Współpraca jest najważniejsza [ROZMOWA]
Rada gminy to głos mieszkańców, a nie działanie w pojedynkę. O mijającej kadencji i pracy w samorządzie rozmawiamy z Romanem Wojdą, wiceprzewodniczącym rady gminy Łysomice:
Przed nami wybory samorządowe. Tym razem wiosną. W dodatku mamy początek roku i nowe uchwały budżetowe, więc podsumowanie mijającej kadencji i pracy rady gminy Łysomice samo się nasuwa.
Kończymy kadencję z pewnym niedosytem, ale także z poczuciem realizacji wielu inwestycji m.in. bardzo oczekiwanego nowego ośrodka zdrowia, powstały kolejne kilometry dróg asfaltowych, ścieżek rowerowych, sieci kanalizacyjnej, za chwilę przystąpimy do budowy żłobka. Poza inwestycjami należy wspomnieć o działaniach angażujących zarówno samorządowców, jak i mieszkańców – nasze gminne dożynki, WOŚP, większe i mniejsze uroczystości w sołectwach. To wszystko cieszy, integruje i rozwija. Dlatego uważam kończącą się kadencję za bardzo dobrą.
Ze strony mieszkańców spotykacie się z oceną inną niż tylko pozytywna?
Oczywiście rozumiem, że należy spojrzeć czasem i krytycznym okiem. Grono osób niezadowolonych i krytyka będą zawsze. Zresztą dlaczego nie, to przecież motywuje jeszcze bardziej do pracy, byle była to krytyka konstruktywna. Ale tych głosów krytyki było dużo mniej niż niektórym się wydaje. Obserwowaliśmy to również na zebraniach z mieszkańcami. Jeżeli samorząd robi coś inaczej lub nie po ich myśli, to potrafią się uaktywnić. My jednak bardzo się staramy, aby nie dawać pretekstów.
Wiele osób jest związanych z samorządem od lat – i pan również. Czy porównując rzeczywistość kilku kadencji wstecz a teraz – są duże różnice? Jest inaczej? Na przykład w pozyskiwaniu funduszy, w zajmowaniu się konkretnymi potrzebami mieszkańców?
Tak, to wszystko ma znaczenie. Obserwuję te zmiany, bo pięć kadencji przepracowałem w radzie gminy. Rzeczywiście kiedyś budżety były mniejsze, a przez to wykonywano mniej inwestycji. A potrzeby były ogromne. Pamiętamy drogi sprzed 20 lat, świetlice, bazę szkolną, sportową itp.
I tak z kadencji na kadencję coraz więcej się dzieje, ludzie mają większe oczekiwania, ale i my dysponujemy większymi możliwościami. Proszę też zauważyć, że na te wszystkie pozytywne zmiany istotny wpływ ma współpraca w radzie i współpraca rady z panem wójtem. Rada jest organem kolegialnym, podejmujemy decyzje razem, a nie w pojedynkę. Udało nam się wypracować taki model pracy i współpracy, który służy rozwojowi. Widzą i doceniają to także nasi mieszkańcy.
Przez ostatnie trzy kadencje zmiany w składzie osobowym rady były minimalne. Znalazły się tu osoby chcące angażować się, pracować – i co najważniejsze – współpracować. Rozumiejące, że demokracja jest po to, aby się różnić, lecz różnice nie mogą dominować.
To jest recepta na udaną współpracę w radzie?
Z doświadczenia sprzed lat pamiętam dużo bardziej burzliwe i długie obrady, czasem do późnych godzin nocnych. Teraz jest zupełnie inaczej. Sesja trwa krócej, bo przychodzimy przygotowani i mamy stanowiska przepracowane wcześniej na komisjach. Tam jest miejsce na dyskusje, wymianę zdań, konstruktywną krytykę omawianych projektów. Dlatego na sesji nie ma już problemu z głosowaniem. Sesja to święto demokracji, my tam powinniśmy nasze decyzje tylko zmienić w uchwały.
