W Lubiczu spór z szambem w tle
Do ostrej wymiany zdań w mediach społecznościowych doszło pomiędzy wójtem gminy Lubicz, Markiem Nicewiczem, a prezesem Stowarzyszenia Lubicz Wspólna Sprawa, Januszem Wojciechowskim. Padły oskarżenia o kłamstwa i wprowadzenie w błąd opinii publicznej. A wszystko dlatego, że wójt wyprosił ze spotkania lidera lubickiej opozycji.
Od pewnego czasu przedsiębiorcy zajmujący się wywozem nieczystości z przydomowych szamb w gminie Lubicz skarżą się na piętrzące się formalności, które mają mnożyć lubiccy urzędnicy. Sytuacja jest na tyle poważna, że przedsiębiorcy poprosili o spotkanie z wójtem gminy Lubicz w asyście prawnika. Zaprosili też na nie prezesa Stowarzyszenia Lubicz Wspólna Sprawa, Janusza Wojciechowskiego. Zanim jednak rozmowy się rozpoczęły, wójt zakomunikował, że nie może w nich uczestniczyć Janusz Wojciechowski. Jego obecność na sali, zdaniem wójta, skutkowałaby natychmiastowym zakończeniem spotkania.
Oświadczenie po spotkaniu
Kilka dni po spotkaniu, na stronie Stowarzyszenia Lubicz Wspólna Sprawa w mediach społecznościowych, pojawiło się oświadczenie odnoszące się do rozmów pomiędzy przedsiębiorcami asenizacyjnymi oraz wójtem.
Na spotkanie został zaproszony prezes Stowarzyszenia Lubicz Wspólna Sprawa, Janusz Wojciechowski, który miał reprezentować stronę społeczną. Niestety, bez podania przyczyn został z niego przez wójta Nicewicza wyproszony i zaszantażowany, że jego obecność zakończy spotkanie w trybie natychmiastowym. Była to decyzja nie tylko niezgodna z zasadami współżycia społecznego, ale przede wszystkim obrazująca butę wójta Nicewicza. Przypominamy, że działalność gminy ma charakter jawny a na zorganizowanym spotkaniu nie ujawniono żadnych dokumentów posiadających jakąkolwiek klauzulę tajności co mogłoby w jakikolwiek sposób wytłumaczyć powyższe zachowanie – czytamy we fragmencie oświadczenia.
Wywołany do tablicy wójt Nicewicz zareagował emocjonalnym komentarzem, który zamieścił pod treścią oświadczenia.
Proszę nie kłamać i nie straszyć ludzi paraliżem, że nieczystości nie będą wywożone. Nie ma żadnego zagrożenia paraliżem. To naprawdę niskie zagrywki, nawet jak na Pana. Organizatorem spotkania byłem ja i nie zostałem poinformowany o Pana obecności. Nie wiem czy rzeczywiście ktoś Pana zaprosił, czy była to Pana samowolka. Nie reprezentował Pan ani władz gminy, ani mieszkańców (reprezentowali ich obecni na spotkaniu radni), ani firm asenizacyjnych. Powoływanie się przez Pana na reprezentowanie strony społecznej to z Pana strony uzurpacja i nadużycie (pytałem się kilku mieszkańców, którzy mają szamba i nawet Pana nie znają). Spotkanie informacyjne z przedsiębiorcami to nie miejsce na prowadzenie kampanii wyborczej – napisał wójt gminy Lubicz, Marek Nicewicz.
Oskarżenia i wyroki
Janusz Wojciechowski ze Stowarzyszenia Lubicz Wspólna Sprawa nie pozostał wójtowi dłużny:
Zarzuca mi Pan kłamstwo, a to Pan ma wyrok za kłamanie z premedytacją. Przedsiębiorcy na spotkaniu potwierdzili zaproszenie z ich strony. To, że nie wiedział Pan o zaproszeniu mnie na spotkanie świadczy o tym, że jest Pan po prostu niedoinformowany, ale do tego zdążył już Pan wszystkich przyzwyczaić podczas afery z ZUK. Nie wiem też czy można wierzyć w Pana zapewnienia, że gminie nie grozi paraliż usług asenizacyjnych. O tym, że ZUK jest w świetnej kondycji również przecież Pan zapewniał. Poza tym skoro potrzebne było spotkanie z przedsiębiorcami tej branży, to chyba jednak problem jest. Być może Pan go nie dostrzega, bo być może zbyt mało poświęca Pan uwagi sprawom naszej gminy. A osobiste wycieczki i złośliwe uwagi pod moim adresem świadczą nie o mojej, ale Pańskiej kulturze osobistej. Zamiast silić na uszczypliwości, proszę wziąć się za robotę i zacząć pracować na rzecz mieszkańców tak jak Pan powinien – brzmiała odpowiedź Janusza Wojciechowskiego na wpis wójta Nicewicza.
Jeśli chcesz dowiedzieć się co ciekawego dzieje się w Toruniu, zapraszamy na nasz bliźniaczy portal tylkotorun.pl