Dla sprawnego uszka. Trwa zbiórka na operację dla Stasia z Papowa Toruńskiego
Staś Kołtonowski zmaga się z wadą ucha, która uniemożliwia mu normalne słyszenie. Obecnie chłopczyk nosi aparat słuchowy na prawym uchu. To jednak tymczasowe rozwiązanie. Szansą jest kosztowna operacja w Stanach Zjednoczonych.
Niepokój towarzyszy rodzicom Stasia już od początku, ponieważ ciąża pani Zuzanny była zagrożona przez cały jej okres. Rodzice Stasia nie wiedzieli o wadzie aż do samego porodu.
– Gdy po porodzie zobaczyliśmy uszko Stasia, to był dla nas duży szok. Tak naprawdę nie wiemy, skąd ta wada się wzięła – opowiada pani Zuzanna, mama chłopca.
Mikrocja i atrezja wciąż są niezbadane i może na nie wpływać wiele czynników. Nawet po porodzie lekarze nie byli w stanie nazwać wady – twierdzili, że ucho chłopca jest sklejone. Diagnozy nie postawiono zatem w szpitalu, a rodzice Stasia zaczęli szukać informacji na własną rękę. Po pierwszym badaniu słuchu utwierdzili się w przekonaniu, że Staś urodził się z mikrocją i atrezją i nie ma przewodu słuchowego. Chłopczyk przeszedł również przewodnictwo kostne, które przebiegło pomyślnie i dało nadzieję, że gdy uda się przeprowadzić kosztowną operację, to Staś będzie słyszał.
– Później dostaliśmy skierowanie do Wojewódzkiego Szpitala Dziecięcego w Bydgoszczy, gdzie Staś jest pod stałą opieką – co 3 miesiące przechodzi badanie słuchu ucha lewego – mówi pani Zuzanna.
Rozwiązań nie ma zbyt wielu – obecnie chłopiec nosi aparat słuchowy, jednak to tylko tymczasowa pomoc. Stasio regularnie chodzi też na zajęcia z logopedą. Ma jednak problem z lokalizacją dźwięku – będąc w większym skupisku ludzi, jest zagubiony, przytłoczony i nie wie, skąd dokładnie dochodzi dźwięk. Przez to, że chłopiec słyszy tylko jednostronnie, przechyla głowę na lewą stronę, z której słyszy.
– Aparat nie daje mu pełnej słyszalności. Staś jest dzieckiem rocznym, żywotnym, więc ciągle go zdejmuje. Wspomaganie dźwiękowe jest znikome – mówi mama Stasia.
W grę wchodzi również rekonstrukcja małżowiny, jednak w Polsce robi się ją w późniejszym wieku. Rodzice Stasia chcieliby poprawić jego komfort życia znacznie wcześniej.
– Zaczęliśmy szukać szybszego rozwiązania, bo jeśli synek pójdzie do szkoły, chcielibyśmy, aby uniknął nieprzyjemności ze strony otoczenia – mówi pani Zuzanna.
Operacja będzie polegała na otwarciu kanału słuchowego i utworzeniu nowego, z jednoczesną rekonstrukcją małżowiny. To jednak ogromny koszt, bo operacja wynosi aż 500 tys. zł. Rodzice Stasia uruchomili zbiórkę, aby umożliwić swojemu synowi odbieranie wszystkich dźwięków. W czerwcu odbędą też pierwszą konsultację z lekarzem. Głównym kryterium, które umożliwi przeprowadzenie operacji, jest wiek dziecka i jego waga. Zazwyczaj jest to ok. 4 rok życia. Oprócz zbiórki dla Stasia trwa też licytacja, gdzie można wystawić unikatowe przedmioty lub usługi, i tym samym wesprzeć trwającą zbiórkę na operację.
Rodzina Stasia zwraca się z serdeczną prośbą o pomoc – każdy gest wsparcia to krok w drodze do uzyskania sprawnego ucha i zdolności do swobodnego słyszenia, które jest fundamentalne dla jego rozwoju i integracji społecznej.
Zbiórkę można wesprzeć TUTAJ. Licytacje dla Stasia odbywają się TUTAJ.