Przemysław Termiński: To był dobry tydzień
To był dobry tydzień. Aby jednak był dobry, ostatnie kilkanaście tygodni musiałem poświęcić intensywnej pracy. W efekcie uciekł mi termin poprzedniego felietonu, za co Państwa przepraszam.
Dlaczego był dobry? Skończyłem 49 lat. I dużo, i mało. To akurat nastąpiłoby niezależnie od jakichkolwiek przygotowań. Zaczął się jednak ostatni rok z czwórką z przodu, co skłania mnie do wielu refleksji. Co mogłem zrobić, a czego robić nie powinienem? Co zrobiłem dobrze, a co źle? I wreszcie: co zrobić w przyszłości? Dziś mogę już ze spokojem się zastanawiać.
Wszystko to jednak dzięki tym właśnie ostatnim kilkunastu intensywnym tygodniom. Najważniejsze to, że moja córka rozpoczyna edukację w wybranym przez siebie liceum i w wybranej klasie. Nie powiem, stres był. Nasza drużyna żużlowa zmierza pewnie w wyznaczonym celu. Odpukać, ale awans wydaje się więcej niż realny. Jeśli marzenie się ziści, to dzięki ostatnim negocjacjom mamy również ustaloną koncepcję składu na przyszły rok. Dobry tydzień.
W firmie podpisaliśmy kilka znaczących kontraktów, które będą rzutować na kolejne okresy, co oczywiście gwarantuje stabilność finansowania drużyny żużlowej. Dobry tydzień. A na koniec nabywcę znalazła jedna z moich hal po dawnych zakładach Oriona w Ostaszewie, co oznacza, że w Pomorskiej Strefie Inwestycyjnej, w mojej gminie Łysomice, pojawi się w ciągu kilku kolejnych tygodni znaczący inwestor i pracodawca. Dobry tydzień.
Czasu, kiedy sprawy zagmatwane i pokręcone, trudne i frustrujące, zaczynają się prostować, potrzebuje każdy. I mam oczywiście świadomość, że za chwilę kolejne problemy przykryją ostatnie radości. Ważne jednak, żeby wskazówka „pozytywna” jak najczęściej, a najlepiej zawsze, była nad „negatywną”.