Zaginiony Robert Grekowicz z Brzozówki uprowadzony przez sektę? [REPORTAŻ]
W przypadku zaginięcia Roberta Grekowicza z Brzozówki w grę wchodzi kilka scenariuszy: opętanie, uprowadzenie, obłęd lub… każda inna możliwość.
Osiedle domów jednorodzinnych, wąskie uliczki – po jednej stronie las, po drugiej szosa na Warszawę. Większość mieszkańców porusza się samochodami, pieszo chodzą głównie dzieci lub mężczyźni w potrzebie alkoholowej. Oni zawsze idą w stronę któregoś ze sklepów. Ewentualnie na przystanek. Gdzieś tu, za którymś zakrętem zniknął 30 stycznia Robert Grekowicz… Lecz nikt go tam nie widział, nikt nie spotkał, słowa nie zamienił.
Zaginięcia to chleb powszedni w pracy policyjnych śledczych. Przywykli do zgłoszeń o ucieczkach nastolatków, nagłych wyprowadzkach mężów, którzy później odnajdywali się w mieszkaniach młodszych od ich żon kochanek. Nieobce są im też poszukiwania dzieci, które zamiast wrócić na kolację, nie dały znaku życia. W takich wypadkach zazwyczaj poszukiwania zaginionych dość szybko zamieniają się w poszukiwania zwłok.
Robert Grekowicz wyszedł z domu 30 stycznia. Miał na sobie ciemną kurtkę w kratę, na plecach charakterystyczny niebieski plecak. Nie wiadomo, czy wsiadł do autobusu, pociągu, czy może postanowił złapać stopa. Nie wiadomo też, w którą stronę postanowił pójść, ani też jaki miał plan. Nikogo o niczym nie poinformował, nikogo nie uprzedził.
Wie o nim cała polska policja
– Podjęliśmy wszelkie działania, które przewidują policyjne procedury podczas takich sytuacji – informuje oficer dyżurny Komisariatu Policji w Dobrzejewicach. – Prowadzone więc były poszukiwania na szeroką skalę, także z użyciem psa tropiącego oraz drona, który mógłby pomóc nam w ewentualnym zlokalizowaniu zwłok zaginionego. Na szczęście zwłok nie odnaleźliśmy. W pewnym momencie jednak poszukiwania należało przerwać, ponieważ stały się one bezcelowe. Sprawdziliśmy wszystko, co było możliwe. W sprawę zaangażowana została również Komenda Miejska Policji w Toruniu, a potem również Komenda Wojewódzka w Bydgoszczy. Obecnie zdjęcie poszukiwanego widnieje w bazie danych, z której korzystają wszyscy policjanci w kraju. Dlatego gdziekolwiek zaginiony się pojawi, będziemy o tym wiedzieć.
Robert Grekowicz jest człowiekiem głęboko wierzącym. Kościół odwiedzał regularnie, nie opuszczał niedzielnych mszy. Nie bał się też mówić o przejawach Złego na ziemi. Widział go w alkoholu, w narkotykach. Czasem przestrzegał przed tym znajomych i sąsiadów. W przeddzień zaginięcia miał też podczas mszy oskarżyć miejscowego księdza, że ten jest wcieleniem Antychrysta…
– Czasem kiedy mówił o sprawach wiary, miałam wrażenie, że wie o niej więcej niż nasz proboszcz – mówi jedna z sąsiadek zaginionego mężczyzny. – Jakiś czas temu upatrzył sobie jednego z sąsiadów i koniecznie chciał go przekonać do wiary w Boga. Przynosił mu książki o tematyce religijnej, robił przed nim znak krzyża. Według mnie mógł wpaść w jakąś sektę. Wiadomo przecież, że ze strony naszych duchownych nic mu nie groziło, ale jemu jakby mało było tej religijności…
Znajomy, którego Robert Grekowicz próbował koniecznie nawrócić, nie ukrywa zdenerwowania. Prosi o zachowanie pełnej anonimowości.
– Zaczepił mnie jakieś dwa, może trzy tygodnie przed zaginięciem i to, co mnie uderzyło, to zmiana jego głosu – przyznaje mężczyzna. – Jakby nie był jego. Dziwnie na mnie patrzył. Nie swoimi oczami…
Alkohol wodą Szatana
Wersji o dziwnym zachowaniu Roberta Grekowicza przed zaginięciem jednak nie potwierdza nikt inny. Większość sąsiadów mówi o nim jako o osobie łagodnej i kulturalnej.
– To był sympatyczny facet, choć czasem jak coś palnął, to się człowiek zastanawiał, o co mu chodzi – uważa ekspedientka w jednym ze sklepów w Brzozówce. – Parę razy komentował zakupy klientów, którzy prosili o wódkę. Rzucał wtedy, że alkohol to woda poświęcona przez Szatana. Wiadomo, on był trochę niepełnosprawny na umyśle, to mu się te odzywki puszczało płazem.
Od zaginięcia Roberta Grekowicza minęło już półtora miesiąca. Na słupach przy przystankach nie wiszą ogłoszenia z jego zdjęciem. W witrynach sklepowych w gminie Obrowo czy gminie Lubicz również nie ma ani śladu apeli na temat jego zaginięcia. Zupełnie jakby nikt już go nie szukał…
– Proszę sobie iść, ta sprawa jest wystarczająco nagłośniona! – mówi zza uchylonych drzwi matka Roberta Grekowicza. – Policja rozesłała komunikaty, nic więcej nie da się zrobić przecież. Proszę o niczym nie pisać! Zabraniam!
Sąsiedzi zaginionego na pytania o jego najbliższą rodzinę odpowiadają niechętnie. Powtarzają, że w sprawy prywatne wolą się nie mieszać. Podkreślają przy tym, że Grekowicze to porządna rodzina i nie można jej zarzucić niczego złego.
– Kiedy jakiś czas temu zaginął chłopiec z naszej wsi, który, jak się potem okazało, wpadł do Wisły, jego rodzina stawała na głowie, żeby go znaleźć. Poruszyli niebo i ziemię – wspominają mieszkańcy Brzozówki. – Roberta z takim zaangażowaniem nie szukał nikt. No, może policjanci…
* * *
Jeśli ktokolwiek z Państwa posiada informacje mogące przyczynić się do ustalenia miejsca pobytu zaginionego, proszony jest o kontakt z Komisariatem Policji w Dobrzejewicach pod numerem telefonu: 47 754 29 00 lub pod numerem alarmowym 112.
Jeśli chcesz przeczytać pierwsze informacje na temat zaginięcia Roberta Grekowicza, kliknij tutaj.
Nie wszystkie zaginięcia kończą się tragicznie. Poszukujesz historii ze szczęśliwym zakończeniem? Kliknij tutaj.