Mieszkańcy was oceniają, wybierają, wymagają. Ale czy sami są aktywni, kontaktują się z wami, rozmawiają?
Jeżeli są dokumenty, które wymagają konsultacji, na przykład przy planie zagospodarowania przestrzennego – są wyłożone, podane na stronach, w biuletynie informacji publicznej itp. Ale na co dzień to działa inaczej. My jesteśmy małym środowiskiem i u nas wyznaczone godziny czy dyżury się nie sprawdzają. Jeżeli ktoś ma jakiś problem, pytanie, to nie czeka z formalnym zgłoszeniem, tylko mówi „słuchajcie, tutaj jest potrzebne to i to”. Nie czeka na dyżur. Nasze telefony są dostępne, kontaktujemy się też poprzez sołtysów, członków rady sołeckiej. Bierzemy udział różnych uroczystościach, wydarzeniach, czy nawet w kościele lub sklepie – tam także się spotykamy i można zawsze porozmawiać. W ciągu tych pięciu moich kadencji może trzy razy się umówiłem na dyżur? Po prostu jak jest sprawa do załatwienia, robimy to od razu.
Jednak nie zawsze jest się tylko radnym. Istnieje życie zawodowe, własne sprawy i obowiązki na co dzień. Z drugiej strony – czy to też pomaga?
Tak, pomaga i działa w dwie strony. Doświadczenia z samorządu wykorzystuję w kierowaniu szkołą, chociażby w zakresie przygotowywania planu finansowego, wystąpień publicznych, sztuki negocjacji. I z drugiej strony – kiedy zajmujemy się sprawami oświaty na komisji czy na sesji, to wiem, o czym mówimy, bo to jest część mojej pracy zawodowej. To się przenika. W moim przypadku i praca zawodowa, i społeczna, i samorządowa. Przenika i rozwija.
Waszej pracy nie ograniczają tylko godziny sesji i spotkań komisji. Sami jesteście mieszkańcami gminy, więc uczestniczycie w wydarzeniach w roli mieszkańca, sąsiada i samorządowca.
Praca nad uchwałami, budżetem, planowanie inwestycji na rzecz gminy cieszy, bo to są wymierne korzyści – nowa droga, nowa lampa, nowa szkoła. Po kilku latach uznajemy, że to było od zawsze. Przykład – ścieżka rowerowa Ostaszewo – Świerczynki. Była to bardzo oczekiwana inwestycja, a teraz kiedy powstała, każdy się przyzwyczaił i traktuje ją jakby była od zawsze.
Natomiast to, co zostaje w pamięci na dłużej i jest ważniejsze, to kontakty z ludźmi i praca wśród ludzi, organizowanie wydarzeń dla mieszkańców i z mieszkańcami. Dzień Dziecka, nasze dożynki przecież – wspólnie przygotowujemy witacze, nosimy snopki, robimy dekoracje. I oczywiście Wielka Orkiestra Świątecznej Pomocy. Nie chodzi o to, czy bijemy rekordy, ale w finał WOŚP jest zaangażowana cała gmina, dzieci, dorośli, wójt, radni, firmy, szkoły – naprawdę wszyscy. Każdy wspiera, jak może. Czy finansowo, czy przyniesie własnoręcznie przygotowane przetwory, ciasta, smakołyki. Wszystko jest tak samo ważne.
Dużo emocji mamy w okolicach świąt Bożego Narodzenia, podczas robienia Szlachetnej Paczki albo przy okazji jarmarku czy spotkań wigilijnych. Od wielu lat akurat ja wcielam się w rolę świętego Mikołaja na tych wydarzeniach. Naprawdę jest mnóstwo zabawy i radości.
Ta strona pracy samorządowca daje wam chyba dużą satysfakcję?
Ogromną. Takie wydarzenia pozwalają na kapitalną integrację społeczeństwa, świetną atmosferę i zawsze robi się przy tym coś pożytecznego. Ludzie podchodzą, uśmiechają się rozmawiają. Tak postrzegamy samorząd. Nie tylko zza biurka, z sali obrad. My jesteśmy cały czas między ludźmi.