„Nauczyciele są zdesperowani”. W poniedziałek rozpocznie się strajk
– Doszliśmy do momentu, gdy już nie da się realnie spełniać oczekiwań płacowych nauczycieli ze względu na archaiczny system wynagradzania – mówiła wicepremier Beata Szydło podczas spotkania ze związkowcami. Rząd w piątek przedstawił nauczycielom i pracownikom szkół kolejną propozycję. Jej akceptacji ze strony związku nie było. To już pewne – w poniedziałek w polskich szkołach rozpocznie się strajk.
Jaki wzrost wynagrodzeń przewiduje nowa propozycja rządu? W 2023 r. pensje dla nauczyciela dyplomowanego (w zależności od wariantu), wynosiłyby 7,7 tys. zł lub 8,1 tys. zł brutto. Dotyczyłoby to wszystkich grup nauczycieli (stażystów, kontraktowych, mianowanych i dyplomowanych). W przypadku ostatniego stopnia awansu zawodowego minister zakłada podwyżki od 2,1 tys. złotych do nawet 2,5 tys. złotych miesięcznie w ciągu czterech lat.
– Zakładamy, że średnio nauczyciel dyplomowany po wprowadzeniu zmian otrzyma w kolejnych latach, w wariancie pensum 22 h w 2020 – 6128 zł, 2021 – 6653 zł, 2022 – 7179 zł, 2023 – 7704 zł – czytamy w komunikacie zaprezentowanym w piątek mediom. – W przypadku ustalenia pensum na poziomie 24 h (poziom średniej OECD) nauczyciel dyplomowany mógłby liczyć średnio na następujący wzrost wynagrodzenia 2020 – 6335 zł, 2021 – 7434 zł, 2022 – 7800 zł, 2023 – 8100 zł.
Związkowcy tę propozycję skrytykowali. Sławomir Wittkowicz, Przewodniczący Wolnego Związku Zawodowego „Solidarność-Oświata” FZZ stwierdził, że oferty rządu nie przyjmą. Podpisanie jej oznaczałoby „że na stole leżą ochłapy rzucone pracownikom oświaty”.
W trakcie spotkania zorganizowanego dwa dni wcześniej (w środę 3.04) strajkujący poinformowali, że zamiast tysiąca zł, domagają się wzrostu wynagrodzeń od 732 zł dla nauczyciela stażysty do 995 zł dla pedagoga dyplomowanego. Rząd sugerował wtedy podwyżki o ok. 300 zł brutto od września 2019 r., w zamian za likwidację tzw. 500+ dla nauczyciela, cofnięcie zmian w awansie zawodowym i ocenie pracy nauczyciela, wprowadzonych wcześniej przez minister Annę Zalewską, a także przekazanie dodatku za wychowawstwo w wysokości 300 zł. Stażyści zaś jednorazowo mieliby otrzymać tysiąc zł.
– Rząd gra w te same karty – najpierw pozbawiają nauczycieli kontraktowych tzw. dodatku na zagospodarowanie, by później dołożyć podobne jednorazowe wynagrodzenie – wyjaśniała w czwartek Urszula Polak, prezes zarządu Związku Nauczycielstwa Polskiego w Toruniu. – Nauczyciele są zdesperowani. Działania polityków pokazują, że problem wynagrodzeń został zlekceważony. Daliśmy pani minister 35 dni na merytoryczne spotkania i rozmowy. Te prowadzone są na ostatnią chwilę. Anna Zalewska opowiada bajki, ile obecny rząd nam dołożył finansów.
Strajk rozpocznie się w poniedziałek 8 kwietnia. Jak zaznaczają dyrektorzy, to, ile szkół realnie przystąpi do strajku, okaże się dopiero rano. Udział w proteście wiązać się będzie z pomniejszeniem nauczycielskich wypłat o dni, w których nie będą realizowane zajęcia. Samorządy wielu miast Polski zadeklarowały, że wszystkie pensje zostaną wypłacone w całości. Na takie profity nie mogą liczyć nauczyciele w Toruniu. Miasto podobnego rozwiązania nawet nie rozważa.
– Za każdy 8-godzinny dzień strajku zostanie potrącone wynagrodzenie – przypomina Marek Gralik, kujawsko-pomorski kurator oświaty. – W świetle art. 80. kodeksu pracy (wynagrodzenie przysługuje za pracę wykonaną) i stanowiska regionalnych izb obrachunkowych, które mogą postawić jednostkom samorządu terytorialnego zarzut naruszenia dyscypliny finansów publicznych, nie są uprawnione deklaracje niektórych samorządów, że strajkującym wypłacone zostanie pełne wynagrodzenie.
Ile trwać będzie protest? Czy wpłynie na przeprowadzenie testów gimnazjalnych i egzaminu 8-klasisty?
– Bez względu na to, ilu z nauczycieli przystąpi do strajku, egzaminy te odbędą się – zapowiada Gralik. – Nie jest jednak pewne, czy odbędą się w każdej szkole. Z pewnością egzaminy gimnazjalne i ósmoklasisty zostaną przeprowadzone bez żadnych zakłóceń we wszystkich niepublicznych szkołach podstawowych i gimnazjach, we wszystkich samorządowych szkołach, do których nie trafiły żądania związków zawodowych oraz w tych szkołach, w których większość pracowników zdecydowała o nieorganizowaniu strajku.
Kwestię egzaminów skomentowała również prezes toruńskiego Związku Nauczycielstwa Polskiego.
– Rząd myśli, że podkreślając kwestię egzaminów, będzie grał na naszych emocjach – mówi Urszula Polak. – A my robimy to dla uczniów. Nauczyciel powinien być wypoczęty i uśmiechnięty, mieć bezpieczną oraz godziwą zapłatę za swoją pracę. Takimi chcemy być nauczycielami. Reforma nas przytłoczyła. Nie mamy czasu i zdrowia, by przygotować ucznia do dorosłego życia. Jeżeli teraz nic się nie zmieni, jak się nie obudzimy, zawód nauczyciela nie będzie już zawodem prestiżu.