MZK jednak nie dla Wielkiej Nieszawki. Nadzwyczajna sesja rady gminy za nami
Gmina Wielka Nieszawka nadal będzie korzystać z usług Arrivy w 2021 roku. Trzy dni po decyzji o zmianie przewoźnika na toruńskie MZK, radni na nadzwyczajnej sesji uchylili uchwałę wyrażającą zgodę na zawarcie porozumienia z Toruniem. Rozwiązanie ma być tańsze i zabezpieczyć transport w gminie do końca roku.
Transport publiczny w gminie Wielka Nieszawka budzi ostatnio sporo emocji. 1 grudnia wydawało się, że decyzja o podpisaniu umowy z MZK na 2021 rok jest przesądzona. Natychmiastowo jednak zareagowała Arriva, która zawiesiła połączenia. Mieszkańcy do końca roku mieli zostać bez transportu. W odpowiedzi wójt gminy Krzysztof Czarnecki zaproponował radnym wycofanie się z pomysłu korzystania z usług MZK. Temat podjęty został na zwołanej dziś nadzwyczajnej sesji rady gminy o godz. 17:00.
1 grudnia na wniosek wójta radni przyjęli uchwałę dotyczącą „wyrażenia zgody na zawarcie porozumienia dotyczącego powierzenia Gminie Miasta Toruń zadania Gminy Wielka Nieszawka z zakresu organizacji publicznego transportu zbiorowego”. Trzy dni później, spotkali się by przyjąć kolejną uchwałę – uchylającą poprzednią. Wójt postanowił wycofać się z wcześniejszego pomysłu. Efekt? MZK w przyszłym roku w gminie Wielka Nieszawka nie będzie.
– Uchwała ta miała umożliwić zawarcie przez wójta w imieniu gminy Wielka Nieszawka, porozumienia z Gminą Miasta Toruń, na mocy którego od 1 stycznia 2021 roku autobusy MZK w Toruniu miałyby realizować transport drogowy na terenie gminy Wielka Nieszawka. Niestety, dotychczasowy przewoźnik, firma Arriva, zareagowała natychmiastową zapowiedzią zaprzestania realizacji transportu na terenie gminy od 7 grudnia – argumentował na dzisiejszej sesji wójt Krzysztof Czarnecki.
Zdaniem wójta, zachowanie Arrivy postawiło gminę w niekorzystnej sytuacji negocjacyjnej z MZK i dlatego najlepszym wyjściem miał być powrót do sytuacji sprzed podjęcia uchwały z 1 grudnia. Radni pomysły wójta skrytykowali.
– Prawda jest taka, że 1 grudnia przyjęliśmy projekt uchwały i myślę, że nie wszyscy byliśmy świadomi tego, jak bardzo jesteśmy na niego nieprzygotowani – mówiła przewodnicząca rady Ewa Tarkowska.
– We wtorek wstrzymałam się od głosu, mówiąc że nasza gmina nie jest na to przygotowana – mówiła z kolei radna Alina Sobecka. – Pracownicy urzędu nie są przygotowani do prowadzenia negocjacji, rozmów. To dzisiaj głośno powiedział pan wójt, który wystosował stanowisko rady gminy, że wójt powinien dokonać wnikliwej, kompetentnej diagnozy potrzeb mieszkańców w zakresie komunikacji i nie powinien dopuścić do braku przewoźnika. Pisząc tamten projekt uchwały, nikt z urzędu gminy tego nie przewidział. To nie był projekt radnych, tylko projekt urzędu gminy, projekt wójta.
Wójt jednak z wtorkowej uchwały się wycofał – jak podkreślali radni – dość nagle.
– Bardzo proszę, żebyśmy zaczęli się traktować poważnie. Wprowadzenie projektu uchwały o godz. 23:16 jest poniżej krytyki. Autopoprawka wprowadzona dziś o 7:25 jest kolejnym faux pas. To w gestii wójta leży organizacja transportu publicznego, a nie radych. To wójt przekonywał nas we wtorek, żebyśmy zagłosowali za projektem uchwały – dodawała Alina Sobecka. – Większość mieszkańców jest za MZK, ale z czego to sfinansować? Jak to przeprowadzić? Po to jest gospodarz gminy, żeby naprawdę poważnie i merytorycznie przygotować się do tego zadania.
Radni zarzucali wójtowi, że nie potrafi się przyznać do błędu i podczas wtorkowej sesji manipulował nimi, nie informując m.in. o złożeniu wniosku do wojewody o dofinansowanie transportu publicznego. W przygotowaniu wniosku miała wójtowi pomagać… Arriva.
– Skoro złożył pan wniosek o dofinansowanie transportu publicznego i czekamy na to, czy będzie ono przez wojewodę przyznane, to dlaczego równocześnie złożył pan projekt uchwały, by wprowadzać MZK? – dopytywała radna Wioletta Szymańska.
W odpowiedzi wójt powołał się na stanowisko radnych z 19 czerwca, którzy zobowiązali go do podjęcia działań w sprawie organizacji gminnego transportu. Jego zdaniem radni od początku mieli wgląd w oferty Arrivy i MZK i widzieli, z czym wiążą się obie opcje. Ci z kolei zarzucają wójtowi rozrzutność, bowiem głosując nad wtorkową uchwałą nie wiedzieli, o wspomnianym wcześniej wniosku o dofinansowanie, który w przypadku pozytywnego rozpatrzenia, powodował, że różnice w kosztach między MZK a Arrivą sięgną ponad 600 tys. zł.
– Zapomniał pan nam powiedzieć o tym, że złożył pan wniosek o dofinansowanie i przy Arrivie dopłata gminy byłaby na poziomie 70 tys. zł. Natomiast jeśli będzie jeździło MZK, to dopłata ze strony gminy byłaby na poziomie 700 tys. zł. – zwracała się do wójta Wioletta Szymańska. – Wykazuje się pan dużą niegospodarnością.
– Jestem przekonana, że 1 grudnia zostaliśmy zmanipulowani. Nie zostaliśmy poinformowani o rozmowach z Arrivą. Jaki był cel złożenia wniosku, skoro pan optuje za tym, by było MZK? – dopytywała Aniela Grela. – Jak inaczej mogła postąpić Arriva, skoro pan dał im nadzieję, składając wniosek na dopłaty?
Ostatecznie radni zagłosowali za uchyleniem uchwały i to właśnie Arriva obsługiwać będzie mieszkańców gminy w przyszłym roku. Od poniedziałku autobusy mają znowu kursować. Nie oznacza to jednak rezygnacji z usług MZK. W planach jest zawarcie porozumienia z miejskim przewoźnikiem od 2022 roku.