają się symulacje działań ratowniczych, takich jak przetłoczenie wody z terenów zalewowych na takie tereny, gdzie woda wraca do koryt rzek. Ćwiczymy całe sekwencje ustawienia pompy wraz z przetaczaniem wody, jak i odpowiednie ułożenie worków z piaskiem tak, aby zabezpieczyć wały przed przeciekaniem.
Czy w związku z sytuacją, z którą mierzymy się obecnie w południowej Polsce, strażacy z powiatu toruńskiego uczestniczą w akcjach na zalanym terenie?
Krajowy System Ratowniczo-Gaśniczy pozwala dysponować komendantowi głównemu wszystkimi siłami strażackimi w Polsce. W miarę potrzeb Krajowe Centrum Koordynacji Ratownictwa i Ludności desygnuje w teren działań odpowiednie zastępy. W przypadku obecnych działań nie oddelegowano nikogo z Torunia, ale jesteśmy pozostawieni w stanie gotowości. Z terenu województwa pojechały siły do województwa opolskiego. 19 września doszło już do pierwszej wymiany strażaków.
Mieszkańcy naszego regionu śledzą relacje z zalanych obszarów Polski. Zdjęcia, które pokazują telewizje, są zatrważające. Jednak prognozy, jeśli chodzi o Wisłę, są raczej optymistyczne, gdyż szczytowy poziom wody w Toruniu ma sięgnąć tylko 250 cm.
Tak, to poziom daleki od stanu ostrzegawczego, nie mówiąc już o alarmowym. Nie ma zagrożenia dla mieszkańców naszego regionu. Jeśli jednak obawiają się oni obecnej sytuacji, to mogą śledzić strony hydrologiczne IMGW, gdzie podane są wskazania aktualne oraz przewidywania dla danego regionu. W taki sposób będą świadomi ewentualnych zagrożeń.
Załóżmy jednak, że w pewnym momencie Wisła przekroczy stan alarmowy. Co mieszkańcy, szczególnie terenów zalewowych, powinni wtedy zrobić?
Przede wszystkim osoby znajdujące się najbliżej rzeki powinny słuchać informacji z wiarygodnych źródeł, takich jak instytucje rządowe. Jeśli będzie wezwanie do ewakuacji, to nie powinny zostawać w domu na siłę. Należy wtedy zabezpieczyć swój majątek i jak najszybciej się ewakuować do bezpiecznego miejsca. Ratownicy będą starali się powstrzymać wodę w granicach obwałowań, ale te budowle mają także swoją wytrzymałość. Zawsze istnieje pewne ryzyko. A życie i zdrowie są najcenniejsze, mienie zaś można zawsze odzyskać.
Słyszałem jednak kilka wypowiedzi o tym, że ludzie boją się ewakuacji i obawiają szabrowników. Skąd pana zdaniem wynika taka postawa?
To pewnego rodzaju przywiązanie. Większość z nich mieszka na tych terenach przez całe życie. Z tego powodu przedkładają mienie nad swoje życie. Często się mówi o szabrownikach. Służby zabezpieczają i pilnują ewakuowanego terenu. Nie ma więc co obawiać się złodziei. Zawsze też można te najcenniejsze rzeczy zabrać ze sobą podczas ewakuacji.
W jaki sposób mieszkańcy terenów zalewowych mogą przygotować się na nadejście zagrożenia już teraz?
Tak naprawdę to na takich terenach nie powinno się budować domów. Wiemy, że instytucje wodne podają, że to są tereny zalewowe, na których może być woda tysiącletnia i nie powinno się tam budować. Jednak władze ulegają często głosom mieszkańców, którzy chcieliby się tam budować, uznając, że mieszkali tam od zawsze. Te osoby muszą być świadome wystąpienia wody. W internecie są dostępne symulacje pokazujące, do jakiego poziomu może dojść woda. Długofalowo jednak nie da się przewidzieć sytuacji. Nikt raczej nie będzie miał teraz worków z piaskiem, choć można to sobie potrzymać na drobne wylania wody, aby zatrzymać wodę wokół budynku. Przy większych falach woda wedrze się przez okna lub przesiąknie przez ściany.
A co, jeśli chodzi o kwestie techniczne? W ostatnich dniach słyszałem apele o to, aby zaopatrywać się w odbiorniki radiowe na baterie, gdyż na terenach zalewowych może być problem z prądem oraz dostępem do internetu.
To dobra rada nie tylko przy powodzi, ale przy wszelkich anomaliach pogodowych. Dobrze byłoby zaopatrzyć się w powerbanki, baterie. W momencie, gdy występują anomalie takie jak trąba powietrzna w 2018 r. i przez długi czas nie ma prądu, może to pomóc. Aktualnie prawie nikt nie ma w domu telefonu stacjonarnego. Wszyscy bazujemy na komórkach. Może być tak, że telefon się rozładuje i nie będzie jak go naładować, dlatego przydatny jest powerbank czy też agregat prądotwórczy. Odbiornik radiowy na baterie również będzie potrzebny do śledzenia komunikatów.
Często jest tak, że w stresie i pośpiechu związanym z sytuacją kryzysową nie myślimy racjonalnie? Jakie błędy popełniamy wtedy najczęściej? O czym powinniśmy pamiętać?
Przede wszystkim w budynkach mieszkalnych zagrożeniem może być prąd, który może mieć dostęp do wody. Aby uniknąć porażenia, należy odłączyć źródło zasilania. Poza tym musimy być świadomi, że przy zalaniu możemy zapomnieć o ukształtowaniu terenu i przypadkowo wpaść w dziurę, co spowodować może utopienie. Winna jest też czysta ludzka ciekawość. Kiedy jest powódź, pomimo komunikatów o niezbliżaniu się do wałów są osoby, które to robią, wykonują zdjęcia. Wchodzą na obwałowania, które często są mokre i śliskie. To może spowodować poślizgnięcie się i wpadnięcie w nurt powodziowy. Tego obawiamy się najbardziej jako ratownicy, że oprócz usuwania skutków powodzi będziemy musieli także ratować ludzi, który ucierpieli wskutek zwykłej ciekawości.
Po informacje z Torunia zapraszamy na nasz bliźniaczy portal tylkotorun.pl