Wykorzystany i oszukany. Gminna spółka Senikal nie wypłaciła pensji pracownikowi
Pokrzywdzonych w wyniku działalności spółki Senikal, należącej do gminnego Zakładu Usług Komunalnych w Lubiczu, przybywa. Okazuje się, że straty ponosili nie tylko jej kontrahenci, ale również pracownicy. Jednym z nich jest Mirosław Laskowski, któremu Senikal nie wypłacił wynagrodzenia na łącznie prawie 20 tys. zł. Nad chorującym na białaczkę mężczyzną nie zlitował się nikt.
Mirosław Laskowski pracował na stanowisku montera instalacji wodno-kanalizacyjnych i wykonywał zlecenia dla firm z całej Polski, a kontrakty opiewały na wysokie sumy. Jednak za wykonywaną pracę nie otrzymywał on wynagrodzenia zgodnie z podpisaną umową. Sprawa trafiła do sądu, który w czerwcu nakazał władzom spółki wypłatę zaległych wynagrodzeń w kwocie 18,5 tys. zł plus odsetki.
– Mam wyrok w ręku, ale póki co pieniędzy nie zobaczyłem, choć prosiłem już o to ludzi z zarządu spółki – mówi Mirosław Laskowski. – Bezskutecznie. Próbowałem też szukać pomocy w Urzędzie Gminy Lubicz, ale tam też tylko pocałowałem klamki.
Mężczyzna został pozbawiony pracy w sierpniu zeszłego roku. Następnie przeszedł na zwolnienie lekarskie. Powodem było zachorowanie na przewlekłą białaczkę limfatyczną. Jego obecna sytuacja materialna jest dramatyczna. Na jego utrzymaniu jest trójka uczęszczających do szkoły dzieci.
– Kiedy firma zaczęła podupadać, odszedłem na chorobowe – twierdzi Mirosław Laskowski. – Zachorowałem wtedy na białaczkę i rozpoczęło się moje leczenie. Przyznano mi rentę zdrowotną. Długi zostały spłacone, a ja swoich pieniędzy do tej pory nie zobaczyłem. Ta kwota jest dla mnie bardzo duża. Zarobiłem te pieniądze uczciwie. Nikogo nie oszukałem i ciężko na nie pracowałem.
Oprócz pieniędzy były pracownik lubickiej firmy nie otrzymał do dzisiaj świadectwa pracy. Mirosław Laskowski kontaktował się w tej sprawie z kadrową Senikalu, która jednocześnie pracuje w… Urzędzie Gminy Lubicz.
– Zrobiło mi się naprawdę przykro, kiedy dowiedziałem się, że nasz pan wójt korzystał z limuzyny, za którą płacił właśnie Senikal – dodaje Mirosław Laskowski. – To nie jest fair, że dla władzy są luksusy, a zwykły, szary człowiek nie może doprosić się o należne pieniądze za uczciwą pracę.
Chorujący na przewlekłą białaczkę limfatyczną mężczyzna szuka pomocy, gdzie się tylko da. W zeszłym tygodniu skierował pisma z prośbą o interwencję do Mikołaja Bogdanowicza, wojewody kujawsko-pomorskiego, Prokuratury Rejonowej w Toruniu oraz do Państwowej Inspekcji Pracy. Prosi o przeprowadzenie kontroli w ZUK-u Lubicz i firmie Senikal.
– Nie rozmawiałem osobiście z wójtem w tej sprawie, bo ja się już boję pokazywać w urzędzie – przekonuje mężczyzna. – Za każdym razem, gdy chciałem porozmawiać, to zamykano mi drzwi przed nosem. Nie było żadnej chęci dialogu. Chciałbym, aby moje prawa jako człowieka oraz pracownika nie były tak drastycznie łamane. Dlatego postanowiłem złożyć do Rady Gminy skargę na wójta Nicewicza.
14 lipca tego roku Sąd Rejonowy w Toruniu w sprawie o ogłoszenie upadłości dłużnika firmy Senikal podjął decyzję o ustanowieniu tymczasowego nadzorcy sądowego. Z kolei 6 września wniosek o upadłość firmy Senikal został prawomocnie zwrócony.