Powstać z popiołów: pogorzelcy BabaLudy walczą o powrót do codzienności
BabaLuda od wielu lat prowadziła warsztaty i zajęcia dla dzieci. Gospodarstwo, położone w Parowie Falęckiej w gminie Chełmża, oferowało niepowtarzalny, sielski klimat, z którego chętnie korzystali uczniowie szkół z miast. Wiejski spokój został zakłócony, kiedy budynek gospodarstwa stanął w płomieniach. Żywioł spowodował dotkliwe straty, lecz szybka pomoc sąsiadów i determinacja, aby podnieść się po tragedii, dają nadzieję na szybki powrót do normalności.
Pożar wybuchł w sobotę, 9 listopada. Wszystko zaczęło się od zwarcia w instalacji elektrycznej, którego prawdopodobną przyczyną była nagrzana żarówka. Ogień szybko się rozprzestrzenił i objął piętro oraz dach budynku. Silny wiatr utrudniał akcję ratunkową. Na miejscu pojawiło się 5 zastępów straży pożarnej, które usiłowały zwalczyć żywioł. Ostatecznie udało się go ugasić, ale straty były znaczne.
– Nikt nie ucierpiał, ale to, co nie spłonęło w pożarze, zostało zalane – opisuje Izabela Wierzbicka.
– Najgorzej było, kiedy wszedłem tam na drugi dzień. Poddasze wyglądało, jakby ktoś spuścił tam bombę – dopowiada jej mąż Maciej Wierzbicki.
Ogień strawił piętro wraz z dachem. Potrzebna jest pilna odbudowa. Część budynku, w której prowadzone były zajęcia z dziećmi na szczęście nie ucierpiała. Państwo Wierzbiccy ponieśli ogromne straty, jednak są pełni nadziei. W pomoc zaangażowali się sąsiedzi. Tuż po tragedii pojawili się na miejscu i zaoferowali wsparcie w usuwaniu skutków pożaru.
– Przyjechał sąsiad z przyczepą, przyszło około 10 osób. W dwie godziny sprzątnęli wszystko – wspomina pan Maciej.
– Części twarzy nawet nie znałam. Nie wiedziałam, kto tu chodził. Ale bardzo nam pomogli. Wewnątrz woda była po kostki. Bardzo szybko pomogli nam posprzątać. Sami się zorganizowali, nawet nie prosiliśmy o pomoc – dodaje pani Iza.
Na sąsiedzkie zaangażowanie zareagowali skromnie. Skala lokalnej solidarności była dla nich niespodziewana.
– Niektórzy przynosili nam zupy. Ludzie niesamowicie nam pomogli. Przekonywali nas, żebyśmy nie odrzucali tej pomocy. Byliśmy w szoku i na wszystko mówiliśmy „nie”. Że nam niczego nie potrzeba – opowiada właścicielka gospodarstwa. – Zaskoczyła nas ta ofiarność. Nie śmieliśmy prosić nikogo o pomoc.
Dwa dni po pożarze strażacy zabezpieczyli budynek przed deszczem. Obecnie spalony dach przykryty jest plandeką. Państwo Wierzbiccy wierzą, że uda się go odbudować przed zimą. Trudna sytuacja nie łamie w nich nadziei. Walczą o powrót do normalności. Bardzo zależy im na jak najszybszym wznowieniu działalności. BabaLuda jest częścią ich życia. Z miasta wyprowadzili się 15 lat temu. Wcześniej pani Iza pracowała w szkole, a pan Maciej był informatykiem. Gospodarstwo Edukacyjne prowadzą od 9 lat i nie żałują tej decyzji.
– Wyczytałam, że są takie gospodarstwa, które współpracują ze szkołami we Włoszech i w Niemczech. Na początku działaliśmy jeszcze po omacku, ale powoli wszystko się samo wykrystalizowało. To, czego my chcemy i to, czego chcą dzieci – wspomina pani Iza. – Polubiliśmy wieś, przyrodę. Chcieliśmy, żeby dzieci miały jakiś kontakt z naturą. Często nawet dorośli nie mają możliwości, żeby obejrzeć takie zwierzęta.
Tych ostatnich jest dużo. Pod opieką BabaLudy znajduje się pokaźna gromada wiejskich zwierząt. Owce, świnie i kury to tylko część mieszkańców gospodarstwa. Każde ma swoje imię, wszystkie są przyzwyczajone i chętne do kontaktu z dziećmi. Żadne ze zwierząt nie ucierpiało w pożarze, a państwo Wierzbiccy nadal zapewniają im opiekę. Kochają zwierzęta i ani myślą odpuszczać.
– Mamy osiem kotów. Dwa się do nas jeszcze przybłąkały na pogorzelisko, więc będziemy mieli kolejne małe koty – mówiąc to, pani Iza głaszcze czarnego kota, który pojawił się znikąd. – Zwierzątek na pewno nie zostawimy. One nie pytają, jak się czujemy i czy możemy im podać w tej chwili wodę albo coś do jedzenia. Pomagamy im, a one pomagają nam. Chciałabym wrócić do codzienności, do zajęć z dziećmi, do normalności.
W pomoc przy powrocie do normalności zaangażowała się także gmina. Otwarty został specjalny rachunek bankowy, na który można wpłacać pieniądze. Wsparcie finansowe pomoże w szybkim remoncie.
– Robimy akcję medialną, pomagamy im uzyskać odszkodowanie. Liczę, że nam się to uda. Najważniejsze, żeby zabezpieczyć budynek na zimę i żeby mogli spokojnie mieszkać w tym miejscu – mówi wójt gminy Chełmża Jacek Czarnecki.
Państwo Wierzbiccy są zdeterminowani. O pożarze wypowiadają się spokojnie, podkreślając, że nie przeszkodzi im w realizowaniu misji BabaLudy. Celem jest dla nich otrzepanie się z popiołu i powrót do normalności.
Pomoc finansową można przekazać na portalu zrzutka.pl lub na dedykowane konto 02 1020 1462 0000 7702 0358 7128 z tytułem „Pomoc dla pogorzelców BabaLudy”.