Pilnie potrzebna pomoc! Został miesiąc, aby uratować Joasię z Małej Nieszawki
Joanna Bogucka z Małej Nieszawki wraz z mężem i dwójką dzieci wiedli normalne, szczęśliwe życie. Do czasu, gdy u kobiety wykryto guza mózgu. Jedyną szansą na ratunek jest operacja w Niemczech – a to kosztuje i przekracza możliwości finansowe rodziny. Liczy się czas, bo oponiak to tykająca bomba, które może wybuchnąć w każdej chwili.
Groźnego guza mózgu u Joasi z Małej Nieszawki wykryto przypadkiem. To tykająca bomba, która może wybuchnąć w każdej chwili.
– Jestem żoną i matką. Mam dwójkę cudownych dzieci: 17-letnią Zuzię i 11-letniego Bartka oraz kochanego męża Jacka. Moje życie do września tego roku układało się prawie doskonale. Niestety, diagnoza spadła na nas jak grom z jasnego nieba: oponiak stoku, uciskający na most i zagrażający życiu! – opowiada Joanna na stronie zbiórki.
Radioterapia nie daje szans na całkowite wyleczenie – nawet na poprawę stanu zdrowia, a tylko ją sugerowali lekarze w Polsce. Nikt nie chciał podjąć się operacji tłumacząc, że zmiana w mózgu Joanny nie kwalifikuje się do podjęcia interwencji neurochirurgicznej. Jedyny ratunek dla kobiety to operacja w Niemczech – liczy się jednak czas, bo trzeba ją wykonać jak najszybciej. Nie jest ona refundowana, a koszt 300 tys. zł znacznie przekracza możliwości finansowe rodziny z Małej Nieszawki.
– Zagrożenie jest tym większe, że być może za niedługi czas wejdę w okres premenopauzalny. Następujące wówczas zmiany hormonalne mogą spowodować różne konsekwencje, których nikt na ten moment nie może przewidzieć – dodaje Joanna, prosząc o wsparcie.
Ruszyła zbiórka dla Joanny z Małej Nieszawki. Do tej pory udało się zrealizować 40 proc. zamierzonego celu, do którego brakuje 200 tys. zł. Zbiórka potrwa do końca grudnia.