Zachęca do oddawania krwi. „Działalność charytatywna daje mi energię do życia”
Tekst ukazał się w nr 221 „Poza Toruń” z 26 sierpnia.
Pomoc drugiemu człowiekowi to dla Hanny Tucholskiej najważniejsza motywacja do podejmowania działań charytatywnych. Od kilku lat na terenie Torunia i gmin powiatu toruńskiego organizuje akcje krwiodawstwa. „Nigdy nie miałam wątpliwości, że to co robię ma sens. Świadomość, że można uratować komuś życie jest motorem do działania”, podkreśla.
Nikt jej do tego nie namawiał, nikt nie zachęcał. Początkowo zarejestrowała się w bazie dawców szpiku. Po dwóch latach do Hanny Tucholskiej z Łysomic zadzwonił telefon.
– Przeszczepu szpiku potrzebował 6-letni wówczas Zachary ze Stanów Zjednoczonych. Oczywiście, przed oddaniem szpiku pojawił się stres, ale nie wahałam się ani sekundy. Nie mieliśmy pełnej zgodności, lecz na szczęście wszystko się udało, Zachary pokonał białaczkę – wspomina Hanna Tucholska. – Świadomość, że uratowałam życie choremu dziecku była bardzo budująca i zachęciła mnie do dalszego działania. To były niesamowite emocje. Zaczęłam wspólnie z Fundacją DKMS organizować akcje rejestracji dawców szpiku i tak zaczęła się moja działalność charytatywna.
To jednak mieszkance Łysomic nie wystarczało. Ciągle czuła potrzebę działania na większą skalę.
– Ponad sześć lat temu po raz pierwszy oddałam krew. Wtedy coś się we mnie otworzyło. Poczułam impuls, że mogę pomagać, organizując zbiórki krwi. Podjęłam współpracę z Regionalnym Centrum Krwiodawstwa i Krwiolecznictwa w Bydgoszczy i początkowe akcje organizowałam w rodzinnej gminie Łysomice. Przed pierwszą taką akcją zadawałam sobie pytania, czy to się uda, czy w ogóle ktoś przyjdzie – opowiada Hanna Tucholska. – Wszystko poszło jednak po mojej myśli.
To była zachęta do podejmowania kolejnych akcji – już nie tylko w lokalnym środowisku, ale także w sąsiednich gminach, m.in. w Łubiance i Grębocinie.
– Ludzie myślą, że wystarczy dogadać się z bydgoskim RCKiK, zamówić krwiobus i już. Wymaga to jednak znacznie więcej pracy logistycznej, zwłaszcza, gdy trzeba skoordynować terminy zbiórek krwi w kilku miejscach. Obecnie takie zbiórki organizuje w czterech stałych punktach, w tym także w Toruniu i jestem obecna na każdej z nich. Zarówno gospodarze akcji, jak i sami krwiodawcy zawsze mogą na mnie liczyć. Jestem tam, gdzie mnie potrzebują – tłumaczy Hanna Tucholska.
Zdolności organizacyjne i doświadczenie Hanny w organizacji zbiórek krwi doceniły także samorządy Torunia i powiatu toruńskiego.
– Organizując kampanię „Powiat Dobrych Ludzi”, promującą ideę oddawania krwi, nie wyobrażałem sobie, że Hani mogłoby w niej zabraknąć. Udało nam się, dzięki współpracy z Hanią i innymi promotorami krwiodawstwa, zorganizować 11 zbiórek krwi – wyjaśnia Adrian Aleksandrowicz ze Starostwa Powiatowego. – Hania jest empatyczną osobą, chętną do pomocy, kreatywną i otwartą na wszelkie inicjatywy. Ma w sobie potencjał, by zjednywać ludzi i zmieniać świat na lepsze.
– Mam poczucie, że robię coś dobrego dla drugiego człowieka, motywuje mnie chęć pomocy innym ludziom i świadomość, że ja też kiedyś mogę być na miejscu potrzebujących. Dobro, które dajemy innym zawsze do nas wróci. Akcje charytatywne są dla mnie poza tym motorem do działania na innych polach, dają mi energię i chęci do życia – mówi Hanna Tucholska.
Poziom motywacji znacząco rośnie, gdy z otoczenia napływają wzmacniające sygnały. Tak było m.in. w przypadku jednego z mieszkańców podtoruńskiej gminy, któremu przekazana krew przedłużyła życie. Rodzina miała świadomość, że nie da się go już uratować, ale dawcy krwi podarowali im dodatkowy, wspólny miesiąc. To było dla nich bezcenne. Słowa podziękowania płyną do pani Hani z różnych stron, także od gminnych instytucji, chcących włączyć się w organizację zbiórek krwi.
– Hania Tucholska jest dobrym duchem gminnych akcji krwiodawstwa. Przetarła dla nas szlaki i przekazała wiedzę, dzięki której teraz sami możemy organizować zbiórki – komentuje Danuta Kwiatkowska, dyrektorka Biblioteki – Centrum Kultury w Łubiance. – To osoba życzliwa, kontaktowa, bardzo oddana sprawie. Ma w sobie dużo spokoju i potrafi zarazić innych pomaganiem.
Hanna Tucholska podkreśla jednak, że nie o oklaski i podziękowania chodzi. Najważniejsze jest wykorzystanie szansy, by uratować komuś życie.
– Nie zamierzam przestać działać charytatywnie. Nigdy nie miałam momentów zwątpienia w sens tego, co robię. Nawet przy niższej frekwencji na akcji zawsze mam świadomość, że każda kropla krwi jest na wagę złota – podsumowuje Hanna Tucholska.